Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wracał z Poznania i widział jak tworzy się dziura w moście w Nowym Mieście

Kamil Bachorz
Adrian Domański
22- letni Mariusz z Kotlina, który na co dzień pracuje w Poznaniu wracał do domu i był świadkiem tworzenia się dziury w remontowanym moście w Nowym Mieście. Widział on nie tylko tworzącą się wyrwę w jezdni, ale także radiowóz policyjny, który w nią wpadł. - Dziura była rozpiętości ok. 1 metra. Było widać wodę, łączenia i rusztowania. Policjant myślał, że to auto uda się wyciągnąć wspólnymi siłami (bo na miejscu zgromadziła się spora grupka pobliskich kierowców). Był to głupi pomysł, bo jezdnia dalej się zapadała – wyjaśnia.

W poniedziałkowe popołudnie wracał on z pracy do domu. Wspólnie z kolegą jechał samochodem z Poznania do oddalonego o ok. 90 kilometrów Kotlina. - Jechałem z Jakubem z Poznania. Przed mostem w Nowym Mieście zauważyliśmy korek na ok. 30 lub 40 samochodów. Stwierdziliśmy, że nie będziemy stać na jego końcu, dlatego postaramy się go ominąć i przejedziemy lewy pasem. Wyprzedzaliśmy samochody i zauważając stojący na czele peletonu radiowóz wjechaliśmy za jeden z nich. Minęły ok. 2-3 minuty. Z jednej i drugiej strony nie jechały samochody. Dlatego wyszliśmy z samochodu, żeby zobaczyć co się dzieje. Z nami wyszli także inni kierowcy. W oddali zobaczyliśmy przechylony radiowóz, który mógł być bez opony, bo tak to wyglądało – wyjaśnia.

Zobacz więcej: Droga nr 11 zamknięta przez dziurę [ZDJĘCIA]

Samochód policji stał przechylony. Wtedy Mariusz wraz z kolegą podszedł bliżej żeby zobaczyć czy wystarczy wymiana opony, czy to większa „usterka”. – Podeszliśmy żeby ocenić rozmiar usterki i dalszy czas oczekiwania na przejazd. Na miejscu zastaliśmy coś, czego na pewno się nie spodziewaliśmy. Policyjny radiowóz stał na lewym progu, a cała opona „siedziała” w dziurze. Wiadomym było, że żaden samochód tą droga nie przejdzie. Myślę, że nie tylko dzisiaj i jutro tam nic nie przejedzie, ale przez kilka miesięcy most będzie wyłączony z ruchu – podkreśla.

Po policyjny radiowóz przyjechała pomoc drogowa, która została wezwana na miejsce zdarzenia. – Nie wiem jakim sposobem samochód został wyciągnięty, bo wsiedliśmy do naszego auta i od razu zawróciliśmy. Fajnie, że trafiło na radiowóz, a nie auto innego kierowcy, bo przynajmniej nie powinno być problemów z uzyskaniem odszkodowania – mówi Mariusz.

Mariusz z Nowego Miasta do Kotlina ma około 26 kilometrów. Jednak w tym dniu droga się wydłużyła, bo musiał jechać objazdami. – Nie ma tam żadnego oznakowania, nie wiadomo w którym kierunku jechać. Początkowo kierowaliśmy się na Pyzdry, ale po drodze nie pobłądziliśmy. Włączyliśmy nawigację, która niestety na tamtej trasie nie okazała się bardzo pomocna. Woleliśmy zawrócić i odbić na Śrem i po ok. półtora godzinnej jeździe dotarliśmy do Jarocina – twierdzi. Normalnie z Poznania do Kotlina jedzie się ok. dwie godzin. Jednak w tym dniu Mariusz do domu wracał dużej. – Bardzo wydłużył się czas powrotu. Razem z tymi objazdami i błądzeniem po okolicznych miejscowościach było to niecałe trzy godziny – dodaje 22-letni mieszkaniec Kotlina.

Wśród kierowców panował chaos. – Nikt nie wiedział co się dzieje. Nie było żadnej informacji gdzie mamy się kierować. Byliśmy pierwszymi świadkami. Wracając mówiliśmy napotkanym kierowcom, że należy zawrócić, bo droga na pewno nie będzie przejezdna, później taka informacja padała przez CB – kończy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto