Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wiceprzewodniczącego Rady martwi fakt odrzucenia przez mieszkańców scaleń

Damian Cieślak
Damian Cieślak
Procesem scaleń mogły zostać objęte trzy miejscowości: Kuźnia, Nowolipsk i Piła. Mieszkańcy wsi już podczas spotkań informacyjnych wyrazili swój stanowczy sprzeciw

Burmistrz gminy Chocz wsłuchał się w głos mieszkańców i już w grudniu zdecydował wycofać się z dalszych starań o realizację procesu scaleń. Zawiedziony podjętą decyzją jest Piotr Stencel.

- Bardzo martwi mnie fakt odrzucenia scaleń. To wg mnie może budzić niekorzystne skutki. Czy niechęć pozyskania ogromnych środków wyrażona przez mieszkańców tych miejscowości nie będzie negatywnie oddziaływać na przyszłe inwestycje? Przecież walczymy o środki finansowe, które przyznają Ci sami mocodawcy - zastanawiał się wiceprzewodniczący Rady Miejskiej Gminy Chocz.

To było nie na miejscu

Wywołany do głosu burmistrz Marian Wielgosik podkreślał, że sama decyzja niekoniecznie powinna mieć negatywne przełożenie na przyszłość. - To była oferta, z której mieszkańcy mogli, ale nie musieli skorzystać - mówi włodarz gminy.

Inna sprawa to sposób, w jaki zwracano się do zaproszonych gości. - Jeżeli osobom, które przyjechały na spotkania informacyjne, ubliża się w sposób bezkrytyczny, to to nie stawia burmistrza Chocza w uprzywilejowanej sytuacji. W tych środowiskach, w których byłem zwracałem na to uwagę - tłumaczy Wielgosik.

Na spotkaniach padały zwroty typu: „a ile chcecie tutaj zarobić?”, „a jak chcecie nas okraść?”. Były one kierowane w stronę przedstawicieli urzędu marszałkowskiego. - Takie słowa nie powinny paść. I z tego tytułu mogę mieć jakieś nieprzyjemności, ale ja nie zawiniłem w tej sytuacji. Chciałem dać mieszkańcom informację. Nie z urzędu wprowadzaliśmy scalenia, ale na wniosek, jeżeli nie było tej woli, scaleń nie będzie. Szkoda mi tych pieniędzy, regulacji ludzkich. Zdaje sobie sprawę, że duże gospodarstwa nie koniecznie były tym zainteresowane, ale małe, wąskie mogły z tego skorzystać. To już jest temat zamknięty, chyba, że kiedyś wystąpi oddolnie, ale nie wiem, czy będą wtedy pieniądze - mówił w stronę radnych burmistrz Marian Wielgosik. Włodarz podkreśla, że wyrażenia, których użyto były nie na miejscu. Goście przyjechali na jego zaproszenie, po to, żeby przedstawić ofertę. - Naprawdę delikatnie z nami postąpili, bo ja się bałem, że niektóre osoby z tych wypowiedzi mogą zrobić użytek - mówił w kierunku radnych burmistrz podczas ostatniej sesji.

Czas goi rany

Zdaniem burmistrza w całej historii doszło do nieporozumienia. - Niektórzy mieszkańcy odebrali, to tak, jakby ktoś im z góry narzucał swoją wolę. Oni to mieli inaczej przedstawione. Było jedno i drugie zebranie informacyjne. Być może gorączkowość pojedynczych wypowiedzi spowodowała, że udzielił się sąsiad i mówił podobnie - mówi Wielgosik.

Najlepszym lekarstwem na zagojenie ran ma być upływający czas. - Sądzę, że tutaj żadnych nieprzyjemności mieć nie będziemy. Ja już zdążyłem przeprosić za te zachowania. Bo nie sposób było rozstać się w ten sposób z tymi ludźmi - kończy burmistrz gminy Chocz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto