Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wójt gminy Czermin Sławomir Spychaj dementuje. Zgoda na rozbudowę fermy w Broniszewicach nie została wydana

Damian Cieślak
Damian Cieślak
Nie ustają protesty wokół pomysłu rozbudowy fermy w Broniszewicach. Niedawno przedstawiliśmy najważniejsze punkty pisma protestacyjnego skierowanego do wójta i Rady Gminy, pod którym podpisało się ponad 100 mieszkańców. Dziś prezentujemy opinie władz

Pomysł rozbudowy fermy norek od początki budzi spore kontrowersje. Mieszkańcy sprzeciwiają się inwestycji. Po gminie krążą niesprawdzone i nieprawdziwe informacje. Choćby ta jakoby wójt Sławomir Spychaj wydał już zgodę na rozbudowę fermy.

Teczka Stana

- Był kiedyś taki Stan Tymiński. On nosił czarną teczkę, w której ponoć miał wszystkie dokumenty. Więc jeśli ktoś mówi, że ma w teczce dokument poświadczający, że wójt wydał zgodę, to po prostu kłamie. Ja panu, który roznosi takie informacje powiedziałem, żeby najpierw przeczytał, o co chodzi - mówi Sławomir Spychaj.

A chodzi o to, że jak do tej pory, zakończyło się jedynie postępowanie administracyjne, które jest naturalnym i koniecznym procesem w takich sytuacjach. Dopiero teraz wójt mógłby przymierzać się do wydania decyzji twierdzącej bądź odmownej. Ale jeszcze tego nie uczyni. A wszystko dlatego, że postępowanie administracyjne zostało uchylone. Od momentu, w którym złożono wniosek o rozbudowę doszło do zmian. Działki został podzielone. I w związku z tym postępowanie zostanie przeprowadzone jeszcze raz, już z uwzględnieniem wszystkich modyfikacji.

Co na to radni?

- Ferma norek w polskim prawie jest traktowana tak samo, jak każda inna produkcja rolnicza. Tutaj albo niezadowoleni będą mieszkańcy albo inwestor. Chętnie zapoznam się z państwa opinią - mówił do radnych Sławomir Spychaj.

- Jesteśmy gminą rolniczą i powinniśmy zdecydować, czy wyznaczamy jakieś tereny na tego typu inwestycje. Bo później jeden mówi, że mu śmierdzi, drugiemu też nie pasuje i mamy takie boksowanie. Inwestor też nie wie, co ma zrobić - opowiadał Henryk Serbiak.

Wójt Sławomir Spychaj podkreślał, że jedyną możliwości jest określenie kierunku zagospodarowania przestrzennego. Procedura trwa 2-3 lata i kosztuje 100-200 tys. zł. - Moim zdaniem w gminie Czermin nie znajdziemy teraz miejsca, gdzie dom od domu dzieliłyby 4 km - mówił włodarz gminy. Zdaniem wójta można byłoby wskazać miejsca mniej zaludnione, ale to również nie gwarantuje, że mieszkańcy nie będą protestować. - Przy naszej powierzchni tego problemu nie rozwiążemy - tłumaczył.

Krzysztof Marciniak wskazywał, że Rada powinna kierować się dobrem większości. - Nie może być tak, że interes jednostki będzie negatywnie wpływał na ogół społeczeństwa. Inwestor musi mieć świadomość, że jego produkcja może komuś przeszkadzać - podkreślał radny. - Nie da się ukryć, że te odory przeszkadzają mieszkańcom zwłaszcza w okresie letnim - dodawał przewodniczący Rady Robert Mikołajczak.

Pożar na wysypisku w Dąbrowie Wielkopolskiej. Ogień objął powierzchnię 800 m kw.

Źródło: tvn24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto