Pomysł rozbudowy fermy norek od początki budzi spore kontrowersje. Mieszkańcy sprzeciwiają się inwestycji. Po gminie krążą niesprawdzone i nieprawdziwe informacje. Choćby ta jakoby wójt Sławomir Spychaj wydał już zgodę na rozbudowę fermy.
Teczka Stana
- Był kiedyś taki Stan Tymiński. On nosił czarną teczkę, w której ponoć miał wszystkie dokumenty. Więc jeśli ktoś mówi, że ma w teczce dokument poświadczający, że wójt wydał zgodę, to po prostu kłamie. Ja panu, który roznosi takie informacje powiedziałem, żeby najpierw przeczytał, o co chodzi - mówi Sławomir Spychaj.
A chodzi o to, że jak do tej pory, zakończyło się jedynie postępowanie administracyjne, które jest naturalnym i koniecznym procesem w takich sytuacjach. Dopiero teraz wójt mógłby przymierzać się do wydania decyzji twierdzącej bądź odmownej. Ale jeszcze tego nie uczyni. A wszystko dlatego, że postępowanie administracyjne zostało uchylone. Od momentu, w którym złożono wniosek o rozbudowę doszło do zmian. Działki został podzielone. I w związku z tym postępowanie zostanie przeprowadzone jeszcze raz, już z uwzględnieniem wszystkich modyfikacji.
Co na to radni?
- Ferma norek w polskim prawie jest traktowana tak samo, jak każda inna produkcja rolnicza. Tutaj albo niezadowoleni będą mieszkańcy albo inwestor. Chętnie zapoznam się z państwa opinią - mówił do radnych Sławomir Spychaj.
- Jesteśmy gminą rolniczą i powinniśmy zdecydować, czy wyznaczamy jakieś tereny na tego typu inwestycje. Bo później jeden mówi, że mu śmierdzi, drugiemu też nie pasuje i mamy takie boksowanie. Inwestor też nie wie, co ma zrobić - opowiadał Henryk Serbiak.
Wójt Sławomir Spychaj podkreślał, że jedyną możliwości jest określenie kierunku zagospodarowania przestrzennego. Procedura trwa 2-3 lata i kosztuje 100-200 tys. zł. - Moim zdaniem w gminie Czermin nie znajdziemy teraz miejsca, gdzie dom od domu dzieliłyby 4 km - mówił włodarz gminy. Zdaniem wójta można byłoby wskazać miejsca mniej zaludnione, ale to również nie gwarantuje, że mieszkańcy nie będą protestować. - Przy naszej powierzchni tego problemu nie rozwiążemy - tłumaczył.
Krzysztof Marciniak wskazywał, że Rada powinna kierować się dobrem większości. - Nie może być tak, że interes jednostki będzie negatywnie wpływał na ogół społeczeństwa. Inwestor musi mieć świadomość, że jego produkcja może komuś przeszkadzać - podkreślał radny. - Nie da się ukryć, że te odory przeszkadzają mieszkańcom zwłaszcza w okresie letnim - dodawał przewodniczący Rady Robert Mikołajczak.
Pożar na wysypisku w Dąbrowie Wielkopolskiej. Ogień objął powierzchnię 800 m kw.
Źródło: tvn24
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?