Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Po ośmiu miesiącach policja zawiadomiła matkę, że zwłoki syna leżą w chłodni

Jacek Tomczak
Osiem miesięcy zwłoki leżały w chłodni, zanim zawiadomiono rodzinę o jego śmierci. Matka z siostrą szukają winnych tego zaniedbania

Rodzina tragicznie zmarłego 39-letniego mieszkańca Giza-łek jest oburzona postępowaniem prokuratury i policji. Zwłoki syna i brata przeleżały osiem miesięcy w chłodni wrocławskiego Zakładu Medycyny Sądowej, zanim powiadomiono rodzinę o jego śmierci.  Kilkanaście lat temu Robert wyjechał do pracy we Wrocławiu. Pracował na budowach, dobrze zarabiał. Bywał nawet za granicą. Pisywał listy i utrzymywał kontakt telefoniczny z rodziną.  W 2007 roku przyjechał do Gizałek na pogrzeb ojca. Ostatni raz był w domu w 2009 roku. Nadal jednak dzwonił i pisał listy. Chociaż rodziny nie odwiedzał, to nic nie zapowiadało tragedii. – Kontakt z bratem urwał się nagle, Robert zniknął mi na osiem miesięcy – mówi Monika siostra zamordowanego mieszkańca Gizałek. – W tym samym czasie mama poważnie zachorowała, ja straciłam pracę, więc nie miałam głowy do tego, by poszukiwać brata.
Nie przyszło jej nawet do głowy, że jej ukochany brat może już nie żyć.
Zaniepokoiła się dopiero na pogrzebie krewnego we Wrocławiu, gdy nie zobaczyła tam brata. Wówczas postanowiła go szukać.
Wiedziała tylko, że Robert związał się z jakąś kobietą.
To ją właśnie policja oskarżyła o zabójstwo Roberta we wrześniu 2011 r. Konkubina najpierw się przyznała, a kiedy wytrzeźwiała, odwołała zeznanie. Twierdziła, że zrobił to inny uczestnik libacji. Monika też myśli, że to nie Ula zabiła brata.
– Nie wierzę, by mogła zamordować mojego brata – twierdzi. – Prokuratura popełniła wiele błędów i podejrzewam, że mój brat został zamordowany w innym miejscu niż w tym, w którym go znaleziono. Zdaniem śledczych, mężczyzna miał zostać zamordowany w jednym z mieszkań we Wrocławiu.
Mieszkaniec Gizałek miał w kieszeni dowód osobisty i karteczkę z numerem telefonu do domu. Dlatego najbliżsi nie rozumieją, dlaczego tak długo jego zwłoki leżały w Zakładzie Medycyny Sądowej.
O tym, że brat nie żyje poinformowali ich policjanci z posterunku w Choczu. Gdy pojechały z matką do Zakładu Medycyny Sądowej zwłoki brata i syna były już w stanie postępującego rozkładu.
Monika mówi, że rozpoznała brata po charakterystycznym tatuażu jaki miał na ciele, bo zwłoki były zasuszone po takim czasie. Pracownicy Zakładu Medycyny Sądowej zasugerowali, że by zwłoki najlepiej byłoby poddać kremacji.
Kobiety chciały wiedzieć, dlaczego Robert leżał tak długo w kostnicy.
Prokuratura we Wrocławiu tłumaczyła, że nie mogła przez ten czas ustalić danych osobowych zamordowanego.
Tymczasem okazało się, że zleciła to policji dopiero po pół roku od momentu złożenia zwłok w chłodni (w maju 2011 roku ).
Prowadząca sprawę prokurator Elżbieta Kruk powiedziała, że do jej zadań nie należy informowanie rodziny.
– Policjantów nie widziałyśmy nawet na oczy a pani prokurator zachowała się wobec nas skandalicznie. Powiedziała, że powinnyśmy się go wstydzić. – twierdzi Monika.
Ani siostra ani matka nie usłyszały ze strony prokuratorów i policjantów słowa ,,przepraszam’’.
Rodzina nie zamierza odpuścić policji i prokuraturze i skierowała zażalenie do Prokuratury Generalnej.
Sprawa trafiła do śledczych w Świdnicy, którzy nie chcą udzielać prasie żadnych informacji, zasłaniając się dobrem śledztwa.
Na razie jeszcze nikt nie usłyszał zarzutów.
Rzecznik Prokuratury Rejonowej w Ostrowie Wielkopolskim Janusz Walczak powiedział ,,Gazecie Pleszewskiej’’, że przepisy nie są jednoznaczne. – Jeśli śledztwo zostało powierzone policji w całości, a w przypadku zabójstw tak z reguły bywa, to obowiązek powiadomienia rodziny spoczywa na policji – twierdzi prokurator. – Jeśli śledztwo czy dochodzenie prowadzone jest osobiście przez prokuratora, wówczas leży to w kompetencji prokuratury – mówi Walczak. .
– To był bardzo porządny człowiek. Kiedy mieszkał w Gizałkach nie zaglądał do kieliszka i nie był z nikim skonfliktowany – tak mówi o zmarłym Piotr Kopczyński z Rudy Wieczyńskiej.
– Wyjechał z Gizałek za chlebem, chciał zarobić trochę grosza. To co uczyniono, z jego zwłokami to skandal.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto