Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pleszew - Szli na Hel po rekord Polski - zobacz zdjęcia

Paulina Latosińska
530 000 zrobili od Świnoujścia do Helu. Zajęło im to 7 dni i 45 minut. Tym samym pobili rekord Polski. Przemek Kubiak i Łukasz opowiadają wrażenia z zimowej wędrówki brzegiem Bałtyku

Przemysław Kubiak i Łukasz Bogdali, to dwaj pleszewianie, którym udało się pobić zimowy rekord Polski w przejściu wybrzeża Morza Bałtyckiego od Świnoujścia do Helu.  

Do wyprawy przygotowywali się bardzo długo. – Około trzech tygodni poświęcilismy na kompletowanie ekwipunku i sprzętu oraz na treningi kondycyjne – mówi Przemek Kubiak. Niezbędne wyposażenie zapakowali w dwa plecaki. Każdy z nich ważył ok 19 kg, a ich waga zmniejszała się wraz z przemierzanymi kilometrami. W plecakach znajdowało się m. in. jedzenie, kuchenka gazowa, ubrania, namiot i śpiwory. Nocowali w prywatnych kwaterach. Pierwszy nocleg był w Trzęsaczu na plebanii u proboszcza. - Dotarliśmy dość wcześnie i mieliśmy czas na poszukanie sobie noclegu. Jeden z mieszkańców wskazał nam, żebyśmy udali się do proboszcza, który zgodził się nas przenocować - mówi Przemek Kubiak. Kolejne noce spali w prywatnych domach lub u rodziny i znajomych. W wędrówkę zabierali wcześniej przygotowane paczki żywnościowe, które zrobił Łukasz.

– W paczce były batoniki z orzechami, mieszanka nasion, orzechy, puszka tuńczyka, kuskus, gorzka czekolada i trochę zupek instant  – wymienia Łukasz. Wszystko, co można łatwo i szybko przygotować w awaryjnej sytuacji gdy przez kilkanaście godzin nie można nic kupić, ponieważ jest noc lub w pobliżu plaży nie ma żadnego sklepu.  Mówi, że jedli bardzo dużo. Podczas marszu głównie słodycze. Minimum dwa razy dziennie przygotowywali sobie ciepły posiłek. - Była to zazwyczaj godzina 15.00 i moment w którym udało nam się dotrzeć do miejsca noclegu. - wyjaśnia. Menu było zróżnicowane.

– Przyrządzaliśmy kuskus, puree ziemniaczane, chleb, jajka lub podgrzewaliśmy coś, co ze sobą zabraliśmy. Chcieliśmy by było to coś szybkiego i pożywnego – tłumaczy. Dodaje, że wszystko było zaplanowane wcześniej, ponieważ nie chcieli tracić zbyt dużo czasu na zakupy. – Czasem prosiliśmy życzliwe nam osoby żeby zrobiły za nas zakupy - zaoszczędziliśmy przez to sporo czasu. Kupowaliśmy wszystko czego nie chcieliśmy nieść czyli soki owocowe i warzywne, mięso, pieczywo, warzywa i owoce – dodaje.  

Wśród turystów i mieszkańców wzbudzali zainteresowanie. – Byliśmy jednakowo ubrani i to rzucało się w oczy i prowokowało pytania – wyjaśnia. Dodaje, że ludzie chętnie podchodzili i zadawali pytania. – Nie dowierzali, że idziemy na Hel. Bardzo często, kiedy chcieli porozmawiać a my akurat szliśmy to proponowali, że będą nam towarzyszyć przez jakiś kawałek drogi – wyjaśnia pleszewianin.

Przemek mówi, że momenty krytyczne też się zdarzały. – Mieliśmy trzy takie sytuacje – twierdzi. Pierwszy na wyspie Wolin. – Szliśmy przez Wyspę nocą i był tam bardzo kamienisty i oblodzony brzeg i straciliśmy na to miejsce najwięcej czasu – wyjaśnia. Dodaje, że musieli bardzo uważać, ponieważ było niebezpiecznie. Drugi był w Słowińskim Parku Narodowym. Pleszewianie 25 km szli po wydmach.

– Tam był też najgorszy wiatr. Chociaż byliśmy bardzo dobrze ubrani to jednak ten etap wyprawy zaliczamy to tych trudniejszych – podsumowuje. Kolejny podczas omijania poligonu Wicko morskie - Ustka. – Musieliśmy iść po asfaltowej drodze ponad 20 km. Wtedy właśnie nadwyrężyliśmy stawy i kolejnego dnia zwolniliśmy trochę żeby organizm trochę się zregenerował. Sama wędrówka drogą jest również deprymująca i mało ciekawa zwłaszcza nocą – wyjaśnia harcerz. Podczas wyprawy przeprawiali się przez rzeki. Czasem nawet przez pokryte lodem. – Trochę ryzykowaliśmy idąc po krach. Można było się wrócić i przejść przez most, jednak postanowiliśmy podjąć ryzyko i uratować trochę czasu – dodaje.  

Harcerz mówi, ze podczas trasy na Hel czasu na zwiedzania nie mieli. - Generalnie cały czas szliśmy, ponieważ chcieliśmy to zrobić jak najszybciej - tłumaczy. Dzień przed końcem wyprawy Przemek i Łukasz brali pod uwagę, że może im się nie udać. – Zdawaliśmy sobie sprawę, że do końca mamy jeszcze ok. 80 km, a  duży wpływ na nasze tempo miała plaża. W zależności od tego czy była kamienista, oblodzona, wąska, szeroka – tłumaczy.  Do miast wchodzili tylko po to, żeby ominąć rzekę, most, zrobić szybkie zakupy lub gdy ich coś zainteresowało. – Zdarzyło się, ze zobaczyliśmy coś ciekawego z plaży i postanowiliśmy to dokładniej obejrzeć – dodaje Przemek. Zapewnia, ze pogoda dopisała. – Raz tylko padał deszcz, raz bardzo mocno wiało a w pozostałe dni świeciło słońce i były dobre warunki do marszu – wyjaśnia.  

Aby osiągnąć zamierzony cel codziennie musieli pokonać około 55 km. Pierwszego dnia wyruszyli o godzinie 24.00. Codziennie wstawali o 4.00 lub 5.00. – Z domu wychodziliśmy ok. 6.00 i szliśmy cały dzień – mówi Przemek. Z plaży schodzili późno w nocy. – Przeważnie była to godzina 22.00 lub 23.00 – wyjaśnia. Każdy dystans na plaży miał ok. 50 min. Po nim była krótka przerwa. – Staraliśmy się 10 min odpocząć, coś zjeść lub wypić ciepłą herbatę i ruszaliśmy dalej w drogę – wyjaśnia. Dodaje, że dłuższa przerwa była na obiad lub na zrobienie zdjęć. Najdłużej szli ostatniego dnia . Trasa z Lubiatowa na Hel zajęła im 21 godzin. Na Półwysep Helski dotarli 7 marca o godzinie 00.45. Trasę planowali zakończyć dokładnie o północy. To się jednak nie udało. – Zabrakło nam 1700 metrów i po 45 min dotarli. Ale to i tak jest rekord Polski – mówi dumny Przemek.

Kroki mierzyli krokomierzami. Podczas całej wyprawy zrobili ich około 530 000. Pleszewianie wyprawę uwiecznili na fotografiach. – Zrobiliśmy około 2500 zdjęć – mówi Przemek.  
Po udanej wyprawie nadszedł czas na odpoczynek i regenerację. - Trzeba wyleczyć powstałe odciski i zregenerować stawy i mięśnie - wyjaśnia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto