Ma 26 lat i pasję zbierania starych pojazdów, które potem z pietyzmem odrestaurowuje i przywraca im dawną świetność. Kilka lat temu jego pasja do motoryzacji, połączona z miłością do reliktu przeszłości, jakim był czar ,,czterech kółek PRL’’ zaowocowała przywracaniem do życia zapomnianych już samochodów. Tchnął duszę w przeznaczone na pocięcie... cztery polonezy, efekt myśli technicznej żerańskich konstruktorów, o których w latach 70. i 80. marzyło tysiące fanów motoryzacji. Mowa o Waldemarze Juszczuku z Pleszewa, który dziś jest dumny ze swojego najnowszego dzieła - prawie 50-letniego, ważącego 200 kg Junaka M-10, jedynego eksponatu w Pleszewie. – Nie zamienię go nawet na harleya – twierdzi Juszczuk.
takiego
Produkowany w Szczecinie latach 60. ubiegłego stulecia motocykl był polską myślą techniczną i nie wiele ustępował popularnym wówczas czeskim jawom, enerdowskim simsonom, węgierskim panoniom czy radzieckim iżom. Junak był alternatywą (zresztą bardzo udaną) dla bardzo drogich, wówczas motocykli z importu i zdecydowanie nowocześniejszą konstrukcją niż najpopularniejsze w owym czasie WFM 125 – Od lat pasjonuję się starą techniką – twierdzi Juszczuk. – Dlatego zawsze szukam czegoś, co można, by rozebrać na części, podreperować, złożyć, przywrócić dawny blask, a potem cieszyć się ze swojego dzieła i przejechać się takim cackiem. Nigdy nie pasjonowały mnie ścigacze czy choppery. Nie przepadam za szybką jazdą na motorze, mnie wystarczy prędkość 70-90 km i ten niespotykany już dziś dźwięk motocyklowego silnika. Czy to nie frajda? – pyta.
Starego junaka wypatrzył za płotem u sąsiada. Chodził za nim przez kilka miesięcy. Wreszcie sąsiąd się zdecydował i za trzy tysiące złotych odsprzedał pasjonatowi motocykl. Zimą Waldemar grzebał przy nim całymi dniami w garażu. Dziś motocykl - jak mówi Juszczuk ma już swoją duszę i można nim wiosną wyjechać na drogę.
– Na wszystko nie starczyło mi pieniędzy, ale gdy uzbieram trochę grosza, to go odmaluję, pochromuję niektóre części, wypiaskuję koła i będzie jak nowy – zapewnia.
Waldemar Juszczuk zapewnia, że za tę kwotę mógłby kupić zdezelowanego ścigacza i po wyremontowaniu też mógłby jeździć. Ale to nie w jego stylu. – Koledzy mnie podziwiają, że chce mi się przy tych starociach dłubać i twierdzą, że nie ma nigdy pewności czy się nim dojedzie – uśmiecha się i dodaje, że w instrukcji junaka zaleca się użytkownikom dokręcanie przed każdym wyjazdem kilkunastu śrub: przy kołach, baku, ramie itp. – Kiedyś podczas jazdy odkręciła mi się puszka od filtra, ale to cały urok tego motocykla – dodaje.
Dla użytkowników junaka ważne jest to, że jest to konstrukcja bardzo prosta a naprawa motocykla nie wymaga skomplikowanej wiedzy technicznej. – Przy junaku wszystko można zrobić samemu – zapewnia Waldek.
– Elekryka jest bardzo prosta, raptem kilka przewodów, więcej mają na przykład współczesne motorowery, a jak nawali kondensator, to wsadzi się ziemniaka i też można jechać dalej.
Istotne dla miłośników starych motocykli jest to, że nie ma większych kłopotów z nabyciem do nich części.
– Części do mojego junaka kupuję przez internet – twierdzi Juszczuk. – Jest tego kilkaset pozycji: platynki,cylindry, zawory, tryby, pierścienie, łożyska, rozrząd itp, podobnie jak do wuesek, shaelek, komarów, rometów a nawet emzetek i simsonów. I nie są one wcale takie drogie. - dodaje.
Bydgoska policja pokazała filmy z wypadków z tramwajami i autobusami
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?