Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

PLESZEW - Nie sprzedałem meczu

Marek Blandzi
Nie miałem żadnego interesu w rzekomym przehandlowaniu, decydującego o awansie do I ligi, spotkania. Po usłyszeniu tego zarzutu, zdecydowałem się od razu opuścić pleszewski klub - mówi Marcin Kałowski były już koszykarz Open Pleszew

Dlaczego w kolejnym drugoligowym sezonie nie będzie pan reprezentował barw Open Florentyny?
Myślę, że to pytanie należałoby jednak skierować do władz pleszewskiego klubu a nie do mnie...

Dlaczego pan tak uważa?
Po nieszczęsnym dla nas turnieju barażowym jeden ze sponsorów niemal otwarcie stwierdził, że moja słabsza postawa w spotkaniu z Siedlcami wynikała z tego, że sprzedałem ten mecz!

A jak było naprawdę?
Oczywiście była to totalna bzdura, bo przecież nie miałem żadnego interesu w rzekomym przehandlowaniu, decydującego o awansie do I ligi, spotkania. Po usłyszeniu tego zarzutu, zdecydowałem się od razu opuścić pleszewski klub...

Z tego co wiem, to trener Czeczuro był za tym, żeby pozostał pan w klubie. To prawda?
Zgadza się, zresztą z trenerem do dziś mam bardzo dobry kontakt. Wiem, że on na pewno chciał, żebym dalej grał w trenowanej przez niego drużynie, ale kierownictwo klubu miało na ten temat odmienne zdanie...

Podobny los spotkał również Pawła Machynię...
Z perspektywy czasu dochodzę do wniosku, że właśnie mnie i Pawła obarczono największą odpowiedzialnością za brak awansu. Wynika więc z tego, że działacze mieli zastrzeżenia szczególnie do najbardziej doświadczonych zawodników.

Trudno dziwić się działaczom...
Koszykówka to gra zespołowa. Jeden czy dwóch zawodników nie jest w stanie mieć aż takiego wpływu na przebieg meczu.
Przełykał już pan kiedyś taką gorycz porażki?

Jak do tej pory nie! Po prostu nie wszystko to, co doskonale sprawdza się w działalności firmy, da się idealnie przenieść na sportowy grunt. To jest jednak sport. Proszę zwrócić uwagę, jakie wielkie reprezentacje piłkarskie odpadały już na początkowych etapach MŚ w piłce nożnej. Faworyci opuszczali RPA jeden po drugim i tak samo stało się z nami.

Do dzisiaj jednak nikt w Open nie chce powiedzieć, co tak naprawdę stało się, że przegraliście wygrany praktycznie mecz...
W mojej ocenie przerosła nas wówczas presja wyniku. W drugiej połowie byliśmy za bardzo stremowani, a na dodatek zawiedliśmy w grze taktycznej. Rywal zaczął odrabiać straty, a my staliśmy, jakbyśmy byli zahipnotyzowani, biernie przyglądaliśmy się poczynaniom koszykarzy z Siedlec, no i stąd się wzięła ta nasza nieszczęsna porażka.

Wiele wskazuje na to, że zakotwiczy pan w ostrowskiej drużynie. Z przenosin do Inowrocławia wyszły ponoć nici...
Nie wykluczam tego, że zagram w Ostrowie, ale jak na razie nie podjąłem jeszcze decyzji dotyczącej reprezentowania barw tej drużyny. Natomiast jeżeli chodzi o występy w Sportino, to ten temat nie jest jeszcze zamknięty. Poza tym pojawiają się propozycje gry z innych klubów, więc nie ma jeszcze sensu deklarować, gdzie zagram w nowym sezonie.

A jak będzie wspominał pan grę w Pleszewie?

Atmosfera w drużynie była super, poza tym trafiłem na naprawdę dobrych trenerów, bo oprócz Dimy, drużynę prowadził również Marek Śmiłowicz. Natomiast jeżeli chodzi o całą resztę, to na podsumowanie naszej rozmowy powiem krótko: pieniądze to nie wszystko!

We wtorek w ,,Gazecie Pleszewskiej'' polemika prezesa Open Tomasza Nowaczyka

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto