Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niepozorne przedmioty, które przywołują piękne wspomnienia. Jerzy Wiśniewski i jego bardzo słodka kolekcja

Damian Cieślak
Damian Cieślak
archiwum nasze miasto
Przywołują wspomnienia z podróży. Są małą, niepozorną pamiątką z miejsc, które odwiedziliśmy. Większość z nas nie przywiązuje do nich wagi, ale dla nielicznych mają dużą wartość. Gromadząc je, pasjonaci tworzą wyjątkowo słodką kolekcję.

Mowa oczywiście o saszetkach z cukrem. Jest grono pasjonatów, które w swoich zbiorach posiada słodkie pamiątki z najróżniejszych zakątków świata. W tej grupie znajduje się pleszewianin Jerzy Wiśniewski. Znamy go dobrze jako wieloletniego dyrektora Domu Dziecka i Pogotowia Opiekuńczego, pewnie nieco gorzej jako kolekcjonera. Dziś pora to zmienić.

Dom, w którym nigdy nie słodzono napoi

Mieszkańcy naszego miasta i bywalcy Pleszewskich Spotkań Kolekcjonerskich mają okazję podziwiać zbiory pana Jerzego raz w roku, właśnie podczas imprezy organizowanej przez Piotra Świderskiego i Przemysława Konopczyńskiego. Jak to wszystko się zaczęło? - Całkowity przypadek. W moim domu nigdy nie używało się cukru do słodzenia napoi - rozpoczyna opowieść dyrektor Domu Dziecka w Pleszewie. - Zawsze jednak prowadziliśmy aktywny tryb życia i po wyjazdach, czy to wakacyjnych czy to weekendowych, w kieszeniach zostawały nam saszetki cukru, które są rozdawane w barach, restauracjach do kawy bądź herbaty - kontynuuje Jerzy Wiśniewski. Słodkie pamiątki trafiały do stojącego w kuchni słoika. Po pewnym czasie zrobił się on pełny. Nastoletnie wówczas córki pleszewianina trafiły w telewizji na materiał o mieszkance Leszna. Kobieta zbierała saszetki z cukrem. Dziewczyny poradziły ojcu, że również powinien stworzyć tego rodzaju kolekcję. Pleszewianin nie był tym zainteresowany, ale dzieci nie dały za wygraną. - Córki drążyły temat, zaczęły przeglądać zwartość słoika. Razem wspominaliśmy nasze podróże i ostatecznie mnie przekonały - podkreśla dyrektor Domu Dziecka.

Najpierw były saszetki krajowe, później z sąsiednich państw. Kolekcja rozrastała się w szybkim tempie. Bardzo istotna w tym kontekście okazała się pomoc przyjaciół i znajomych. To oni przywożą pleszewianinowi egzemplarze z każdego kontynentu. W ten sposób w zbiorach Jerzego Wiśniewskiego jest już ponad 1000 saszetek z blisko 70 państw. Są słodkie pamiątki z Australii, Wietnamu, Chin, Indii, Peru, Kolumbii, RPA czy Wysp Galapagos. Marzenia dotyczące kolekcji? - Żeby zamknąć Europę potrzebuję Łotwę i Estonię oraz te malutkie kraje typu Andora, Liechtenstein czy Luksemburg. Przydałaby się Nowa Zelandia czy kilka państw z Afryki Środowej - opowiada. Jak podkreśla pleszewianin nie z każdego kraju można przywieźć taką pamiątkę. W Japonii bowiem nie ma saszetek z cukrem, a w Nepalu o cukrze słyszało niewiele osób.

Telefon z Ameryki Południowej

Nieocenioną rolę w rozwoju kolekcji pleszewianina odgrywa zaprzyjaźniona podróżniczka, która miesiącami potrafi przebywać poza granicami kraju. Kobieta od czasu do czasu przysyła panu Jerzemu nowe egzemplarze z najróżniejszych zakątków świata. Pewnego razu w kopercie znalazła się saszetka z Brazylii. Kilka dni później odbywały się Pleszewskie Spotkania Kolekcjonerskie. Jakież musiało być zdziwienie dyrektora Domu Dziecka, gdy podczas imprezy odebrał telefon z Ameryki Południowej. - Okazało się, że zdjęcia z wydarzenia trafiły już do sieci i znajoma przeglądając je, zauważyła, że na moim stoisku brakuje tego egzemplarza z Brazylii. Zadzwoniła, powiedziała, że mam natychmiast to znaleźć i rzeczywiście okazało się, że saszetka przez przypadek została w kartonie - wspomina z uśmiechem pan Jerzy. Ciekawych zdarzeń związanych z Pleszewskimi Spotkaniami Kolekcjonerskimi było więcej. Kiedyś naszego bohatera odwiedził młody mężczyzna, który przyniósł metalowe pudełko pełne kostek cukru z okresu międzywojennego. Pochodziły one z hoteli i restauracji z różnych krajów Europy Zachodniej. - Jemu to nie było do niczego potrzebne. Uznał, że może mi się do czegoś przydadzą. To była super kolekcja, którą trudno byłoby mi pozyskać w inny sposób - podkreśla Jerzy Wiśniewski.

Zabawa przede wszystkim

Pleszewianin traktuje zbieranie saszetek z cukrem jako dobrą zabawę. - Miło jest usiąść z rodziną, powspominać wspólne wyjazdy. Na tym to polega. Nie poświęcam kolekcji dużo czasu. Ze względu na wielkość jest schowana w kartonach, głęboko w garażu. Widzi światło dzienne dwa razy w roku - podczas Pleszewskich Spotkań Kolekcjonerskich i kilka dni wcześniej, gdy przygotowuje się do tego wydarzenia - mówi. Jerzy Wiśniewski ponadto lubi przeczytać dobrą książkę, odwiedzić ciekawe miejsce w kraju, nie ucieka od pracy w ogrodzie. Od 13 lat jest dyrektorem Domu Dziecka Pleszewie. Z placówką związał się w 1983 r. - Miałem pracować tutaj pół roku, a zostałem na 37 lat i będę już do emerytury. Troszeczkę czasu poświęciłem tej placówce, różne były koleje losu, różne przekształcenia - podkreśla. Z żona doczekał się dwóch córek i na razie dwójki wnucząt.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Covid-19 i rynek pracy. Jak wygląda sytuacja w powiecie pleszewskim?

Chocz. Pożegnanie lata z Zarządem Miasta. Najpierw spływ kaj...

Gmina Dobrzyca. Kabaret Paranienormalni wystąpi w Fabianowie...

Dożynki powiatu pleszewskiego. Dziękczynna msza święta zosta...

Samochodem przez płomienie. Pożary w Kalifornii sieją spustoszenie, stan wyjątkowy w pięciu hrabstwach

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto