Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Pardelaka skarżą się na psy, które regularnie opuszczają swoją posesję i atakują dzieci oraz dorosłych

Damian Cieślak
Damian Cieślak
Pies pokąsał 11-letnią dziewczynkę wracającą ze szkoły. Właścicielka wyraża swoje ubolewanie, ale to już nie pierwszy przypadek, kiedy czworonogi wydostały się ze swojej posesji i zaatakowały mieszkańców Pardelaka

Mieszkańcy wsi mają problem z psami. Konkretnie z trzema, które regularnie opuszczają swoją posesję i biegają po drodze, która przebiega przez miejscowość. Czworonogi mimo że nie należą do największych, to sprawiają wiele problemów. Terroryzują dzieci wracające ze szkoły, gonią osoby jadące rowerami, uprzykrzają życie matkom spacerującym ze swoimi pociechami. - Nie ma mieszkańca, którego by te psy nie goniły - mówią zgodnie nasi rozmówcy.

Mandaty nic nie dają

Problem istnieje od lat. Pojedyncze incydenty były zgłaszane służbom. Począwszy od dzielnicowego, poprzez straż miejską, a na policji skończywszy. Właścicielka czworonogów była karana mandatami. Interwencje przynosiły jednak krótkotrwały efekt. Jak relacjonują mieszkańcy Pardelaka ich sąsiadka potrafiła dopilnować swoje psy przez jakiś czas, ale po kilku tygodniach sytuacja wracała do normy. Zwierzęta opuszczały posesję i znów goniły mieszkańców. A Ci już nie mają pomysłu, jak wpłynąć na sąsiadkę.

Polami do domu

- Wszystko jest dobrze, dopóki nic się nie stanie - podkreśla jeden z mieszkańców. Jego rodzinie psy dały się we znaki kilkakrotnie. - Goniły moją córkę i wnuczkę podczas jazdy rowerem. To jest niebezpieczne. Jednego z mieszkańców dosłownie ściągnęły z roweru, inny rozbił sobie telefon - wymienia kolejne przypadki. Zaznacza, że jego syn wracając ze szkoły chodził polami, za budynkami, tak żeby nie natknąć się na psy. Takich i podobnych przypadków można by mnożyć. - To wszystko powoduje, że dzieci boją się same wracać ze szkoły - podkreśla jedna z mam.

Latem mieszkańcy mają problem, żeby przejechać rowerem, bo czworonogi leżą na drodze. Niektórzy znajdowali co najmniej... osobliwy sposób na radzenie sobie z kłopotliwymi zwierzątami - Znajomy nosił ze sobą petardy. Gdy je wystrzelił, psy uciekały, ale z czasem oswoiły się z hukiem i takie rozwiązanie przestało się sprawdzać - opowiada mieszkaniec wsi.

- Temat jest mi znany. Ja swego czasu też rozmawiałem z właścicielami, prosiłem, żeby zabezpieczyć, dopilnować, bo tam dzieciaki chodzą, jeżdżą rowerami. Jakiś czas był spokój - mówi sołtys Zygmunt Wajnert.

Pokąsana 11-latka

W ostatnich dniach po raz kolejny doszło do groźnego incydentu. - 13 marca o godz. 14.00 została zgłoszona interwencja w miejscowości Pardelak. Pies pokąsał 11-letnią dziewczynkę. Zwierzę posiadało aktualne szczepienia. Właścicielka została ukarana mandatem karnym - opowiada mł. asp. Monika Kołaska, rzecznik prasowy pleszewskiej policji.

Tym razem skończyło się na siniakach i strachu. Ale następnym razem dziecko wracające ze szkoły może mieć mniej szczęścia. Jak do takich sytuacji podchodzi właścicielka psów? - Jest mi przykro, że takie incydenty mają miejsce. Czasami zdarzy się, że zwierzęta wydostaną się na drogę. Ostatnio miałam awarię płotu, nie zauważyłam, że złamała się sztacheta - tłumaczy. Ale naszych rozmówców nie przekonuje. - Za każdym razem pokazuje tę samą sztachetę - mówią.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto