Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mama nie trzyma syna pod kloszem

Paulina Latosińska
Mama i syn w jednej szkole. Wśród prawie dwustu maturzystów I LO im. St. Staszica jest Adam Deleszkiewicz – syn dyrektorki szkoły Lilli Deleszkiewicz.

Zapytaliśmy Adama, jak to jest, jak się ma mamę dyrektorkę. Lilla Deleszkiewicz zdradza, jak to jest być mamą i dyrektorką w jednej osobie.

Mama ma zawsze informacje z pierwszej ręki

– Wybór szkoły w Pleszewie nie miał żadnego związku z mamą. Po prostu z Białobłot było do Pleszewa najbliżej. Z drugiej strony wiedziałem, że po szkole średniej będę chciał pójść na studia, a ta szkoła dawała mi największe możliwości – tłumaczy Adam Deleszkiewicz.
Chwilę wahania przeżył w klasie III gimnazjum, w trzeciej klasie gimnazjum, kiedy mama została dyrektorką liceum w Pleszewie.
– Bałem się strasznie, tego co będzie – wyznaje. Razem z mamą ustalili, że w szkole Adam jest uczniem, a mama dyrektorką.
Ta granica znika dopiero po powrocie w domu. -–Trudno jest to rozdzielić, ale do tej pory dawaliśmy sobie z mamą radę – mówi Adam. Doświadczenie już mieli, ponieważ Lilla Deleszkiewicz wcześniej była dyrektorką szkoły w Białobłotach, do której chodziły jej dzieci.
Ale tam wszyscy się znali, wiedzieli, kto jest kim i nie było problemu. W Pleszewie było inaczej.
Niektórzy nauczyciele i koledzy wiedzieli kim jest Adam. Inni domyślili się, kiedy na pierwszych lekcjach wyczytywano jego nazwisko.
– Czułem na sobie wzrok kolegów i koleżanek, którzy byli ciekawi, czy jestem krewnym pani dyrektor czy nie – wspomina Adam.
Przyznaje, że gdy spotyka mamę na korytarzu w szkole nie zwraca się do niej: pani dyrektor.
Raczej po cichutku, z uśmiechem na twarzy podchodzi do niej i mówi : mamo. Adam przyznaje, że czasem koledzy prosili, żeby poszedł do mamy przełożyć lekcje, jak np. któregoś nauczyciela nie było. – Zgadzałem się pójść ale nigdy sam, tylko w grupie, bo wtedy łatwiej jest przekonywać nauczycieli lub dyrekcję – zapewnia Adam Deleszkiewicz.

Jeśli chodzi o nauczycieli, to mówi, że go nie wyróżniają.– Cała moja klasa jest bardzo zgrana i myślę, że nauczyciele lubią nas – mówi syn dyrektorki.
Uważa, że jedynym minusem bycia uczniem szkoły, której szefuje mama, jest to, że informacje otrzymuje ona z pierwszej ręki.
– Od razu wie, gdy coś się dzieje i natychmiast zwraca mi uwagę: Adam słyszałam, że się opuściłeś w nauce więc weź się za siebie .
Plusem jest to, że Adam nie musi wstawać wcześnie rano, bo do szkoły przyjeżdża i do domu wraca z mamą. Przyzwyczaił się, że musi na mamę czekać.

W domu o szkole nie mówią.

– Chyba, że widzę, że mama ma jakiś problem, to pytam, co się stało – mówi.
Po maturze Adam wybiera się na Politechnikę Wrocławską na kierunek mechanika i budowa maszyn lub telekomunikacja. Wybór kierunku studiów nie jest przypadkowy. Miłość do matematyki odziedziczył po mamie.

Zawsze byłam dla synów mamą i dyrektorką

- Nie wiem jak to jest nie być dyrektorem w szkole do której uczęszczają własne dzieci– mówi Lilla Deleszkiewicz.
Jej synowie: Kamil, Adam i Filip doświadczyli sytuacji, w której dyrektorką szkoły była lub jest ich mama.
Adam o wyborze pleszewskiego liceum mówił jeszcze zanim ona została jego dyrektorką, Przyznaje, że nie odradzała mu tej szkoły, ponieważ sama identyfikuje się z placówką, którą kieruje. Zapewnia, że nie trzyma syna pod kloszem.
Częściej rodzice innych uczniów sprawdzają e-dzienniki niż ona oceny syna.
– Bardzo jestem zaprzątnięta zadaniami, które stwarza mi moja funkcja i częściej zaglądam w wyniki uczniów, o których losie decyduję, niż na stopnie własnego dziecka – mówi Lilla Deleszkiewicz. Jej zdaniem nauczyciele traktują syna tak samo, jak innych uczniów. On sam nie wykorzystuje tego, że mama jest dyrektorką, Gdy przychodzi do jej gabinetu zwraca się przeważnie: mamo. Chociaż zdarzyło się, gdy sprawa jest bardzo poważna, powiedzieć: pani dyrektor.

Dyrektorka pamięta jedną, dość śmieszną sytuację.

– Dzwoniłam do syna w pilnej sprawie. Wybrałam numer telefonu i zapomniałam, że Adam miał w tym czasie lekcje. Po przerwie nauczyciel przyniósł skonfiskowany telefon  mówi mama Adama. O swojej studniówce mówi: wyjątkowa. Wtedy nie przypuszczała, że nie będzie to jedyna studniówka w jej życiu. Do dziś pamięta aulę szkolną, w której odbyła się impreza. – W sali rozwiesiliśmy siatki wojskowe, w powietrzu pływały ryby i kraby – wspomina. W sali rozbrzmiewała muzyka i głos kolegi z klasy. Dyrektorka koleżanki, które nie znały swoich partnerów. Ona sama na bal poszła z kolegą, który po kilku latach został jej mężem. W piątek w restauracji Baks tak jak przed laty przeżywali studniówkę syna Adama. Nie tańczył co prawda poloneza z mamą w pierwszej parze.
Ramię do poloneza podał Lilli Deleszkiewicz uczeń bardziej doświadczony w tańcu.  Adam tańczył w korowodzie. Chociaż były plany wspólnego poloneza.
Jednak Adam zadecydował, że ustąpi zaszczytu koledze.
– Obawiał się prowadzić tak ważny punkt programu, tym bardziej, że ja nie byłam obecna na żadnej próbie – tłumaczy syna pani dyrektor.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto