Doszedł już pan do równowagi psychicznej po ubiegłotygodniowym zwolnieniu?
W pierwszej chwili ta informacja była dla mnie szokiem. Nie byłem w ogóle na nią przygotowany! I do tej pory nie mogę uwierzyć w to, że działacze Open Florentyny postanowili mnie zwolnić po pierwszym przegranym meczu, dla mnie to niepojętne! Jestem trenerem-rekordzistą, bo chyba nigdzie nie zwalnia się kogoś po jednej porażce...
W jakich okolicznościach dowiedział się pan o swoim zwolnieniu?
Dzień po derbowym meczu ze Stalą skontaktował się ze mną wiceprezes klubu Tomasz Serba, który poinformował mnie, że w poniedziałek nie poprowadzę już treningu z drużyną, ale mam się stawić na spotkanie z prezesem klubu.
Jak przebiegała rozmowa z prezesem Tomaszem Nowaczykiem?
Odbywała się ona w „cztery oczy”, stąd też nie chcę zdradzać jej szczegółów.
Może jednak uchyli pan rąbka tajemnicy?
Przede wszystkim nie mogłem zrozumieć, dlaczego podano w oficjalnym komunikacie, że kontrakt ze mną rozwiązano z uwagi na niezadawalający styl gry drużyny Open Florentyny. A na dodatek, zdaniem działaczy, ów styl gry był podobno niekorespondujący z podjętymi przeze mnie wcześniej deklaracjami i stworzonymi mi warunkami pracy. Koszykówka to przecież nie jazda figurowa na lodzie, stąd moje zdumienie!
Miał pan jakiś oponentów w klubie?
Na to pytanie nie chciałbym odpowiadać...
Dlaczego?
Wciąż grają we mnie emocje i nie chciałbym kogoś o coś bezpodstawnie posądzać...
To może sami koszykarze zagrali przeciwko panu?
Nie sądzę... Jaki oni mieliby w tym sens, żeby przegrać w Ostrowie...? W mojej ocenie naprawdę bardzo trudno gra się na Kusocińskiego przy niemal pełnych trybunach... Zapewniam, że moi już byli podopieczni nie mieli jednak kompleksu ostrowskiej hali!
Dlaczego jednak w przerwie derbowego meczu zamknął pan a klucz drzwi od szatni?
Potrzebowałem dosłownie kilku minut, by pobyć samemu z zawodnikami. Dowiedziałem się po czasie, że prezes pukał do drzwi, ale w tym ferworze dyskusji, naprawdę nie usłyszałem owego pukania.
Czuje się pan wypalony jako trener?
Ani przez moment nie poczułem się w ten sposób, gdy pracowałem w Pleszewie. Powiem więcej, jeśli ktoś w klubie uznałby, że nie byłoby mnie stać na zrobienie wyniku, to od lutego byłem gotowy pracować za darmo! Ale tej propozycji nie było już z kim przedyskutować...
A jak pan ocenia swojego następcę?
Jako trenerowi nie wypada mi oceniać swojego następcy. W tym zawodzie musimy się po prostu szanować. Życzę mu jednak oczywiście jak najlepiej!
Co dalej z panem?
Z dnia na dzień stałem się bezrobotny. W tej sytuacji na początku sezonu trudno będzie mi znaleźć nowego pracodawcę, no ale cóż, taka jest dola trenera.
Jak będzie pan wspominał czas spędzony w Pleszewie?
W Pleszewie miałem okazję poznać wielu sympatycznych ludzi, dlatego też miło będę wspominał ten czas!
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?