Zgotowali zwierzętom piekło
Aktywista zatrudnił się w lubiszyńskiej fermie zwierząt futerkowych i przez kilka tygodni dokumentował warunki, w jakich hodowane są zwierzęta. Ten czas wystarczył, aby za pomocą ukrytej kamery nagrać piekło, jakie norkom mieli zgotować ludzie.
Jeden z naszych aktywistów podjął pracę na tej fermie i przez pięć tygodni dokumentował przebieg tej pracy. Zatrudnił się tam od listopada do końca grudnia ubiegłego roku i to jest taki specyficzny czas, kiedy sierść norek gęstnieje i właśnie wtedy są one zabijane na futro poprzez duszenie w takich mobilnych komorach gazowych. Cały ten proceder, którego świadkiem był nasz aktywista okazał się bulwersujący - mówi Bogna Wiltowska, dyrektorka ds. śledztw w Otwartych Klatkach.
Wstrząsające wyniki śledztwa
W wyniku tego śledztwa na jaw wyszły szokujące informacje. W ciągu dwóch miesięcy podstawiony pracownik zarejestrował zarówno codzienne, rutynowe czynności, ale również okrutne praktyki powodujące dodatkowe cierpienie zwierząt. Utrwalił sytuacje, na których widać bicie norek przez zdenerwowanych pracowników, rzucanie nimi o ścianę, uderzanie z impetem o klatki czy deptanie podczas prób ucieczki.
Pracownicy stosowali przemoc wobec zwierząt i nie były to jednorazowe sytuacje. To była przemoc systematyczna, która się wielokrotnie powtarzała i była to przemoc intencjonalna, ponieważ na na nagraniach widać, że pracownicy rozładowywali swoją złość na tych zwierzętach. Bili je, kopali, przydeptywali, uderzali nimi o metalowe elementy klatek i wykręcali za ogony. To wszystko działo się na oczach innych zwierząt. Nasz aktywista pracował również w chłodni, gdzie sortował martwe zwierzęta, które były przygotowywane do oskórowania i udokumentował, jak wiele zwierząt miało widoczne obrażenia i ślady krwi. Także ta skala przemocy była na pewno bardzo duża - dodaje Bogna Wiltowska.
Sprawa trafiła już do prokuratury
Wiele krajów już lata temu wprowadziło zakaz hodowli zwierząt na futra. Niektóre zdecydowały się na częściowe zakazy. W Polsce wciąż jest to dopuszczalne, ale zdaniem obrońców praw zwierząt nagrania z fermy norek w Lubiszynie obnażają okrutne realia chowu zwierząt na futra i udowadniają, że nadzór nad nimi jest niewystarczający.
Od kilkunastu lat dokumentujemy to, co dzieje się na fermach futrzarskich w całym kraju. Województwo lubuskie jest tutaj specyficzne pod tym względem, ponieważ właśnie tutaj ulokowane są ogromne fermy norek, w których tych zwierząt jest bardzo dużo. Tak naprawdę jest to przemysł przeniesiony z innych krajów, gdzie lata temu wprowadzono zakaz hodowli na futra. Niestety hodowcy zaczęli przenosić się do naszego kraju i lokować swoje biznesy właśnie miedzy innymi w województwie lubuskim czy sąsiednim zachodniopomorskim. Branża futrzarska często przekonuje, że dba o dobrostan zwierząt, ale te nagrania obalają ten mit i wyraźnie pokazują, że jest to fikcja - tłumaczy Bogna Wiltowska.
Stowarzyszenie Otwarte Klatki złożyło zawiadomienie do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa.
Rzeczywiście wpłynęło do nas zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa dotyczącego znęcania się nad zwierzętami. Teraz będzie prowadzone postępowanie, którego celem jest ustalenie, czy faktyczne do tego przestępstwa doszło i kto się go dopuścił. Musimy przeanalizować materiał dowodowy zgromadzony w tej sprawie, porozmawiać z osobami mającymi wiedzę na ten temat i przesłuchać świadków - mówi prokurator Agnieszka Hornicka-Mielcarek, Prokurator Rejonowy w Gorzowie.
Właścicielem fermy w Lubiszynie jest holenderska spółka, która na terenie naszego kraju prowadzi kilkanaście takich zakładów. Należy ona do największych hodowców norek na świecie. Wielokrotnie próbowaliśmy skontaktować się z prokurentem korporacji, jednak bezskutecznie.
Zobacz również:
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?