Złodzieje w Potrzanowie pod Skokami! Mieszkańcy biją na alarm. Informację o włamaniu otrzymała policja

W gminie Skoki pojawili się złodzieje! Wcześniej mieli grasować w sąsiedniej gminie Kiszkowo. Tego rodzaju doniesienia w położonej na południu powiatu gminie można usłyszeć od kilku tygodni.

Na Faceooku pojawiły się ostrzeżenia. Na alarm bił między innymi sołtys Potrzanowa Marcin Reszelski.

(...) byłem na zebraniu sołtysów gdzie na samym początku Burmistrz zaznaczył że plotki na temat obecności w gminie Skoki zorganizowanej grupy przestępczej są prawdziwe - zaznacza sołtys.

Jak wskazywał w opublikowanym komunikacie, grupa ma "namierzać" posesje, a następnie je okradać. Wcześniej, jak wynika z informacji sołtysa, grupa miała działać na terenie sąsiedniej gminy Kiszkowo w powiecie gnieźnieńskim.

Wówczas policja nie odnotowała jednak żadnego przypadku włamania na terenie gminy Skoki.

W czwartek, 29 grudnia na Facebooku pojawiły się kolejne doniesienia o mężczyznach, którzy znów mieli pojawić się w Potrzanowie. Tym razem widziano ich w okolicy jednej z firm działających na terenie miejscowości.

- Spłoszeni uciekli do auta zaparkowanego przy drodze . Najprawdopodobniej Audi ciemne kolory wersja sedan - głosi wpis.

Jak wynika z relacji internauty, auto odjechało w kierunku Rogoźna.

Skontaktowaliśmy się z policją. Ta w czwartek, 29 grudnia, po godzinie 20. otrzymała zgłoszenie o włamaniu do jednej z firm działających na terenie Potrzanowa pod Skokami. Złodzieje mieli wyłamać drzwi i wejść do pomieszczeń biura. Stąd, jak udało się nam dowiedzieć, miała zniknąć kasetka do przechowywania pieniędzy. Wewnątrz mogło być nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych.

Sprawą zajmują się już policjanci. Czy uda się pojmać rabusiów?

Doniesień o złodziejach nie brakuje również na terenie powiatu gnieźnieńskiego. Tu mieszkańcy również ostrzegają się przed grupą.

- Ktoś szarpał za klamkę wieczorem, sprawdzali czy jestem w domu. Gdy wszedłem do przedpokoju, włączyło się automatycznie światło, co spłoszyło mężczyznę. Zaczął uciekać, nie dogoniłem go - powiedział dziennikarce NaM pan Janusz, mieszkaniec podgnieźnieńskiej wsi.

W Kiszkowie mieszkańcy jednego z osiedli zwrócili natomiast uwagę na tajemniczych czterech mężczyzn, którzy mieli chodzić od domu do domu i dzwonić do drzwi. Gdy okazywało się, że w budynku są domownicy mieli się szybko oddalać.