Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

WRZEŚNIA: „Zrobili nam tu getto!” na własne życzenie (?) Spór o betonowy płot w środku wrzesińskiego osiedla

Adrianna Jackowiak
Adrianna Jackowiak
Na jednym z wrzesińskich osiedli wre. Dla zwykłego przechodnia lub dla niewtajemniczonego mieszkańca osiedla przy ul. Legii Wrzesińskiej sytuacja może być absurdalna i budzić niezadowolenie: nagle wokół przylegającej do jednego z bloków kamienicy wyrósł betonowy, panelowy płot, który - nie da się ukryć – ni jak wpisuje się w estetykę i wygodę mieszkańców tego zespołu mieszkalnego. „Postawili nam tu getto”, „Zabrali przejście do miasta” - słychać wśród głosów mieszkańców, ale słychać i te, które popierają działania właściciela nieruchomości. O co chodzi z betonowym płotem i czy przysłowiowy mur da się jeszcze zburzyć?

Spis treści

Wody nie będzie. Nie będzie też przejazdu - tak się zaczęła nasza współpraca

Kamienica przy ul. 3 maja we Wrześni, należąca niegdyś do Starostwa Powiatowego, w wyniku przetargu 6 lat temu nabyła nowego właściciela. Jak podkreśla starosta Dionizy Jaśniewicz:

- O ile pamiętam postępowań przetargowych na tę nieruchomość było kilka. Przez długi czas nie było chętnych na zakup. Teren wokół kamienicy jest zbyt mały, co podkreślali potencjalni nabywcy. Przyjmując, że przeznaczeniem budynku ma być adaptacja na np. hostel to trudno byłoby funkcjonować bez minimalnego otoczenia, działki.

W 2016 roku znalazł się inwestor, który postanowił zakupić dotknięty zębem czasu budynek, zainwestować w jego remont oraz nadać mu nowe przeznaczenie. Od samego początku działania wrzesińskiego inwestora były kwestionowane przez grupę mieszkańców z osiedla przy ulicy Legii Wrzesińskiej. Jak informuje Jakub Głowacki, pełnomocnik właściciela:

- Od samego początku nabycie nieruchomości mieliśmy styczność z zarządem Wrzesińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która niekoniecznie korzystnie chciała z nami współpracować, rozmawiać i negocjować. Historia zaczęła się zaraz po zakupie nieruchomości, kiedy to postanowiliśmy wyremontować obiekt. Chcieliśmy dostarczyć do niego ciepłą wodę użytkową. Takie przyłącze znajduje się na terenie osiedla przy ul. Legii Wrzesińskiej. Aby doprowadzić wodę musieliśmy mieć zgodę spółdzielni mieszkaniowej. Dostaliśmy odmowę oraz informację, o zakazie dojazdu do własnej nieruchomości od strony osiedla. W pierwszym możliwym kontakcie dostaliśmy i odmowę i upomnienie - tak zaczęła się nasz „współpraca”.

Jak podkreśla Głowacki, z każdym dniem pojawiały się nowe problemy: dotyczyły one niemalże każdego kroku wykonywanego przez inwestorów. Części mieszkańców wrzesińskiego osiedla nie podobało się nic: począwszy od samego zakupu nieruchomości, wytyczeniu wspólnych pojemników do śmieci, kończąc na pracach remontowych związanych z odnowieniem budynku oraz zaparkowanych na własnej posesji autach.

- Każde wykonywane prace remontowe, elewacja, izolacja fundamentów czy inne działania wywoływały wielką falę „hejtu” w Internecie. Mieszkańcy od samego początku nie wypowiadali się korzystnie na nasz temat i utrudniali nam pracę. Jeżeli mieliśmy ustawione ogrodzenie, które miało zapewnić bezpieczeństwo, ponieważ dach był w kiepskiej kondycji, dachówki mogły komuś spaść na głowę – ludzie odstawiali płotki, wchodzili na teren należący do nieruchomości, zdarzały się także próby kradzieży.. Do dzisiaj zdjęcia zdobią pewną grupę na FB i ludzie robią z tego wielkie „halo”, że próbowaliśmy coś wyremontować i zadbać o wspólne bezpieczeństwo

- podkreśla Jakub Głowacki.

Roszczenia zamiast negocjacji czyli droga za 500 zł...

Za przysłowiowy gwóźdź do trumny w konflikcie można uznać podanie nowego właściciela kamienicy do sądu. Stroną pozywającą jest tu Wrzesińska Spółdzielnia Mieszkaniowa, która chce odkupić od wrzesińskiego przedsiębiorcy przejście o powierzchni 120 metrów kwadratowych (długoletni skrót do miasta, znajdujący się pomiędzy kamienicą a blokiem) za … 500 zł.

- Poczynanie to jest kwintesencją całego sporu. Spółdzielnia nie chciała rozmawiać, ale za to chciała odkupić od nas przejście za kwotę 500 zł. Sąd orzekł, że to przejście nigdy nie było dla osiedla konieczne, od zawsze stanowiło drogę jako skrót dostępu do miasta. Nie jest drogą ewakuacyjną i przeciwpożarową. Nie ma żadnych podstaw prawnych do tego, by uznać, że droga ta jest konieczna.

- przedstawia fakty pełnomocnik właściciela kamienicy i podkreśla, że według wyroku sądu osiedlowy skrót jest własnością właściciela kamienicy zatem ma on prawo do zagospodarowania w dowolny sposób.

Brak porozumienia między stronami, złośliwości ze strony mieszkańców, przysłowiowy gwóźdź do trumny w postaci postępowania sądowego oraz wielokrotne zniszczenia zaparkowanych przy kamienicy aut spowodowały, że cierpliwość wrzesińskiego inwestora dobiegła końca: finałem sporu jest betonowy płot, który zgodnie z granicą działki, odgradza kamienicę od blokowiska przy ulicy Legii Wrzesińskiej.

Tym razem niezgoda buduje, czyli o betonowym płocie słów kilka…

- Nie mam pojęcia skąd wzięła się niechęć spółdzielni mieszkaniowej. Od samego początku chcieliśmy dojść do porozumienia. Prosiliśmy o wszystko: o możliwość podłączenia ciepłej wody, o wjazd od tyłu naszej posesji, czyli przez teren spółdzielni, by nie jeździć przez chodniki.. O porozumienie w sprawie szlabanu oraz estetycznych bloczków parkingowych. Wszystko było do dogadania, ale zamiast szukać kompromisów wciąż dostawaliśmy zakazy wjazdu. Nawet była sytuacja, kiedy sam stanąłem swoim samochodem na własnym terenie, a mieszkańcy przyszli i mówili że stoję tam bezprawnie i przeszkadzam. Chcieli wezwać policję

- komentuje współwłaściciel kamienicy.

Owoc sporu jest bardzo widoczny oraz jak mówią mieszkańcy „godzący w estetykę i przyzwyczajenia mieszkańców”. Mowa o betonowym, panelowym płocie, który na dniach został postawiony na granicy działki przynależącej do nieruchomości położonej przy ul. 3 maja we Wrześni. Płot zablokował możliwość korzystania z wieloletniego skrótu osiedlowego, dzięki któremu można było dostać się do miasta w przysłowiowe 3 minuty.

Wśród mieszkańców pojawiają się głosy: „To jest absurd. No. Gdzie żeby przejście do miasta zagrodzić? Nie wiem dlaczego właściciele nieruchomości postawili nagle tu ten płot”; „Gro ludzi jest tu starszych i niepełnosprawnych. Idę tu właśnie zdziwiony, bo przyzwyczajony jestem przez lata, że można przejść przez skrót. Wiem, że zawaliła spółdzielnia.. Może właściciel jest uparty?”; „Właściciel ma prawo ogrodzić swój teren. Przeszkadza mi ten płot, ale prawo jest prawem. Nie mniej są ludzie w gorszej sytuacji niż ja: starsi, niepełnosprawni. Ja dam sobie jeszcze radę”; „Nie wiem dlaczego tu powstał ten płot. Nic nie wiem”, „Co mogę sądzić? Zal, że zabudował nam wyjście do miasta, a w ogóle ta estetyka? Jak to wygląda? No przecież dla nas to powstało tu takie getto, jesteśmy wzburzeni, ale co my możemy zrobić, jak to decyzja właściciela. Nie wiem, czy spółdzielnia coś działała by tego płotu tu nie było. Słychać psioczenie ludzi, że zabudowali przejście do miasta”.
Czy ten mur można jeszcze zburzyć.. ?

- Winni są tu mieszkańcy

– konkluduje pełnomocnik właściciela, a konkluzję tę popiera i starosta wrzesiński, i zastępca prezesa Wrzesińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.

Jak w rozmowie z Radio Września przyznaje Bogdan Dobrychłop - Zastępca Prezesa Zarządu WSM:

- W połowie roku 2018 odbyło się spotkanie stron podpisano jakieś porozumienie, został sporządzony protokół. Później wobec rozbieżności różnych stanowisk i nacisku grupy mieszkańców z tego zespołu mieszkalnego wystąpiono o rozwiązanie porozumienia. Skończyło się tym, że WSM wystąpiła do sądu o ustanowienie służebności koniecznego przejścia, ale niestety sąd odrzucił nasz wniosek.

Zastępca Prezesa Zarządu WSM zapytany o betonowy płot, komentuje:

- Jest to pokłosie zachowania mieszkańców tego zespołu budynków. Pewni mieszkańcy blokowali prace inwestorskie związane z kamienicą, pisali petycje do urzędów itd. W momencie kiedy pan Głowacki próbował realizować inwestycje na swoim gruncie, telefonowali do różnych służb. Niestety, skończyło się to w tej chwili. Pan Głowacki chciał się z nami porozumieć ale to porozumienie zostało zablokowane przez różne osoby. Być może popełniliśmy błoć, może trzeba było nie słuchać ludzi tylko pisać porozumienia.

Problemy w nawiązaniu porozumienia pomiędzy stronami potwierdza także starosta wrzesiński Dionizy Jaśniewicz:

- Z tego co pamiętam, od momentu przejęcia nieruchomości przez nowego właścicielka, mieszkańcy cały czas kontestowali jego obecność. To z pewnością powoduje, że strony są mniej skłonne do szukania kompromisowych rozwiązań. Myślę, że jeżeli strony zainteresowane czyli nowy właściciel i mieszkańcy osiedla od początku by usiedli razem i próbowali znaleźne jakieś rozwiązanie to by się to udało. W sytuacji kiedy strony się „okopują” w konflikcie to mamy taki efekt o jakim dziś rozmawiamy: właściciel zabezpieczył swoją własność i dostęp do niej. Nigdy nie jest za późno na szukanie rozwiązań kompromisowych, przy dobrej woli dwóch stron uda się znaleźć rozwiązanie korzystne dla obu stron.

Najważniejsze jednak z tej historii wydawać się może ostatnie zdanie, które na zakończenie rozmów wypowiedział Jakub Głowacki:

- Myślę, że jeżeli ktoś przyjdzie porozmawiać możemy to jeszcze zrobić.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wrzesnia.naszemiasto.pl Nasze Miasto