Na propozycję rozmowy zgodził się chętnie. – Przyjadę do redakcji, przywiozę kolorowe szkła z okresu PRL-u - zapowiedział. Stawił się z kilkoma kartonami, w których znajdowały się starannie zapakowane różnobarwne wazony, naczynia. Prawdziwe cuda, które w szarym okresie PRL-u nieco ubarwiały życie Polaków. - Kolorowe szkła zbieram zaledwie od kilku miesięcy - podkreślał. Stanowią one niewielki odcinek imponującej kolekcji pleszewianina.
Zaczęło się od żelazka
Jak to zwykle bywa w takich przypadkach wszystko zaczęło się niewinne. Pewnego razu liczący już ponad 30 wiosen Walenty Jezierski „wdrapał się” na strych. Tam wpadło mu w ręce metalowe żelazko na węgiel drzewny. Zabrał je, odrestaurował i postawił na półce. Praca naszego bohatera spodobała się siostrze, która zachęciła go do… zbierania żelazek. Pleszewianin szybko połknął bakcyla. Kolekcja rozrastała się w szybkim tempie. Dziś liczy ponad 700 sztuk. U pana Walentego znajdziemy żelazka miniaturowe, porcelanowe, mosiężne czy gazowe. Wymieniać można długo… A to tylko jedna gałąź kolekcji.
Do żelazek szybko dołączyły młynki, monety, moździerze kuchenne, militaria. – Mam bagnety, hełmy, menażki, manierki, odznaki z różnych okresów historycznych – wymienia pleszewianin. Jego mieszkanie przypomina muzeum. – Na stole mam tylko wydzielone miejsce do jedzenia, a wokół porozstawiane są różne eksponaty, na ścianach wiszą rogi, obrazy – opowiada. Kolekcję pana Walentego możemy podziwiać podczas Pleszewskich Spotkań Kolekcjonerskich. – Piotr Świderski zawsze do mnie dzwoni i pyta, ile stołów ma mi przygotować. Organizuję transport i zawożę część eksponatów do hali. Myślę, że warto kilka rzeczy ludziom pokazać. W kolekcjonerstwie nie chodzi o to, żeby pochować wszystko do kartonów, zamknąć na strychu i żeby nikt tego nie oglądał – dzieli się swoimi przemyśleniami Walenty Jezierski.
Pozytywnie zakręcony
70-letni pleszewianin, jak sam przyznaje, jest pozytywnie zakręcony na punkcie kolekcjonerstwa. Jeździ do Kalisza, do Ostrowa, gdzie nabywa nowe okazy. Zawsze może liczyć na pomoc znajomych. – Wszyscy wiedzą o mojej pasji, więc jak widzą, że jest coś, co mogłoby mnie zainteresować, przynoszą mi to do domu lub informują, gdzie można daną rzecz kupić – opowiada Walenty Jezierski. To szczególnie cenna pomoc, bo pleszewianin nie korzysta z komputera. – Nie jest mi potrzebny do szczęścia. Telefon komórkowy, który posiadam też ma już swoje lata – podkreśla ze śmiechem. Bohater naszej opowieści nie pije, nie pali. Wszystkie wolne środki finansowe przeznacza na rozwój kolekcji. Lubi towarzystwo innych pasjonatów, chętnie wymienia się z nimi uwagami, prezentuje okazy, ale stroni od wymian. – Mam trochę podwójnych rzeczy. Znajomi doradzają mi, żebym dokonał wymiany z innymi kolekcjonerami, ale na razie nie zdołali mnie przekonać do tego pomysłu – tłumaczy.
Walenty Jezierski współpracuje z pleszewskim muzeum. Chętnie udostępnia stare zdjęcia, widokówki, które później trafiają na wystawy. - Myślę, że Pleszew będzie miał po mnie trochę pamiątek – kończy.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
Motoryzacyjne marzenie spełnione. 10-letni chłopiec dostał w pełni funkcjonalną miniaturę Jeepa
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?