Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W dzieciństwie chciała być pilotem, dziś tworzy małe dzieła sztuki

Damian Cieślak
Damian Cieślak
archiwum prywatne/Damian Cieślak
Jest rodowitą warszawianką, ale od ośmiu lat mieszka w Pleszewie. Do naszego miasta przywiodła ją miłość. W dzieciństwie marzyła o lataniu, później swoje zainteresowania przeniosła na historię. Ma nietypowe hobby. Zajmuje się średniowiecznymi iluminacjami, wykonuje ramki gotyckie. Poznajcie Annę Czartoryjską.

Skazana na... historię

Niedziela, 16 października 2022 roku. W hali "Trójki" trwają Pleszewskie Spotkania Kolekcjonerskie. Wśród wystawców wyróżnia się kobieta ubrana w nietypowy, średniowieczny strój. Strój, który był modny w... XIII wieku. Anna uszyła go sama z naturalnych materiałów. Historią pasjonuje się od dziecka. Niejako była na nią skazana. - Tata szczególnie interesuje się II wojną światową. Czasami żartujemy, że w naszym domu ten konflikt zbrojny cały czas trwa - śmieje się. Ojciec chrzestny jest historykiem sztuki, a ciotka profesorem na Uniwersytecie Warszawskim w Instytucie Archeologii - uczelni, na której kształciła się również bohaterka niniejszego tekstu.

Starożytny Egipt, Starożytny Rzym, epoka wędrówki ludów, późne średniowiecze - tak ewoluował zakres historycznych fascynacji Anny Czartoryjskiej. Dziś głównym przedmiotem zainteresowań jest życie codzienne w Królestwie Jerozolimskim, pasjonuje się również polskim ziemiaństwem. Po ukończeniu studiów pracowała jako archeolog. Narodziny syna wywróciły wszystko do góry nogami. Okazało się, że chłopiec jest autystyczny i wymaga całodobowej opieki. Musiała zrezygnować zarówno z pracy, jak i hobby.

- Gdy syn był młodszy, zajmowałam się kreatywnymi rzeczami, robiłam zabawki na szydełku. To cały czas siedziało we mnie. Trzy lata temu zdarzyła się w moim życiu taka rzecz, która sprawiła, że powiedziałam sobie, że syn jest bardzo ważny, najważniejszy, ale ja też się liczę

- opowiada. Był to czas, gdy żyła już w Pleszewie.

- Mieszkam w ciekawym miejscu. Można powiedzieć, że za plecami mam miasto, a patrzę na biegające sarny, cudowną naturę. Życie w Warszawie było dla mnie czymś okropnym. Człowiek czuł się jak zamknięty w klatce. W wakacje zawsze jeździłam do prababci na wieś. Fascynowały mnie przyroda - lasy, pola, niebo

- podkreśla.

Wielkopolska robi na rodowitej warszawiance wielkie wrażenie. Szczególnie podobają się jej zabytkowe pałace i dworki. Zdążyła zjechać całą okolicę, ale jej ulubionym miejscem pozostaje pałac w Taczanowie. - To piękny zakątek. Bardzo mnie boli, że nic się tam nie dzieje. Uważam, że to powinna być zrobiona z głową przestrzeń dla ludzi. Mogłoby to być społeczno-kulturalne miejsce spotkań dla wszystkich, artystów. Powinno tam się coś dziać i tętnić życiem - przekonuje.

W świecie średniowiecznych iluminacji

Gdy osiadła w Pleszewie, chciała dołączyć do grupy rekonstrukcyjnej na Zawodziu. Codzienne obowiązki nie pozwoliły jej na to. W tym czasie koleżanka zaczęła przesyłać Annie zdjęcia manuskryptów. Na Instagramie trafiła na ludzi, którzy malują, czyli przenoszą manuskrypty na kartkę. Sama zaczęła robić to samo. - Działało to na mnie trochę jak artterapia, oderwanie się od codziennego życia. Wciągnęło mnie na tyle, że chciałam tymi pięknymi obrazkami ozdobić pokój. Zaczęłam też przenosić je na deskę. Ostatnim moim pomysłem jest - bo bardzo lubię również architekturę, zwłaszcza gotyk, czyli styl architektoniczny który powstał w XII wieku we Francji - ozdabianie obrazków ramką gotycką, którą sama rzeźbię. Tak wyglądał mój początek przygody ze stolarstwem - mówi z uśmiechem.

- W sieci jest mnóstwo zeskanowanych manuskryptów. Dzięki temu nie muszę się ruszać z domu. Najbardziej interesuje mnie kronika Wilhelma z Tyru, w której jest zapisana historia Królestwa Jerozolimskiego. Ostatnio korzystam także ze słynnego niemieckiego kodeksu poezji. Do ostatniej pracy wybrałam przedstawienia właśnie z tego dzieła

- opowiada o swoich inspiracjach.

Proces twórczy trwa dość długo. Pani Ania albo przerysowuje manuskrypty albo kalkuje z kodeksu. Jeśli pracę przenosi na deskę, to musi ją najpierw zagruntować. Później następuje przygotowanie farby, pigmentu, ucieranie farby z wszystkimi składnikami: żółtkiem, białkiem i winem. Następny krok to przyłożenie i nanoszenie farb.

- Dalej robię linie, które w średniowieczu były w manuskryptach. Czarną obrysowuję figury. Potem następuje np. nałożenie białych, rozjaśnionych elementów, które powinno zabezpieczać się białkiem jajka, ale ponieważ chcę, żeby te pracy były bardziej trwałe, to używam specjalnego werniksu w sprayu do gwaszy

- kontynuuje.

Marzenie o własnej pracowni

Anna Czartoryjska jest samoukiem. Ma przygotowanie archeologiczne. Jej cichym celem jest wyjazd do Francji. Tam znajduje się mekka wszystkich iluminatorów, kursy, które poszerzają wiedzę. W Polsce są one organizowane wyłącznie w dużych miastach: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu. - Moja alma mater daje możliwości kursów online, które kończą się egzaminem. Na ten moment jestem na kursie historii sztuki średniowiecznej - opowiada.

Częścią prac dzieli się z rodziną. Są takie, z którymi nigdy się nie rozstanie. Małe dzieła pani Ani można oglądać również w sieci. Jej marzeniem jest otwarcie własnej pracowni artystycznej.

- Cały czas doskonalę swoje umiejętności. Na ten moment uważam, że moje prace nie są na tyle dobre, aby je pokazać szerszej publiczności. Mam nadzieję, że wkrótce to się zmieni. W ogóle chciałabym dzielić się wiedzą na temat tych ksiąg, bo one są wspaniałe i wiem, że mało osób o nich wie, jak były piękne, jak długo robione, z jaką dokładnością, bo to są i wielkie kodeksy, i malutkie książeczki, gdzie z lupą ogląda się każdy kolejny element

- opowiada.

Miłość do koni

Od najmłodszych lat kocha konie.

- Mój pradziadek był policjantem konnym w Warszawie, wcześniej ułanem, więc myślę, że stąd wzięła się u mnie ta miłość. Zawsze lubiłam rysować, malować konie, a od niedawna spełniam swoją największą pasję, czyli jeżdżę konno. Czasami śmieje się, że urodziłam się na siodle z pędzlem w ręku. Chciałabym, żeby mój 12-letni syn Mateusz jak najlepiej funkcjonował, dawał sobie radę w życiu. Po drugie liczę, że uda mi się otworzyć tę pracownię artystyczną, a po trzecie mam nadzieję, że będę mogła do końca życia przebywać z końmi

- podsumowuje Anna Czartoryjska.

Polub nas na FB

ZOBACZ RÓWNIEŻ:

Magia wigilijnego wieczoru w Dobrzycy. Seniorzy zasiedli do ...

Stypendium Naukowe Marszałka Województwa Wielkopolskiego 202...

Polska Miss 2022. Weronika Budzińska z Gizałek wśród najpiękniejszych kobiet w Polsce. Wystąpi w finale Polska Miss Nastolatek 2022

Polska Miss 2022. Weronika Budzińska z Gizałek wśród najpięk...

To będzie hit! Pleszewianie nagrali świąteczny kawałek, który podbije listy przebojów! Z nimi święta będą przyjemniejsze! Posłuchaj utworu

To będzie hit! Pleszewianie nagrali świąteczny kawałek, któr...

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto