Od kilku miesięcy tworzą kabaret „Byle do przerwy”. Przygoda zaczęła się w szkole w Taczanowie Drugim. Nauczyciele dostrzegli w nich artystyczne talenty i zaczęli „pchać” w tym kierunku. - Najwięcej zawdzięczamy polonistce Annie Grześkowiak. Bez niej, by tego nie było. Ona nas zebrała, wymyśliła nazwę i poszło - opowiada Wiktor Łuczak. Szkolna scena była ich pierwszym, naturalnym środowiskiem. Zadebiutowali podczas Dnia Kobiet zorganizowanego przez KGW Taczanów w auli placówki. Za 20-minutowy skecz zatytułowany „Mariolka i eksperyment z lekami” zebrali burzę oklasków. W tym dniu Wiktorowi i Gabrysi na scenie towarzyszyła Nadia Bartczak. Dziewczyna z czasem opuściła grupę, której skład kształtował się przez rok.
Młodzież złapała bakcyla. Reprezentowała szkołę na festynach, wywalczyła 1. miejsce w przeglądzie kabaretów w Marszewie, swoimi występami uświetniała uroczystości lokalne. - Podobało nam się , że ludzie przeważnie dobrze nas odbierali i zapraszali na kolejne imprezy - opowiada Gabriela Stempień.
Sztuka improwizacji
Wraz z początkiem września rozpoczęli nowy etap swojego życia, etap szkoły średniej. Wiktor i Kamil wybrali Zespół Szkół Technicznych w Pleszewie. Gabrysia i Jan postawili na Ostrów i IV Liceum Ogólnokształcące im. F. Chopina. Mimo że poszli w innych kierunkach, postanowili kontynuować przygodę z kabaretem. - Jest trudno, bo mamy dużo nauki i tego wolnego czasu jest niewiele - podkreśla nastolatka.- Nie poddajemy się. Chcemy to ciągnąć tak długo, jak się da - uzupełnia Kamil Walczak. Przed występem zawsze uda im się kilka razy spotkać, przygotować scenariusz i przećwiczyć swoje role. Nie zawsze wszystko wychodzi tak, jak to sobie wymyślili. - Wiktor lubi w czasie występu dopowiedzieć niezaplanowaną kwestię - mówi Jan Balcer. - To się nazywa improwizacja - śmieje się Wiktor. Z każdej opresji wychodzą jednak obronną ręką. - To też jest umiejętność, że zachowujemy spokój, nie dajemy po sobie tego poznać - podkreśla Kamil.- Ostatnio zapomniałem tekstu, ale nawet koledzy się nie zorientowali - dodaje Jan.
Na razie inspiracje czerpią głównie z Internetu. Dopracowują, przerabiają, dostosowują do potrzeb swoich i swojej publiczności dobrze lub trochę gorzej znane skecze. - W przyszłości na pewno będziemy chcieli wymyślić coś swojego - zapowiada Jan. - Każdy z nas jest na tyle kreatywny, że nie będziemy mieli z tym problemu. Potrzebujemy tylko trochę czasu - podkreśla Gabriela.
Przez trudy do gwiazd
Współpraca 4-osobowej grupy układa się dobrze, choć kłótnie oczywiście się zdarzają. - Zwłaszcza ja i Gabrysia mamy odmienne spojrzenia na scenariusz - opowiada Wiktor. - Szybko jednak dochodzimy do porozumienia. Są to twórcze wymiany zdań - zapewnia dziewczyna. Mimo że tylko ona wybrała kierunek częściowo artystyczny (humanistyczno-filmowy), to żadne z nich nie obraziłby się gdyby aktorska i kabaretowa pasja przerodziła się w coś znacznie poważniejszego. - Początkowo chciałem iść właśnie w tym kierunku. Wygrywałem różne konkursy, wiele osób mnie do tego zachęcało, ale z wiekiem zacząłem myśleć, że to dla mnie nierealne i poukładałem to inaczej. Teraz trochę żałuję - podkreśla Kamil. - Od 10 lat tańczę w Szkolę Tańca JAST. Chciałabym dostać się na studia aktorskie. To jest też super, że dzięki kabaretowi zdobywamy doświadczenie, cały czas uczymy się i rozwijamy - opowiada Gabriela.
Pozytywny odbiór publiczności, uśmiech ludzi daje im wiele satysfakcji i dodaje energii do dalszego działania. Przyjemność, którą młodzież czerpie z występów, powoduje, że stres, jeśli się w ogóle pojawia, to odgrywa rolę motywującą, a nie paraliżującą. - Ja nie mogę się denerwować, bo zwykle zapowiadam kolegów. Muszę ich jakoś reprezentować - śmieje się Wiktor. - Czasami boję się, że zapomnę tekstu - mówi Jan. - Dla niego charakterystyczne jest to, że na próbach robi wszystko jakby od niechcenia, ale na scenie daje z siebie grubo ponad 100% - opisuje chłopaka Gabriela.
Przez życie idą odważnie, z wiarą we własne możliwości, nie bojąc się stojących przed nimi wyzwań. - Chcielibyśmy wystąpić przed większą publicznością - mówi śmiało Kamil. - Aktorstwo to pasja, która nas połączyła i takie marzenie, które chcielibyśmy spełnić. Przez trudy do gwiazd - kończy Gabrysia.
Mimo cukrzycy został mistrzem olimpijskim. "Nie ma nic lepszego niż zarządzanie zdrowiem przez aktywność fizyczną"
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?