Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sopot i Gdynia finansują potrzebującym mieszkańcom systemy przywoławcze. Teleopieka dla seniora

Kamila Grzenkowska
zdjęcie ilustracyjne/T. Bołt
Starsza, samotna kobieta poślizgnęła się w łazience i upadła. Na tyle nieszczęśliwie, że skręciła staw biodrowy. Nie miała kogo poprosić o pomoc, bo mieszka sama. Udało jej się doczołgać do pokoju, w którym znajduje się przycisk do systemu przywoławczego. Nacisnęła go. Po kilku minutach w mieszkaniu pojawiła się mieszkająca piętro wyżej sąsiadka.

Powiadomił ją dyżurny, który w dyspozytorni odebrał zgłoszenie, i poprosił, by sprawdziła co się dzieje. Ta, widząc, że starsza kobieta nie może się podnieść i zwija się z bólu zadzwoniła do dyspozytora, informując, że potrzebna jest pomoc medyczna. Karetka pojawiła się po kilku minutach. Seniorka trafiła do szpitala, bo okazało się, że jej stan jest poważny. Wszystko skończyło się dobrze, bo samotnej, starszej pani szybko udzielono pomocy. Było to możliwe dzięki tzw. teleopiece i zaprzyjaźnionej sąsiadce. Ta sytuacja miała miejsce przed kilkoma tygodniami w Sopocie.

Czytaj także: Gdynia: Certyfikaty seniora rozdane dla instytucji, urzędów, sklepów, punktów usługowych

Pilotażowy projekt teleopieki, wprowadzono tu we wrześniu ub.r. Okazał się na tyle potrzebny i skuteczny, że w styczniu Sopot zdecydował się na podpisanie porozumienia z fundacją Equinoxe, pomysłodawcą pomorskiej teleopieki. Miasto przekazało pieniądze na wyposażenie 15 mieszkańców Sopotu - niesamodzielnych i najbardziej potrzebujących wsparcia - w całodobowy system przywoławczy. Urządzenia działają świetnie, ale jest jeden problem. Teleopieka zakłada, że zaangażowani są w nią krewni, znajomi bądź sąsiedzi osoby, która w taki system jest wyposażona i którzy w razie jakiegoś zagrożenia mogą szybko zareagować, jak wspomniana wcześniej sąsiadka.

Jak się okazało, część z tych osób nie może liczyć na reakcję nikogo w pobliżu. Wraz z liczbą osób przystępujących do teleopieki problem na pewno będzie się zwiększał Dlatego fundacja Equinoxe postanowiła zorganizować w tym tygodniu w sopockim Domu Pomocy Społecznej spotkanie dla mieszkańców pod hasłem "Poznaj swojego sąsiada, czyli zasady tworzenia komitetów sąsiedzkich".

Organizatorzy zachęcali, by poznawać bliżej swoich sąsiadów, by wpaść do nich od czasu do czasu, zwłaszcza do tych starszych - samotnych bądź niepełnosprawnych, i sprawdzić, czy niczego im nie potrzeba, czy nie wymagają pomocy. By wiedzieli, że w razie potrzeby mają na kogo liczyć.

- Program teleopieki działał pilotażowo od września do grudnia. Teraz przejęło go miasto. Z naszych doświadczeń wynikało, że największy problem jest właśnie z tym, że w pobliżu nie ma komu podejść do takiej potrzebującej osoby by sprawdzić, co się dzieje. A czas pełni często kluczową rolę - tłumaczy Marek Wojda, prezes Equinoxe.
Do zaangażowania się w "komitet sąsiedzki", do którego może należeć każdy chętny, nie potrzeba wiele poświęcenia. Czasem wystarczy kilkuminutowa rozmowa z osobą mieszkającą obok.

Urządzenia przekazane seniorom umożliwiają im szybkie powiadomienie o zagrożeniu, np. o upadku, nagłym pogorszeniu stanu zdrowia czy pożarze. Komitet na miejscu może szybko ocenić, czy np. do takiej osoby wezwać karetkę czy też straż pożarną .

Za rok teleopieki dla 15 mieszkańców Sopot zapłacił 12 tys. zł. Urzędnicy zapowiadają, że program będą finansować także w kolejnych latach.

- Wspieramy i będziemy wspierać wszelkie projekty dla seniorów, które umożliwiają im jak najdłuższe pozostanie w ich własnym środowisku. Systemy przywoławcze dają im duże poczucie bezpieczeństwa i umożliwiają normalne, aktywne życie - podkreśla Joanna Cichocka - Gula, wiceprezydent Sopotu.

Identyczny projekt, tej samej fundacji, zaproponowano w ubiegłym roku w Gdańsku. Był zresztą prowadzony pilotażowo równolegle z Sopotem. Objęto nim podopiecznych gdańskiego MOPR. Jednak po zakończeniu okresu próbnego tutejsi seniorzy nie byli zainteresowani dalszym udziałem w projekcie. Z jednego powodu. Gdańsk nie oferował finansowania działalności teleopieki, a podopieczni MOPR nie chcieli wydawać na to dodatkowych pieniędzy.

Zobacz też: Ośrodek opieki geriatrycznej w Sopocie. Władze miasta przekazały pieniądze marszałkowi

W Gdyni natomiast trwa testowanie "czerwonego przycisku". To także projekt dotyczący teleopieki, ale ten realizuje Polskie Centrum Opieki. Objęto nim 50 osób starszych, niepełnosprawnych i samotnych, będących podopiecznymi MOPS. Każda z nich ma osobisty nadajnik noszony na przegubie ręki lub w formie wisiorka na szyi. Do tego są wyposażeni w terminal umożliwiający szybki kontakt z operatorem. Ten projekt finansuje Gdynia.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gdynia.naszemiasto.pl Nasze Miasto