Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sharenting – na czym polega i czym grozi dziecku? Źle się skończył dla zespołu Nirvana

OPRAC.:
Anna Bartosiewicz
Anna Bartosiewicz
Pokazywanie w internecie intymnych szczegółów z życia dziecka może wywołać w młodym człowieku poczucie wstydu.
Pokazywanie w internecie intymnych szczegółów z życia dziecka może wywołać w młodym człowieku poczucie wstydu. Anna Shvets / Pexels.com
Sharenting to regularne zamieszczanie przez rodziców filmów, zdjęć i informacji na temat dziecka w internecie. Określenie to powstało z połączenia dwóch angielskich słów: „share” – dzielić się i „parenting” – rodzicielstwo. Eksperci ostrzegają jednak, że ujawnianie intymnych szczegółów z życia dziecka lub publikowanie w mediach społecznościowych jego nagich zdjęć może mieć negatywne konsekwencje. Przykładowo Spencer Elden, którego zdjęcie z czasów niemowlęcych znane jest z okładki albumu Nirvany „Nevermind”, zażądał od członków zespołu 150 tys. dol. odszkodowania za nadużycie seksualne. 

Sharenting – na czym polega?

Sharenting to zjawisko, które Fundacja Orange definiuje jako „bezrefleksyjne i nadmierne udostępnianie w internecie, szczególnie w social mediach, wizerunku (czyli zdjęć i filmów, na których można rozpoznać osobę) dzieci”. Jak podkreśla organizacja, treści często są udostępniane bez wiedzy i zgody dzieci. Gdy rodzice nadużywają swoich możliwości w tym zakresie, mówimy o oversharentingu.

Za sprawą mediów społecznościowych zacierają się granice między światem prywatnym i publicznym. Rodzice chętnie chwalą się w internecie zdjęciami i nagraniami z dziećmi w roli głównej. Informują świat o tym, że maluch pierwszy raz usiadł czy nauczył się chodzić, ale zdarza im się także nagrywać prywatne rozmowy i pokazywać momenty z intymnego życia dziecka.

Sharenting w liczbach

Podawanie informacji dotyczących dzieci w niekontrolowany sposób może mieć bardzo przykre konsekwencje dla najmłodszych. Sharenting czasem prowadzi nawet do pogorszenia się samopoczucia dziecka. Aż 40 proc. nastolatków miało do czynienia z nieprzyjemnymi komentarzami w związku z czymś, co trafiło do sieci przez ich opiekunów – wynika z badania EU Kids Online 2018, którego rezultaty opublikowało Wydawnictwo Naukowe UAM. 

Skalę zjawiska, jakim jest sharenting, dobrze ilustruje publikacja „Sharenting po polsku, czyli ile dzieci wpadło do sieci? Pierwszy raport w Polsce na temat wizerunku dzieci w internecie na zlecenie Clue PR”. Raport ujawnił, że 40 proc. rodziców pokazuje w social mediach dorastanie swoich dzieci, przy czym 61 proc. ankietowanych dokumentuje życie dzieci w internecie co najmniej raz w miesiącu, a 2 proc. aż kilka razy dziennie. 

10 lat temu 23 proc. dzieci zaczynało cyfrowe życie przed przyjściem na świat za sprawą ultrasonograficznych zdjęć i nagrań, zamieszczanych w internecie przez ich rodziców. Jednocześnie 81 proc. dzieci poniżej 2 roku życia, pochodzących z krajów Unii Europejskiej, USA, Australii, Nowej Zelandii i Japonii, miało cyfrowy ślad w internecie w postaci zdjęć, które pokazali w sieci ich rodzice, a 5 proc. takich maluchów posiadało już własny profil społecznościowy – alarmują autorzy raportu Digital Birth: Welcome to the Online World (Business Wire, 2010).

Młodzi ludzie niejednokrotnie zgadzają się na publikację materiałów ze sobą w roli głównej w mediach społecznościowych, ponieważ nie są świadomi, jakie konsekwencje niesie takie postępowanie. Mało tego, ich zdjęcia i filmy wideo z ich udziałem niejednokrotnie trafiają do internetu bez ich wiedzy. Tymczasem reakcje w internecie mogą być pełne hejtu i nienawiści, a to wszystko potrafi przełożyć się na złe samopoczucie najmłodszych. Nadmierna eksploatacja intymnych momentów z życia dziecka w mediach społecznościowych często kończy się cyberprzemocą równieśniczą – ostrzegają eksperci. Sharenting może także oddziaływać na kontakt dziecka z rodzicem.

Sharenting celebrytów

Granicę komfortu swoich dzieci często naruszają celebryci, którzy zamieszczają różnego rodzaju materiały z dziećmi na swoich oficjalnych profilach w mediach społecznościowych. Przykładowo, polskich internautów zbulwersowało nagranie opublikowane przez aktorkę i fotomodelkę, Natalię Siwiec. Celebrytka pokazała w sieci film wideo, na którym ubiera córkę. Dziewczynka płacze i najwyraźniej jest niezadowolona. - Muszę założyć rajstopy, bo będzie mi widać majteczki – szlocha. Brak reakcji ze strony aktorki zbulwersował internautów, a warto nadmienić, że celebrytka ma 1,3 mln obserwujących na Instagramie.

- Taka ekspozycja może mieć negatywny wpływ na relację rodzic-dziecko, stanowiąc podstawę do podważenia zaufania – komentuje Dominika Wrońska, psycholożka poproszona o komentarz przez WP. Rodzice, którzy nie są pewni, czy należy publikować dane materiały, powinni na pierwszym miejscu stawiać dobro dziecka – uważa ekspertka.

Warto przeczytać również:

Za sprawą sharentingu rodzice niejednokrotnie przekraczają granicę i upubliczniają sytuacje, które dla dzieci są źródłem wstydu lub skrępowania. Jak przypomina Hanna Paluszkiewicz, prawniczka cytowana przez WP, „wykorzystanie wizerunku dziecka budzi wątpliwości prawne”. Ekspertka ma zastrzeżenia zwłaszcza do nagrywania i udostępniania rozmów z dziećmi. Zaznacza, że w tym przypadku rodzice naruszają tajemnicę komunikowania się. 

Sharenting a zdjęcie niemowlaka na okładce albumu Nirvany

Ludzie, którzy są niezadowoleni z sharentingu, czasem podejmują pewne kroki, gdy dorosną. Znane są przypadki dorosłych dzieci, które kierowały sprawy dotyczące wykorzystania swojego wizerunku do sądu. W 2021 r. Spencer Elden, mężczyzna, którego zdjęcie z czasów dziecięcych umieszczono na okładce słynnego albumu Nirvany, „Nevermind”, pozwał żyjących członków zespołu, zarzucając im nadużycie seksualne i domagając się 150 tys. dol. odszkodowania. Mężczyzna argumentował, że grupa „handlowała” jego wizerunkiem dla zysku”, a on „przez całe życie cierpiał z tego powodu”. Elden podkreślał, że jego rodzina nigdy nie zgodziła się oficjalnie na wykorzystanie jego wizerunku na okładce płyty i zarzucił Nirvanie zrobienie tego bezprawnie.

Fotografia znana z płyty Nirvany z 1991 r. przedstawia czteromiesięcznego, nagiego Eldena z odsłoniętymi genitaliami, pływającego w basenie i usiłującego sięgnąć po jednodolarowy banknot. Jak podkreśla 30-letni dziś mężczyzna, tego typu zdjęcia noszą znamiona dziecięcej pornografii, a jego rodzice nigdy nie wyrazili zgody na wykorzystanie jego wizerunku w taki sposób.

Oficjalnie portrety nagich noworodków bez podtekstu seksualnego nie są uznawane przez amerykańskie przepisy prawa za pornografię, ale prawnik Eldena, Robert Y. Lewis, wskazuje, że umieszczenie na zdjęciu pieniędzy można interpretować jako nawiązanie do prostytucji. Jak dodaje, genitalia noworodka miały zostać zasłonięte, ostatecznie jednak stało się inaczej. Prawnik tłumaczy, że w związku z wykorzystaniem wizerunku Elden „poniósł i nadal będzie ponosić szkody przez całe życie”.

Odszkodowanie mieli zapłacić m.in.: żyjący członkowie zespołu, czyli Dave Grohl i Krist Novoselic, Courtney Love, była partnerka Kurta Cobaina oraz wykonawczyni jego majątku, Guy Oseary i Heather Parry, menadżerowie majątku Cobaina, fotograf Kirk Weddle, dyrektor artystyczny Robert Fisher, a także wytwórnie i dystrybutorzy albumu. Pozwani argumentowali jednak, że Elden sam posługiwał się swoim wizerunkiem, sprzedając m.in. na eBayu album Nirvany ze swoim autografem i pokazując zdjęcie osobom trzecim za opłatą. Ponadto mężczyzna wytatuował sobie dobrowolnie napis „Nirvana”. Ostatecznie sąd w Kalifornii w całości oddalił pozew.

Sharenting – jak chronić przed nim dzieci?

Fundacja Orange uważa, że rodzice powinni respektować prawo dzieci do intymności, a gdy maluchy podrosną, warto pytać je o zgodę przed publikacją materiałów z ich osobami. Przed każdą publikacją rodzice powinni zastanowić się, czy nie naruszają prywatności dziecka oraz jak oni by się czuli, gdyby znaleźli w internecie podobne materiały na swój temat. Nie należy też ujawniać danych wrażliwych, np. daty urodzin dziecka. 

Organizacja odradza umieszczanie w internecie zdjęć, na których dziecko jest nagie, ma na sobie tylko bieliznę lub strój kąpielowy. Jeżeli jednak zdecydujemy się na zamieszczenie w sieci zdjęć z wakacji nad morzem lub innych fotografii ze skąpo ubranym dzieckiem, warto sprawdzić politykę prywatności i upewnić się, czy osoby trzecie nie będą mogły rozpowszechniać wizerunku malucha. Inną praktyką jest publikowanie zdjęć, które uniemożliwiają rozpoznanie osoby, która się na nich znajduje, np. zamieszczanie fotografii, na których dziecko stoi tyłem lub rozmywanie jego twarzy.

Sharenting – gdzie zgłosić problem?

Ministerstwo Cyfryzacji i Akademia NASK przygotowały poradnik dla rodziców „Sharenting i wizerunek dziecka w sieci”, opracowany w ramach kampanii „Nie zagub dziecka w sieci”. Resort przypomina, gdzie dzieci i rodzice mogą zgłaszać problemy związane z wykorzystaniem wizerunku młodych w internecie. Dorośli i najmłodsi mają do swojej dyspozycji kilka telefonów zaufania.

800 100 100 – bezpłatna dla rodziców i nauczycieli, świadcząca anonimową pomoc telefoniczną i online w zakresie bezpieczeństwa dziecka w internecie
116 111 – bezpłatny i anonimowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży
https://116111.pl/ - adres, pod którym dzieci i nastolatkowie mogą zgłaszać problemy i pisać do konsultantów pełniących dyżur online
800 12 12 12 – dziecięcy telefon zaufania Rzecznika Praw Dziecka
Brpd.gov.pl – Rzecznik Praw Dziecka
Dyzurnet.pl - punkt kontaktowy do zgłaszania nielegalnych i szkodliwych treści w internecie, szczególnie związanych z seksualnym wykorzystywaniem dzieci

Dodaj firmę
Logo firmy Rzecznik Praw Dziecka
Warszawa, ul. Chocimska 6 
Autopromocja

Pomysł na wspólny czas z dzieckiem

Materiały promocyjne partnera
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Sharenting – na czym polega i czym grozi dziecku? Źle się skończył dla zespołu Nirvana - Strona Kobiet

Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto