Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Robi "coś" z każdego materiału. Zdobi butelki, świeczniki, wykonuje dekoracyjne skrzynki z drewna. Jej pasja wymaga precyzji i cierpliwości

Damian Cieślak
Lubi robić „coś” właściwie z każdego materiału. Z bibuły, wstążki, serwetki, wełny, z czego tylko dusza zapragnie. Zdobi butelki, świeczniki, wykonuje dekoracyjne skrzynki z drewna. Twierdzi, że nawet starej donicy można dać „drugie życie”. Ciągle znajduje inspiracje do tworzenia nowych rzeczy.

Mieszka w Dobrzycy. Zaczynała od robienia na drutach. Dziś uwielbia eksperymenty w technice decoupage, zwłaszcza serwetkami w stylu vintage. Mowa o Marlenie Gorzelańczyk, bohaterce pierwszej wystawy z cyklu „Mam pasję” organizowanego przez Gminną Bibliotekę Publiczną w Dobrzycy. - Pani Ewa długo mnie namawiała. Obawiałam się krytyki, że moje prace mogą nie przypaść do gustu oglądającym. W końcu się zgodziłam i nie żałuję swojej decyzji. Spotkałam się z pozytywnymi opiniami - opowiada pani Marlena. Dotąd o jej hobby wiedziała rodzina i znajomi. Teraz zdarza się, że ktoś w sklepie, na ulicy zagadnie, pochwali, doceni.

Hobby poświęca każdą wolną chwilę

Przygoda z rękodziełem rozpoczęła się stosunkowo niedawno, bo dwa lata temu. Podpatrzyła w sieci i połknęła bakcyla. Początkowo inspiracji szukała w Internecie. Brazylia, Rosja, Ukraina - od twórców z tych państw czerpała najwięcej. - Co prawda nie znam języków obcych, ale wystarczyło, że obejrzałam, w jaki sposób dana rzecz jest robiona i później to przekładałam na swój grunt - tłumaczy mieszkanka Dobrzycy. Teraz pomysłów dostarcza jej życie. - Coś zobaczę i już wiem, jak to zrobić - podkreśla. Lubi, gdy ktoś przychodzi z konkretnym zamówieniem, chce dać oryginalny prezent bliskiej osobie. Wtedy pani Marlena zawsze służy pomocą. - Ostatnio te ręcznie robione drobiazgi są dość modne. Decyduje o tym niepowtarzalność, bo drugiej identycznej rzeczy raczej się nie znajdzie - podkreśla.

Swojemu hobby poświęca każdą wolną chwilę. Kluczowa w tym fachu jest cierpliwość i precyzja. Pasja jest stosunkowo kosztowna, a o dochodach nie ma mowy. - Gdybym podliczyła wartość materiałów, poświęcony czas, to za taką cenę nikt by tego ode mnie nie kupił - nie ma wątpliwości. O pieniądze jednak nie chodzi. Największą przyjemność naszej bohaterce sprawia uznanie drugiej osoby, zwłaszcza tej, dla której przygotowała określony przedmiot.

Temat rzeka

Pani Marlena nie koncentruje się tylko na jednej kategorii. Wszystkiego robi po trochu. Daje więc „drugie życie” starym donicom. Maluje je, zdobi serwetką. Po liftingu wyglądają jak nowe. Drewniane świeczniki, zdobione butelki, różnego rodzaju dekoracje - wymieniać można długa. - To temat rzeka. Coś zobaczę i już chciałabym to robić - sama przyznaje. Tak było z mydełkami, które również przyozdabia serwetkami.

- Są preparaty, dzięki którym, mimo kontaktu z wodą, z serwetką nic się nie dzieje - tłumaczy. Szczególnie aktywne są okresy przedświąteczne. Na Boże Narodzenie bombki, na Wielkanoc jajeczka, kurki. Wszystko robione metodą karczocha, a więc przy użyciu wstążki. Dlaczego akurat ten materiał? - Mogłabym to zrobić za pomocą serwetki, ale wstążka jest bardziej elegancka - opowiada.

Jak wygląda proces tworzenia prześledzimy na podstawie drewnianych świeczników. - Kupuję je w stanie surowym, czyli czyste drewienko - mówi Marlena Gorzelańczyk. Drugi etap to malowanie. Najważniejszy jest dobór odpowiedniej jakości preparatów. Jedne chronią przed pęknięciami, drugie tworzą powłokę, dzięki której przedmiot sprawia wrażenie dużo starszego niż w rzeczywistości jest. - To daje piękny efekt. Świecznik wygląda jakby był sprzed kilkudziesięciu lat - mówi mieszkanka Dobrzycy. Następnie przykłada się serwetkę i wykonuje motyw przewodni świecznika. Pozostaje zabezpieczenie lakierem i ewentualnie dodanie drobnych ozdób typu: różyczka czy perełka. - To są wykończeniowe rzeczy, które ja uwielbiam, bo to jest taka wisienka na torcie - podkreśla pani Marlena.

Artystyczne talenty

Jej rodzina ma artystyczną duszę. Mąż Piotr i 10-letnia córka świetnie rysują. - Ja nie potrafię tego robić, dlatego musiałam zająć się czymś innym - śmieje się mieszkanka Dobrzycy. Córka w przyszłości chce iść w ślady mamy. Na razie podgląda, dopytuje, pomaga. Czasami wspólnie coś przygotowują. - Ostatnio zrobiliśmy palmę na konkurs wielkanocny - mówi nasza bohaterka. Państwo Gorzelańczykowie mają jeszcze dwóch dorosłych (21 i 23 lata) synów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto