18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

REPORTAŻ - Jurty, kumys i duch komunizmu

Katarzyna Machowiak
Żyją w jurtach zgodnie z rytmem przyrody, odżywiają się mięsem, piją soloną herbatę, kaloryfery często służą im za wycieraczki - tacy są mieszkańcy Mongolii

Mongolia jest krajem słabo znanym i mało uczęszczanym. Sprawia to znaczna odległość od Europy, wysokie koszty przelotu samolotem oraz słaba infrastruktura, przede wszystkim brak dróg asfaltowych. Najlepiej wynająć samochód terenowy z kierowcą, który wie, jak się przeprawić przez rzekę a także jak zdobyć wodę w obszarach mniej cywilizowanych. Tak też zrobiliśmy.

Mongolia współczesna daleka jest od Wielkiego Imperium Czyngis-chana. Współcześni Mongołowie to potomkowie ludzi przez wieki poddawanych próbom wynarodowienia. Łatwiej dziś w ich świadomości odnaleźć ducha komunizmu niż Wielkiego Mogoła. Mieszkańcy miast znacznie różnią się o tych, którzy koczują w jurtach.

Na początek Ułan Bator, ponad milionowa metropolia, nazwana tak w 1924 roku na cześć Suche Batora (Suk-hbaatar), który doprowadził do całkowitego podporządkowania Mongolii władzom w Moskwie. Zabudowa tu posowiecka, monumentalne pomniki, zniszczone blokowiska, nieliczne hotele i centra handlowe oraz mnóstwo aut, które jeżdżą jak chcą i którędy chcą. Nie można czuć się bezpiecznie nawet na zielonym świetle.

Nad tym wszystkim dominuje wielkie koczownicze obozowisko wokół Gandanu (kompleksu klasztornego). Miasto Ułan Bator est brzydkie i zaśmiecone. Widać tutaj zarówno ludzi zamożnych, jak i żebrzących włóczęgów. Znudzeni mężczyźni grywają na powietrzu w warcaby lub karty. Mieszkańcy stolicy ubierają się z reguły współcześnie. Na ulicach rzucają się w oczy młode dziewczęta oryginalnej urody w bardzo krótkich spódniczkach, wyzywająco umalowane. Czasem można dostrzec jakiegoś staruszka, który przemyka ubrany w tradycyjny strój mongolski – deel.

Nowożeńcy fotografują się pod pomnikiem Suche Batora. To spuścizna po komunizmie. Przy okazji większych uroczystości rodzinnych, Mongołowie (w różnym wieku) chętniej wracają do tradycji i ubierają się w stroje przypominające krojem tradycyjne ubiory.
Pomimo prób podejmowanych przez Rosjan, które miały osiedlić Mongołów, nadal chętnie zamieszkują oni w jurtach. Bloki w miastach są głównie miejscem bytowania ludzi z marginesu. Do zdobyczy cywilizacji Mongołowie mają stosunek pragmatyczny. Bardzo często w stepie widać płoty z kaloryferów, aby araci (pasterze) mieli do czego przywiązywać konie. Widzieliśmy też kaloryfer leżący płasko przy wejściu do jurty - pełnił rolę wycieraczki.

Mongołowie budują swoje jurty tak, jak przed wiekami. Bliżej Ułan Bator, w bogatszych jurtach, można zauważyć baterie słoneczne przy wejściu , a czasem nawet i antenę satelitarną.
Wnętrze jurty jednak wszędzie wygląda podobnie. W centralnej części stoi piec, którego komin jest odprowadzony przez otwór dachowy. Zwykle jest odsłonięty. Przykrywa się go głównie w czasie deszczu i nocą.

Na sznurkach suszy się mięso i sery, a na stoliczku przy piecu stoją chińskie, kolorowe termosy na herbatę. Część wschodnia jurty, to część kobieca, zachodnia natomiast - męska. Gości sadza się zwykle w części północnej. Dzieci przeważnie zajmują miejsca przy wyjściu. Meble w jurtach pomalowane są zwykle na intensywne kolory, a oprócz łóżek można spotkać malowane skrzynie i kredensy.
Mongołowie lubią lustra, które umieszczają w północnej części jurty, gdzie sąsiadują one z buddyjskimi ołtarzykami. W ramy luster upychane są kolorowe zdjęcia. Oprócz zdjęć współczesnych, zdarzają się i zdjęcia zmarłych - mające wartość historyczną.
Ludzie tutaj bardzo lubią oglądać zdjęcia, które po śmierci fotografowanego stają się także przedmiotem kultu.
W jurtach uderza brak toalet, a nawet miejsca do mycia. Wszystkie potrzeby fizjologiczne załatwiane są za jurtą i nikogo to szczególnie nie krępuje (w stepie, czy na pustyni nie ma drzew i krzaków). W Mongolii są problemy z wodą. Zdarza się, że Mongołowie jeżdżą po wodę (szczególnie na pustyni Gobi) nawet kilkadziesiąt kilometrów i używają jej głównie do celów spożywczych.
Mongołowie w interiorze (w terenie) trudnią się głównie pasterstwem. Na północy widać stada reniferów, dalej jaków, krów i owiec, a na południu kóz i dwugarbnych wielbłądów – baktrianów.

Wszechobecne są tu konie, które żyją w dużych, niemal dzikich stadach. Konia, który ma „iść pod siodło” odławia się ze stada za pomocą długiego kija zakończonego pętlą, a następnie ujeżdża. Czynią to głównie młodzi, nawet kilkuletni chłopcy. Ich odwaga i duża wprawa w ujeżdżaniu jest zdumiewająca.
Dzieci mongolskie najpierw dosiadają konia, a później dopiero uczą się chodzić. Zamiłowanie do koni widoczne jest u starszych Mongołów w postaci charakterystycznie wykrzywionych, tzw. ułańskich nóg.
Mongolska kuchnia obfituje w mięso i to szczególnie w mięso baranie, które spożywa się prawie na surowo, by przez długie gotowanie, lub pieczenie nie pozbywać się cennych składników odżywczych.

Poza tym krótko gotując, oszczędza się także opał, którym są wysuszone odchody zwierząt.
W kuchni mongolskiej praktycznie nie stosuje się przypraw (soli się głównie herbatę!). Poza dziko rosnącymi szczypiorkiem, cebulą i sporadycznie czosnkiem, nie używa się także warzyw, które w tamtejszym klimacie po prostu nie rosną. Urozmaiceniem menu są „zupy” złożone z pokrojonej baraniny - gotowanej z makaronem i ziemniakami, buzy (rodzaj pierogów z mięsem) i chuszury (mięso smażone w cieście w głębokim tłuszczu). Często spożywa się także mięso suszone oraz sery.
Przysmakiem są grube kożuchy z mleka, które chętnie serwuje się gościom. Niewielkim urozmaiceniem jadłospisu jest zwykle upolowane zwierzę (np. tarbagan).
W mongolskiej kuchni nie ma ryb, których mięso jest uważane za coś gorszego. Tak jak u nas ozorki, czy nerki. Owoców nie je się natomiast prawie wcale. W nielicznych, słabo zaopatrzonych sklepikach, w przydrożnych somo-nach, z rzadka można kupić małe, zielone jabłuszka pakowane w woreczki.
Najczęściej jednak na półkach sklepowych widać: rosyjskie i chińskie słodycze, chińskie piwo i podłej jakości napoje gazowane, polskie sałatki w słoikach (w occie), polskie kompoty wiśniowe (4 x droższe od wódki) oraz wódkę.
Mongołowie na co dzień piją przede wszystkim zieloną herbatę z solą, łojem i mlekiem (sute czaj, kumys (sfermentowane kobyle mleko) podawany na zimno (zdecydowanie smaczniejszy) i na ciepło oraz okazjonalnie - kumysówkę (wódkę z przedestylowanego kumysu).
Ze względu na mało urozmaicone i dla Europejczyka często trudne do przełknięcia jedzenie, warto jest zrobić zaopatrzenie w artykuły spożywcze na całą podróż jeszcze w Ułan Bator.

Mongolia jest krajem przepięknym przyrodniczo i fascynującym kulturowo. Ludzie zamieszkujący ten kraj egzystują w symbiozie z przyrodą, mają zdecydowanie refleksyjne usposobienie. Rytm życia warunkują pory roku i cykle natury. W tym świecie nie ma miejsca na pośpiech i materialną zachłanność. Jest czas na refleksję, zadumę, poezję.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto