Posłanka Lewicy z interwencją u prezydenta Kalisza. "To był najazd nacjonalistów"

Posłanka uważa, że nie można być obojętnym na to, co się wydarzyło 11 listopada w Kaliszu. Podczas antysemickiego marszu głoszone były radykalne i nacjonalistyczne hasła, a na zakończenie spalono Statut kaliski.

- Po południu zdarzyła się rzecz haniebna. Dopuszczono do tego żeby zorganizowano zgromadzenie pod kaliskim ratuszem, które miało swój wymiar bardzo polityczny w swoim radykalnym prawicowym zarysie - uważa Karolina Pawliczak.

Zaznacza, że Kalisz jest miastem wielokulturowym z niezwykłą tradycją i historią. A dziś w całej Polsce mówi się o tym co tu się wczoraj wydarzyło.

- Nie chcemy tego! Mówimy głośne "nie”! Sprzeciwiamy się temu, żeby do Kalisza przyjeżdżali ludzie po to, żeby głosić takie hasła. To był najazd nacjonalistów - uważa posłanka Lewicy. - Jak mówił Marian Turski, Auschwitz nie spadło nam z nieba. Kiedyś coś strasznego może się wydarzyć jeżeli będzie przyzwolenie na tego typu zachowanie.

Złożyła również u prezydenta Krystiana Kinastowskiego interwencję poselską z pytaniem, ale też wnioskiem o reakcję na to, co się wydarzyło.

- Jest zawiadomienie do prokuratury, jest policja, jest ABW. Zabezpieczony jest materiał i będą działać. Ja złożyłem zawiadomienie na podstawie tych informacji, które pojawiały się w prasie, że mogło dojść do popełnienia przestępstwa. Nie chciałbym tego eskalować, nagłaśniać, bo uważam, że ten pan przyjechał tutaj, żeby zrobić zadymę i nas wszystkich podpuścić - uważa Krystian Kinastowski, którego dziennikarze poprosili o komentarz.

- Zgodnie z prawem Prezydent Miasta Kalisza nie wydaje zgody na organizację zgromadzeń. Przyjmuje jedynie zawiadomienie przekazane przez organizatora, a następnie podejmuje określone w ustawie czynności - czytamy w oficjalnym oświadczeniu Urzędu Miasta Kalisza.

Urzędnicy w piśmie zaznaczają, że w zgromadzeniu wziął udział przedstawiciel Prezydenta Miasta Kalisza. Był w stałym kontakcie z obecnymi na miejscu funkcjonariuszami policji.

- Przedstawiciel Prezydenta Miasta Kalisza, wspólnie z przedstawicielami Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu oraz Komendy Wojewódzkiej Policji w Poznaniu podjęli decyzję o nierozwiązywaniu zgromadzenia z uwagi na bezpieczeństwo i zachowanie porządku publicznego. Rozwiązanie zgromadzenia mogłoby doprowadzić do eskalacji agresji wśród uczestników - tłumaczą miejscy urzędnicy.

Czytamy również, że nad bezpieczeństwem podczas zgromadzenia czuwały jednostki policji z Kalisza, Poznania i kilku miast Wielkopolski.

- Policjanci wylegitymowali 67 osób, w tym 7 zostało ukaranych mandatami karnymi w związku z popełnionymi wykroczeniami; również organizator i towarzyszący mu mężczyzna, którzy mimo pouczeń policjantów wygłaszali publicznie wulgaryzmy - mówi asp. Anna Jaworska-Wojnicz, rzecznik prasowa Komendy Miejskiej Policji w Kaliszu.

Rzecznik dodaje, że materiał dowodowy z przebiegu zgromadzenia został przekazany do prokuratury celem oceny prawno-karnej w kierunku nawoływania do nienawiści i znieważenia na tle narodowościowym.

Zobacz także: