Zuchwała kradzież w środku nocy? Co się stało z głazem narzutowym?
Głaz narzutowy był jedną z największych atrakcji Gołuchowa. Turyści dumnie kroczyli przez las, żeby zobaczyć jeden z największych śladów epoki lodowcowej w Polsce. "Był" to jednak słowo klucz. Okazuje się, że pod osłoną nocy kilku śmiałków postanowiło zmierzyć się z legendą i sprawdzić, czy rzeczywiście pod kamieniem rzuconym przez diabła znajduje się prawdziwy skarb, o którym nie śniło się nawet filozofom.
- W środku nocy obudziły mnie hałasy i mocne światło dochodzące z lasu. Nie wiedziałem, co się dzieje - relacjonuje jeden z mieszkańców, który był świadkiem dziwnego zdarzenia w okolicach Gołuchowa. Mężczyzna opowiada, że widział, jak późnym wieczorem do lasu wjeżdżają koparki oraz dźwig. - Zdziwiłem się na co komu taki sprzęt, w miejscu, gdzie nie ma żywej duszy - mówi z przerażeniem.
Zuchwała kradzież w środku nocy? Co się stało z głazem narzutowym?
96-letni mieszkaniec z samego rana postanowił sprawdzić, co działo się w lesie, z którego dochodziło tajemnicze światło. Jakie musiało być jego zdziwienie, kiedy w miejscu największego w Wielkopolsce głazu zobaczył kompletną pustkę.
- Przecierałem oczy ze zdziwienia. Myślałem, że mi się to śni, ale nic z tych rzeczy. Patrzę, a tam głazu już nie ma. Postanowiłem zaalarmować wszystkich. Dzwoniłem do wójta, na policję, na straż pożarną, aby poinformować o tym, co się stało. Wszyscy się zjechali i nie wierzyli własnym oczom - podkreśla mężczyzna. Mieszkaniec Gołuchowa przypomniał również legendę, którą usłyszał od swojego prapradziadka, że diabeł chciał rzucić głaz na Kalisz, gdyż rozgniewał się na jego mieszkańców. Kamień był jednak bardzo ciężki i kiedy zapiały pierwsze kury diabeł był jeszcze daleko od miasta, upuścił go więc w lesie gdzie leży do dzisiaj...
Na równe nogi została postawiona policja. Zaczęły się gorączkowe poszukiwania głazu. Okazało się, że nie trzeba było daleko szukać. Zguba znalazła się w środku Pleszewa. Śledczy od razu przyjęli linię, że zuchwałej kradzieży musieli dokonać pleszewianie. Po nitce do kłębka doszli, że grupa mieszkańców postanowiła sprowadzić kamień do Pleszewa, bo jak powtarzali "marnował się" w gołuchowskim lesie. - Chcieliśmy, aby kamień stał się atrakcją naszego miasta - podkreślali wspólnie.
Zuchwała kradzież w środku nocy? Co się stało z głazem narzutowym?
W taki obrót sprawy nie chce uwierzyć 96-letni mieszkaniec Gołuchowa. - Nie ma takiej ludzkiej siły, która mogłaby przenieść ten głaz. Tutaj zadziało się coś, czego nie jestem w stanie logicznie wytłumaczyć. Może pleszewianie "zbudzili" stare demony i rozgniewany diabeł postanowił zmienić swój plan i za karę przenieść kamień do Pleszewa? - pyta retorycznie.
Na całe szczęście cała ta historia jest prima aprilisowym żartem. Głaz narzutowy cały czas znajduje się w gołuchowskim lesie i serdecznie zapraszamy do jego podziwiania.
Polub nas na FB
ZOBACZ RÓWNIEŻ
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?