Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pleszew - W Australii spędziła cały rok

Irena Kuczyńska
Barbara z kangurami
Barbara z kangurami
Australię zapamiętam jako oazę spokoju, zieleni, słońca, wiatru od oceanu, dróg bez dziur, z Bożym Narodzeniem w środku lata, bezstresowym życiem, które wybrała moja córka Kasia. Ja je poznałam i akceptuję - mówi Barbara Malińska, która rok spędziła w kraju kangurów.

W Australii pory roku rozpoznaje się po długości dnia. Kwiaty kwitną cały rok, cytryny owocują dwa razy w roku, a warzywa w ogródku rosną bez przerwy – mówi Barbara Malińska. W Australii, spędziła cały rok, opiekując się wnuczką Anielką. Córka Barbary – Kasia od pięciu lat mieszka w Gerald-ton w zachodniej części Australii nad Oceanem Indyjskim.

Kiedy wyjeżdżała, w Polsce była akurat złota jesień, w Perth dokąd doleciała po 24 godzinach podróży z przesiadkami w Londynie i w Singapurze, zaczynała się wiosna. Jeśli chodzi o czas zegarowy to jest 7 godzin różnicy.
– Kiedy u nas jest 19.00 u nich jest 2.00 w nocy - tłumaczy pleszewianka. Do Perth – stolicy stanu Virginia, dotarła w nocy. Czekała na nią Kasia, jej mąż Dawid, jego rodzice oraz Anielka. Pierwsze dni spędzili rodzinnie w Perth. – Mieszka tu 2 mln ludzi, ale nie czuje się tego, bo miasto jest bardzo rozległe, zabudowa jest niska, a pomiędzy dzielnicami jeżdżą kolejki. Wszędzie czysto i ładnie, mnóstwo kwiatów, w parku eukaliptusowe drzewa. Starówki takiej jak w europejskich miastach, nie ma – opowiada Barbara. Są markety , małe sklepiki, kościół. Kasia mieszka w Geraldton – 500 km na północ od Perth.

Trzydziestotysięczne miasto leży nad oceanem, ma 30 km długości i tylko 3 km szerokości. Przy uliczkach domy, oczywiście bez płotów. Mało aut, na ulicy 3,4. Przy domach ogródki, ale nie w ziemi, która jest wyschnięta, brązowa za sprawą wiatrów, które wieją od oceanu. – Dave zbił z desek coś na kształt inspektu, tylko znacznie większe, zamontował w tym rurki nawadniające i tam kolejno uprawia warzywa, jedne po drugich: pomidory, groszek, marchewkę, chili, dynie, paprykę, zioła – wymienia Barbara. Mówi, że liście na cytrusach też są cały rok. – Nie zauważyłam spadających liści – mówi Barbara. Dodaje, że drzew nad oceanem jest niewiele, najwięcej jest eukaliptusów. Pory roku rozpoznaje się po długości dnia. Lato trwa od grudnia do końca marca – mówi pleszewianka.

Zauważyła, że wiosną i latem strasznie wiało, natomiast zimą było spokojnie, ale chłodniej, szczególnie o poranku. Zimą w Australii dzień jest bardzo krótki, około godz. 17.00 zapada zmrok. W lecie słońce wschodzi o 7.00 rano i zachodzi o 20.00. I to od razu. Ponieważ dzień jest krótki, a pracuje się do godz. 17.00, zakupy, sprzątanie, prace w ogródku zostawiają Australijczycy na weekend.

Pytam o kangury. – W Perth w środku miasta biegają sobie po zagrodzonej polance, w Ge-raldton, mieście na wydmach, pojawiały się wieczorem. Czasem, podobnie jak struś emu, przebiegały nam drogę, czasem leżały rozjechane na szosie. Kangury widziała z bliska podczas wyjazdu na letnisko. W oceanie się nie kąpała, miejscowi ostrzegali przed rekinami. Za to spacery po plaży były niezapomniane. Wydmy obsadzone są karłowatą roślinnością, a co 100 metrów jest przejście do plaży.

Australijczycy żyją spokojnie, są przyjaźni, pozdrawiają się na ulicy, uśmiechają. W niedziele wszystkie sklepy są zamknięte, dzieci mają dużo wakacji, a w mieście jest basen otwarty i zamknięty. Anielka od 6 miesiąca życia pływała w basenie. Mieszkańcy Australii, a żyje tu 40 różnych narodowości, nie przywiązują wagi do stroju.

– Z początku byłam wszystkim zachwycona, cicho tam się żyje i bez stresu. Oglądałam codziennie Polsat Nevs, nawet Anielka wiedziała, co babcia ogląda. O katastrofie pod Smoleńskiem pierwszy powiedział mi zięć: ,,Mama, prezydent, dobranoc na zawsze!’’. Przepłakałyśmy z Kasią pół dnia – wspomina Barbara.
Australię zapamięta jako oazę spokoju, zieleni, słońca, wiatru od oceanu, dróg bez dziur, z Bożym Narodzeniem w środku lata, bezstresowym życiem, które wybrała jej córka Kasia. A ona je poznała i akceptuje.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto