Jej torty to prawdziwe dzieła sztuki!
Torty Anny Lewicz z pracowni ZatortowanejAni nie tylko cieszą oczy – nawet te najbardziej wymagające – ale i podniebienia. Końcowy efekt zapiera dech w piersi! I choć nie jest zawodowym cukiernikiem, a wszystkiego uczyła się sama, to patrząc na wytwory jej pracy śmiało można stwierdzić, że to prawdziwe dzieła sztuki. O sekretach robienia tortów i swojej drodze do cukierniczego sukcesu opowiedziała nam Anna Lewicz.
- Trudno dokładnie stwierdzić, kiedy zaczęła się moja przygoda z pieczeniem. Po prostu tak wyszło. Nawet nie mogę sobie przypomnieć, kiedy upiekłam pierwszy tort. Pamiętam jedynie, że był w kształcie serca. Chciałam zrobić mężowi prezent na Walentynki. Nie wiem skąd mi to przyszło do głowy, skoro żadnego jeszcze nie robiłam – wspomina z uśmiechem Ania. Jak mówi – pomimo, że były to jej pierwsze wypieki, to tort się udał.
Przełomowym okazał się jednak tort na roczek dla córeczki. Za który po raz kolejny zgarnęła masę komplementów od rodziny. Eksperymentowała, zgłębiając książki kucharskie, wyszukując nowinki cukiernicze w Internecie. Na początku robiła torty głównie dla rodziny czy znajomych. Każdy był zachwycony jej tortami. - Zadziałała poczta pantoflowa – mówi i dodaje, że zupełnie nie planowała takiego rozwoju sytuacji. Tym bardziej, że w jej rodzinnym domu nigdy nie piekło się tortów i sama również nigdy nie pomyślałaby o tym, że może się tym zająć. Samo tak wyszło, że pieczenie przerodziło się w prawdziwą pasję.
- Ogromną radość sprawia mi jeśli komuś smakują moje ciasta i prosi mnie o kolejne. Robię to zawsze z przyjemnością. Frajdę sprawia mi pieczenie, zdobienie ciast, próbowania nowych rzeczy. Cały czas staram się rozwijać i testować nowości - dopowiada Ania.
Wyjątkowe torty. Początki bywały trudne
Ania rozpoczęła swoją przygodę z pieczeniem bez wcześniejszej nauki czy szkoleń.
- Na początku była to dla mnie prawdziwa czarna magia. Wszystkiego uczyłam się sama i na własnych błędach. Nie miałam z tym żadnej styczności- mówi i dodaje, że na początku zdarzało się jej, że biszkopt nie wyrósł.
Wówczas w jej głowie pojawiała się myśl, że to może już ostatni tort. Ale w takim przypadku zawsze mogła liczyć na męża, który mocno jej kibicował i nadal jej kibicuje.
Jak wspomina nie idzie konkretnie wyliczyć, ile czasu zajmuje jeden tort. Z reguły zajmuje to kilka dnia.
- Praca nad tortem jest bardzo pracochłonna. Pierwszego dnia trzeba przygotować biszkopt, który musi swoje odleżeć. Drugiego dnia przygotowuję odpowiednie masy. Rozpuścić czekoladę, dodać śmietanki itd. Musi to przeleżeć cały dzień w lodówce, żeby się dobrze schodziło. Kolejny dzień to przekładanie, „tynkowanie”, ubijanie masła. Ostatni etap to dekoracja, czyli najprzyjemniejsza praca. Choć i ten etap zajmuje mnóstwo pracy. Wszystko zależy od tego, jak chcemy, żeby tort wyglądał. Są więc figurki, fikuśne kształty, które należy przygotować wcześniej - wylicza "ZatortowanaAnia".
Torty przygotowane przez Anię mogą mieć przeróżne kształty i rozmiary. Trzeba przyznać, że dla nich warto zrezygnować z diety i pozwolić sobie na chwilę zapomnienia. Wszystkie możecie sprawdzić na Facebooku pod nazwą ZatortowanaAnia
Misja - tort. Z miłości do pieczenia
Pracownia tortów „ZatortowanaAnia” ruszyła w lipcu tego roku, a na koncie ma już kilkadziesiąt tortów i innych słodkości. Ania do każdego zamówienia podchodzi indywidualnie i z zaangażowaniem. Kiedy trzeba ogląda nawet bajki, aby mały solenizant był zadowolony. Ania Lewicz wspomina, że torty jakie najczęściej wybierane są przez klientów, to wypieki dla dzieci.
-Są to szczególnie torciki z różnego rodzaju postaciami z bajek - mówi i dodaje, że najmłodszym sprawia radość ich ulubiona postać na urodzinowym torcie. Jak wspomina na urodziny swojej córki przygotowała tort w kształcie kotka. Córka popłakała się ze szczęście, kiedy go zobaczyła. To była dla mnie największa nagroda - podkreśla z dumą.
Pomysły na tortowe dzieła sztuki pojawiają się w głowie.
- Oczywiście szukam inspiracji w internecie, ale tylko, żeby pokazać klientowi, jak taki tort może wyglądać. Nigdy nie robię takiego samego tortu. Zawsze dokładam coś od siebie, bo nie da się zrobić drugiego takiego samego. Wszystko da się zrobić - zaznacza.
W swoich wypiekach Ania stawia przede wszystkim na jakość. Do jej ciast nigdy nie trafiają spulchniacze ani proszki do pieczenia. Korzysta z sezonowych owoców, bo jak podkreśla świeże są najlepsze. Zimą korzysta z mrożonych bądź z pomarańczy czy mandarynek. Często zdarza jej się pracować do wczesnych godzin porannych.
- Najczęściej torty robię w nocy, kiedy moje dzieci już śpią. Kiedy nie są w przedszkolu wówczas zajmuje się nimi mąż, abym mogła skupić się na tym, co najważniejsze. Moje dzieci garną się do kuchni i chcą mi pomagać. Kiedy nie mam żadnych zamówień to razem spędzamy czas i wspólnie pieczemy ciasta, torty czy ciasteczka, które później razem z rodziną pałaszujemy - podkreśla.
W głównej mierze piecze właśnie torty oraz tzw. słodkie stoły i wszystko, co może się na nich znaleźć, czyli bezy, babeczki, ciasteczka, serniki, lizaki… Opcji jest wiele! Można wymieniać i wymieniać.
Polub nas na FB
POLECAMY RÓWNIEŻ
Pleszew. Święta Bożego Narodzenia na Islandii. O tradycjach ...
Pleszew. Dom Kultury w Pleszewie był kultową "miejscówką". B...
Misja Afryka Kasi Zięciak. Przez 10 miesięcy pomagała ubogim...
Karolina Marciniak opowiada o ŚDM. Pleszewianka dostąpiła za...
Misja Grecja 2021. Pleszewscy strażacy w greckim piekle. Jak...
Jest uzależniona od... podróżowania. Pleszewianka Ania Pluci...
Jak obchodzi się Boże Narodzenie w Tajlandii?
iPolitycznie - 300 milionów Putina by skorumpować Świat
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?