Jego przygoda z polityką zaczęła się w 1968 roku, w przeddzień agresji wojsk Układu Warszawskiego na Czechosłowację. Waldemar Ma-ciaszek z Macewa, odbywał wówczas służbę wojskową w jednym ze śląskich garnizonów. W brygadzie, gdzie służył, stacjonowali wysocy rangą oficerowie ówczesnego Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, którzy przygotowali plany inwazji na naszego południowego sąsiada. Szare wojskowe życie Waldemara Maciaszka odmieniło się z chwilą, gdy któregoś poranka do brygady zawitał kwatermistrz WP.
– Dowiedziałem się, że potrzebni są dwaj kelnerzy do obsługi generała – wspomina Maciaszek. – Nie miałem pojęcia o kelnerstwie, ale w wojsku przyjaźniłem się z chłopakiem z Kurowa o nazwisku Kusz i to on mnie namówił, żebyśmy się obaj zgłosili. Oficer, do którego nas zaprowadzono, spytał gdzie pracowałem jako kelner. Odparłem bez wahania, że w ,,Zamkowej’’ w Gołuchowie i dodałem, że tylko dwa miesiące, bo wzięli mnie do wojska. Ta odpowiedź widać go usatysfakcjonowała, bo zostałem kelnerem generała – wspomina radny powiatowy.
Podsłuchując rozmowy oficerów, których Maciaszek chcąc nie chcąc zmuszony był słuchać, wyrobił sobie Waldemar opinię o ówczesnej Polsce i sytuacji politycznej. Dlatego zaraz po wyjściu z wojska, skorzystał z pierwszej lepszej okazji i pojechał na spotkanie z Jackiem Kuroniem do Kalisza. – Nie należałem do Komitetu Obrony Robotników, ale byłem blisko niektórych osób związanych z tym środowiskiem – zapewnia powiatowy radny.
– Kiedy w 1970 roku na Wybrzeżu doszło do masowych wystąpień robotników, otrzymałem od brata list, w którym mi to wszystko opisał – śmierć niewinnych ludzi zabijanych oraz bitych na ulicy przez milicję stoczniowców itd. Sam zacząłem o tym mówić na wiejskich zebraniach. Nie wiedziałem wówczas, że są kapusie, którzy o wszystkim doniosą, gdzie trzeba. I tak spotkałem się w oko w oko z kapitanem Piaseckim z bezpieki, czy z milicji, teraz to i tak wszystko jedno, który zaczął mnie straszyć.
Maciaszek mówi, że nie dał się zastraszyć, chociaż ówczesna władza stosowała wobec niego nawet szantaż. Dopiero pod koniec lat 80., nieco odetchnął, gdy zaczął współpracować z Jackiem Kuroniem. Dzięki temu poznał Andrzeja Stelmachowskiego, Wiesława Chrzanowskiego, Edwarda Wende, Zdzisława Najdera, Bronisława Geremka i mógł zakładać ,,Solidarność’’ Rolników Indywidualnych. – Uczestniczyłem w Warszawie w rejestracji ,,Solidarności’’ RI, gdzie trzymałem Lecha Wałęsę za nogę. Osobiście powiesiłem w 1980 roku metalowy krzyż na Grobie Nieznanego Żołnierza, który przywiózł ojciec Romana Bartoszcze, bo nikt wówczas nie miał odwagi tego uczynić.
Krzyż co prawda wisiał tylko do wieczora i potem zniknął, ale go zawiesiłem – chwali się Waldemar Maciaszek.
Opowiada, że 13 grudnia 1981 miał być internowany. Mówi, że nie wie, dlaczego uniknął aresztowania. Dziś podejrzewa, że to zasługa ówczesnego komendanta posterunku w Gołuchowie Zdzisława Sasa, który za niego podobno poręczył.
Maciaszek jest dumny, że na pogrzebie ks. Jerzego Popiełuszki stał wśród najważniejszych osób wpaństwie. Podczas pierwszych demokratycznych wyborów czerwcu 1989 roku był członkiem wojewódzkiego sztabu wyborczego. Kiedy do Sejmu startował Józef Sałata, Maciaszek znów wypłynął.
– Sałata twierdził, że byłem jego asystentem. Tylko nie miałem żadnej legitymacji, nie mówiąc już o pieniądzach – mówi. – Obsługiwałem mu wszystkie zebrania, a nawet odbyłem rozmowę z Krzysztofem Bobiń-skim z Londynu, bo Sałata był bardzo kiepski w gadaniu, więc się nie odzywał – mówi Maciaszek. Twierdzi, żeto on zaapelował do władz Kalisza o zmianę nazwy centralnej ulicy Bohaterów Stalingradu.
Podobno ówczesny prezydent miasta Andrzej Spychalski wysłuchał ,,głosu ludu’’ i rada miasta plac przemianowała, nadając jej nazwę Rynek.
Do 1995 roku Maciaszek pełnił funkcję przewodniczącego rady wojewódzkiej NSZZ ,,Solidarności’’ Rolników Indywidualnych. Wcześniej był przewodniczącym rady gminnej NSZZ,,Solidarność’’ RolnikówIndywidualnych w Gołuchowie. Działał też w Radzie Nadzorczej Banku Spółdzielczego w Pleszewie, Społecznej Radzie Doradztwa Rolniczego w Marszewie i radzie społecznej przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Kaliszu. Mówi, że był przewodniczącym Społecznego Komitetu Budowy Szkoły Podstawowej w Kucharkach. Maciaszek tłumaczy, że po rozpadzie związku ,,Solidarność’’ RI zaniechał działalności.
W 1997 roku próbował jeszcze dostać się do Sejmu z listy Ruchu Odbudowy Polski, ale bez powodzenia. Za rywali miał nie byle kogo, bo Włodzimierza Lehmanna z Polskiego Stronnictwa Ludowego, który był wówczas wójtem w Gizałkach i Czesława Skowrońskiego kandydata Unii Pracy, rolnika indywidualnego z Bógwidz, późniejszego wiceburmistrza Pleszewa.
Uaktywnił się dopiero siedem lat temu, gdy postanowił kandydować w wyborach do Izb Rolniczych. Ludowcy na swoich listach go nie chcieli, więc poszedł do Samoobrony Leppera i... wybory wygrał. Po przepisaniu gospodarstwa córce, nie mógł ponownie ubiegać się o stanowisk w IR, więc postanowił spróbować dostać się z list Samoobrony do Rady Powiatu. Dwukrotnie przegrał z Edmundem Stasiakiem z Krzyw-osądowa. – Za pierwszym razem miałem 360 głosów, ale Stasiak miał 18 więcej, cztery lata później dostałem 300 głosów, ale znów Stasiak był lepszy.
Zniechęcony porażkami w Samoobronie, swoją sympatiępolityczną skierował dla odmiany do Prawa i Sprawiedliwości i zdobył zaufanie wyborców. Został radnym z listy Prawa i Sprawiedliwości z czego jest bardzo dumny. – Ludzie mnie jeszcze pamiętają i wiedzą, że Maciaszka byle czym się nie zbędzie, dlatego powierzyli mi mandat, bym reprezentował ich w powiecie, bo i tam trzeba zmian – mówi Waldemar Maciaszek, który dzięki funkcji kelnera generała trafił kiedyś do polityki.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?