Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Niezwykłe zwierzęta w Suchorzewie. Alpaki od kwietnia stanowią największą atrakcję w gospodarstwie państwa Kaczorów

Damian Cieślak
Kala, Pepsi, Prim, Ptyś - to nie imiona bohaterów nowej kreskówki Walta Disneya czy popularnej gry komputerowej. To imiona czterech alpak, które od kwietnia stanowią największą atrakcję w gospodarstwie państwa Kaczorów z Suchorzewa.

Do tej pory było to tradycyjne gospodarstwo rolne. Trochę zbóż, buraków, warzyw. - Na obecne czasy nasz areał jest zbyt mały. Młodzież postanowiła wprowadzić coś nowego, żeby się rozwijać - opowiada głowa rodziny Jan Kaczor. Młodzież to dzieci Iwony i Jana: 24-letni Dariusz oraz jego siostry Beata i Klaudia. To oni wymyślili alpaki. Pomysł narodził się w październiku. Pół roku później z innej polskiej hodowli do Suchorzewa przyjechały: Kala, Pepsi, Prim i Ptyś.

Pochodzą z Andów

Alpaki należą do rodziny wielbłądowatych. Są spokrewnione z lamami oraz dziko żyjącymi wikuniami i guanako. Pochodzą z Ameryki Południowej. Są hodowane na zboczach Andów. Dorośli przedstawiciele gatunku mierzą w kłębie 80-90 cm, ważą od 60-90 kg. Alpaki są inteligentne, przyzwyczajają się do właściciela, szybko uczą się i adaptują w nowych warunkach środowiska. W Polsce pojawiły się w 2004 r. Dziś do rodzimego Związku Hodowców Alpak należy już ponad 30 osób.

Co charakteryzuje zwierzęta? - Są bardzo towarzyskie, psotne, ale nie niszczycielskie - opowiada Dariusz Kaczor. Do ich przysmaków należy zaliczyć: jabłko, marchew, buraki, ale przede wszystkim siano i trawę, którą gryzą delikatnie, nie uszkadzając korzeni. Muszą mieć stały dostęp do wody. Alpaki załatwiają się w jednym miejscu, które same sobie wyznaczyły. - Byliśmy na kilku festynach i zawsze był ten sam problem. Alpaki nie załatwią się byle gdzie. Gdy zaczynają tupać, wiemy, że trzeba z nimi odejść na bok - śmieje się Iwona. Zwierzęta nie mogą zmoknąć. - Wilgoć jest dla nich bardzo szkodliwa - tłumaczy Dariusz.

Przed 8.00 alpaki dostają śniadanie. Następnie gospodarze spędzają z nimi trochę czasu. - Chodzi o to, żeby je oswoić, nauczyć przebywania z człowiekiem i poznać, bo każda ma inny charakter - wyjaśnia Dariusz. W sumie zwierzęta otrzymują trzy posiłki dziennie. Alpaki robią prawdziwą furorę. Podczas pierwszych spacerów rodzinie towarzyszyła gromadka dzieci. Kierowcy zatrzymywali samochody i pytali co to takiego?

Gospodarstwo państwa Kaczorów szybko zaczęli odwiedzać goście z bliższej i dalszej okolicy. Na wizytę trzeba się umówić telefonicznie. Obowiązuje zasada kto pierwszy ten lepszy. - Zainteresowanie jest spore. Staramy się odpowiednio dawkować liczbę odwiedzin, aby nie przemęczać zwierząt. Zbyt dużo osób powoduje też, że nie każdy ma możliwość przebywania z alpaką - opowiada młody gospodarz. A tak goście są zachwyceni, chcą wracać. - Sami się nie spodziewaliśmy aż takiego zainteresowania - dodaje Beata. Alpaki to na tyle rzadkie w Polsce zwierzęta, że problemem było znalezienie weterynarza. Wyzwanie podjęła firma Balvet. - Można powiedzieć, że to już członkowie rodziny - śmieje się Dariusz.

Mieszkańcy Suchorzewa prowadzą również zagrodę edukacyjną, w której realizowane są trzy programy. Pierwszy opiera się głównie na alpakach. Drugi i trzeci (tylko okres wiosenno-letni) dotyczy uprawy zbóż, warzyw i owoców, korzyści z tego płynących. Być może wkrótce działalność rozwinie się o alpakoterapię.

Hobby stanie się sposobem na życie?

Popularność zwierzęta wynika z ich komunikatywności, otwarcia na człowieka i wełny, miękkiej, ale jednocześnie niezwykle wytrzymałej, wykorzystywanej do produkcji lekkich, ciepłych kołder, koców, filcowych kapeluszy, zimowych ubrań, sukien ślubnych, a nawet zabawek dla dzieci. Wyroby z włókna alpak są delikatne, nie drapią i nie wywołują alergii. Niegdyś wełnę alpak nazywano nawet „wełną Bogów”.

Żeby hodowla przyniosła korzyści finansowe musi liczyć około 30 sztuk. Dlatego w przypadku państwa Kaczorów w tej chwili można mówić bardziej o hobby niż sposobie na życie. - Na razie się uczymy, poznajemy zwierzęta. Syn jeździ na kursy czy spotkania hodowców Alpak - opowiada Iwona Kaczor. W planach jest już rozwój hodowli. W lutym gospodarze przeżyją pierwszy poród. - Będą młode od dwóch alpak - podkreśla Jan. Niedługo przyjdzie czas na pierwsze strzyżenie, skracanie paznokci i piłowanie zębów. - Na razie będziemy korzystać z pomocy fachowców, ale na dłuższą metę chcemy być samowystarczalni - podkreśla właścicielka. Do rodzinnego interesu każdy dokłada swoją cegiełkę. Najmłodsza córka - Klaudia wykonała logo na stronę internetową. - Staramy się współpracować, wspierać, doradzać i rozwijać gospodarstwo- kończy Iwona.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak postępować, aby chronić się przed bólami pleców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto