Mieszkańcy skarżą się na to, co dzieje się na placu zabaw. Czy rozwiązaniem kłopotów byłoby założenie monitoringu?

Nie jest to pierwsza sytuacja, kiedy mieszkańcy okolicznych domów skarżą się na to, co dzieje się na placu zabaw. - Rzeczywiście, mamy duże kłopoty, jeżeli chodzi o utrzymanie tego miejsca. O ile było pół roku spokoju, to w chwili obecnej znowu rosną naciski mieszkańców skarżących się na ekscesy, na słownictwo, na okres funkcjonowania i użytkowania tego placu - opowiada burmistrz gminy Chocz Marian Wielgosik.

Co gorsza do władz docierają również sygnały, że młodzież zażywa tam mocniejsze środki. - Ja może nie nazwę tego dopalaczami, bo ja tego na własne oczy nie widziałem , ale takie informacje do mnie napływają, że starsza młodzież sięga nawet po grubsze rzeczy, takie jak narkotyki - tłumaczy włodarz. Miejsce to wskazywane jest nawet jako „punkt wymiany”. Stąd decyzja o czasowym zamykaniu placu. - Nikt nie chce zamykać tego miejsca, ale jesteśmy zmuszeni ograniczyć jego dostępność, dlatego plac będzie otwarty dla dzieci i młodzieży od 9.00 do 21.00 - wyjaśnia burmistrz.

W lipcu na terenie placu były prowadzone prace naprawcze. - To co mogliśmy to wymieniliśmy. Wyrwane elementy zostały naprawione i pomalowane - opowiada Marian Wielgosik.

Radni zastanawiali się w jaki sposób ograniczyć incydenty, do których dochodzi na placu zabaw. Jednym z rozwiązań może być monitoring. Przynajmniej takie rozwiązanie zaproponowała Małgorzata Wróblewska. Burmistrz Wielgosik nie był do końca przekonany, czy to w dostatecznym stopniu „załatwi” problem. - Być może monitoring by pomógł, ale ja sądzę, że nasza młodzież jest tak obrotna, że założy kaptur i my i tak nie będziemy wiedzieli kto na tym placu robi rzeczy, których nie powinien robić - wyjaśniał włodarz. - Ale zawsze będzie to w jakiś sposób odstraszać - przekonywała przewodnicząca Komisji Oświaty, Kultury i Polityki Społecznej.