- Dni, w których czuję się dobrze i nie czuję bólu mogę liczyć na palcach jednej ręki. Moi rówieśnicy robią wakacyjne plany, bawią się, spełniają marzenia, a ja? A ja boję się każdego poranka, kiedy otwieram oczy, obawiam się czym jeszcze zaskoczy mnie choroba. Moje plany na przyszłość? Konsultacje, badania, szukanie ratunku. Tak bardzo chciałabym przeżyć kilka dni w skórze kogoś innego. Poczuć radość, beztroskę, nic nie musieć. Tymczasem jedyną ucieczką przed chorobą jest śpiewanie. To dzięki niemu trafiam do świata, w którym nie ma problemów. Tworzę rzeczywistość, do której ból nie ma wstępu. To jednak za mało - mówi Marcelina Lewicka.
Codzienność Marceliny jest bardzo trudna. Uciski na rdzeń kręgowy, tętnice i pień mózgu powodowane przez chorobę prowadzą do poważnych komplikacji. Marcelinie zdarzają się omdlenia, wciąż brakuje jej sił, a organizm działa jakby w zwolnionym tempie. Postęp choroby może doprowadzić do tragicznych konsekwencji. Już dziś wiadomo, że - niestety - nie ma szans na pomoc dla Marceliny w kraju.
- Wysłałam już kilkadziesiąt zapytań. Do polskich i zagranicznych ośrodków. Już wiem, że na pomoc w kraju nie mamy szans. Jestem w kontakcie z wybitnym specjalistą z USA, który przesłał propozycje lekarzy, mogących pomóc Marcelinie. Wreszcie pojawiła się nadzieja na ratunek! Na ten moment nie mamy pojęcia, gdzie zostanie przeprowadzona operacja, wyniki wysyłamy do Hiszpanii, USA oraz Niemiec. Szukam ośrodka, który pomoże nam kompleksowo, ale już wiem, że cena zabiegu jest zupełnie poza naszymi możliwościami. Koszt leczenia może wynieść nawet milion złotych! Jak tylko otrzymamy wycenę, będziemy mieli pewność, jakiej kwoty ostatecznie potrzebujemy - wyjaśnia mama Marceliny, Beata Lewicka. Niestety, rodziny nie stać obecnie na to, by polecieć choćby na jedną konsultację. Sytuacja jest trudna, tym bardziej, że mama wychowuje Marcelinę i jej rodzeństwo sama.
-W życiu samodzielnej mamy nie ma miejsca na poddawanie się. Jest miejsce na walkę do utraty tchu… Nie poddam się, bo na szali jest najwyższa wartość - zapewnia pani Beata.
- Nie chcę całe życie uciekać. Nie chcę rezygnować z moich pasji i wyłączać się z życia. Nie chcę podporządkować się chorobie, nie jestem na to gotowa. Moje marzenie o zwyczajnym życiu jest w zasięgu ręki. Dzieli mnie jednak przepaść w postaci środków, które są potrzebne na ratowanie mojej sprawności, a właściwie, choć ciężko przyznać, mojego życia. Moje życie zależy od tego, czy opłacimy kosmicznie wysoki kosztorys. Tragiczne, ale prawdziwe - przyznaje Marcelina.
Dla Marceliny uruchomiono więc internetową zbiórkę. Każdy z nas może pomóc. Pamiętajcie, że liczy się każda złotówka.
[
Zbiórkę Marceliny można wspierać biorąc udział w licytacjach](https://www.siepomaga.pl/walka-marceliny "Siepomaga - akcje dobroczynne")
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?