Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Krzyż z paneli fotowoltaicznych rozsławił parafię na całą Polskę. - Ma skłaniać wiernych do refleksji - mówi ks. kan. Krzysztof Guziałek

Damian Cieślak
Materiał o krzyżu z paneli fotowoltaicznych, który zawisł na kościele MB Częstochowskiej w Pleszewie, przygotowało większość ogólnopolskich mediów. Czy ks. kan. Krzysztof Guziałek spodziewał się, że inwestycja wywoła tak duże zainteresowanie? Jak się czuje w roli księdza-ekologa? Wreszcie co o przedsięwzięciu sądzą parafianie?

O inwestycji w panele fotowoltaiczne proboszcz myślał już w poprzedniej parafii. W Chojniku w dość dużym budynku funkcjonuje Ośrodek Szkoleniowo-Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży. Do tego dochodzi kościół i plebania. Duchowny chciał tam zastosować odnawialne źródła energii, aby obniżyć rachunki za prąd. Realizację planu przerwał dekret biskupa, który przeniósł księdza do Parafii p.w. św. Floriana w Pleszewie. Tutaj na początku posługi czekały inne zadania: budowa plebanii i zaplecza katechetycznego, biurowego, malowanie świątyni czy dokończenie konserwacji ołtarzy.

Rachunki za energię elektryczną w nowym miejscu przyprawiały kapłana o ból głowy i nie dawały zapomnieć o niezrealizowanej inwestycji w poprzedniej parafii. Jednocześnie działaniom duchownego przyświecały słowa papieża Franciszka, który w encyklice „Laudato si” zachęca do dbania o przyrodę, do myślenia o losie kolejnych pokoleń.

Świadectwo wiary

Pierwotnie panele fotowoltaiczne miały się pojawić na dachu kościoła Matki Bożej Częstochowskiej.

Stwierdziliśmy jednak, że najbardziej nasłoneczniony jest front świątyni. A skoro tak, to właśnie tutaj powinna zostać usadowiona większa część paneli. Później przyszła mi do głowy koncepcja krzyża. Na koniec uznałem, że dobrze byłoby go podświetlić, aby był widoczny z drogi, żeby budził refleksję i zainteresowanie wiernych

- opowiada ks. Krzysztof Guziałek. Instalacja o mocy 5,2 kw zaczęła działać na przełomie listopada i grudnia. Pierwszy rok będzie czasem analiz. - Po 12 miesiącach zobaczymy, jakie to przyniosło nam oszczędności. Docelowo chcę, abyśmy byli samowystarczalni w strefie kościoła - dodaje duchowny.

Działania kapłana wzbudziły ogólnopolskie zainteresowanie. Media szybko nazwały go księdzem-ekologiem. - To zdecydowana przesada - podkreśla. - Nie spodziewałem się telewizji. Udzielam wywiadów, bo misją kapłaństwa jest informowanie, bycie dla człowieka i myślę, że ci dziennikarze potrzebują takiej życzliwości. Jeśli krzyż ich tu przyciągnął, to jest to zbawienne i błogosławione, a reszta należy do Pana Boga - komentuje szum, jaki powstał wokół inwestycji.

Jak krzyż z paneli fotowoltaicznych oceniają parafianie? - Był bodajże jeden głos krytyki, który zarzucał mi, że wykorzystuję krzyż i tak dalej. Myślę, że krzyż zawsze budził różne skojarzenia, reakcje pozytywne i negatywne. Jest wyrzutem sumienia, znakiem sprzeciwu, zbawienia, ale też znakiem życia i radości, bo na drzewie krzyża zostaliśmy odkupieni. To mi też przyświecało, żeby ci ludzie, co czasami wędrują, ci ludzi obojętni, ci którzy i może mało wierzą, by widząc ten podświetlony krzyż zastanowili się nad swoim życiem, nad jego przemijaniem - opowiada duchowny. Większość wiernych wypowiada się pochlebnie o inicjatywie proboszcza.

Jesteśmy wdzięczni ks. kan. Krzysztofowi Guziałkowi za odwagę w eksponowaniu krzyża oraz troskę o naszą parafię. Dla nas - parafian ten krzyż jest wielkim świadectwem wiary

- opowiada Stefania Kardas.

Umiar i rozsądek

Realizacja inwestycji przypadła na czas, w którym niemal na całym świecie toczy się dyskusja o ekologii, o tym, co wspólnie możemy zrobić dla ochrony środowiska. To po części może tłumaczyć tak duże zainteresowanie pleszewskim krzyżem. Ponadto rzeczona debata wywołuje skrajne emocje, dzieli ludzi. Podział uwidocznił się również w Kościele Katolickim. Z jednej strony mamy papieża ostrzegającego przed „grzechem ekologicznym”, czyli niszczeniem przyrody przez człowieka . Z drugiej strony jest abp Marek Jędraszewski, który nazywa ekologizm niebezpiecznym zjawiskiem. Co na temat ochrony środowiska sądzi ks. Guziałek?

- We wszystkim potrzeba zdrowego umiaru i rozsądku. Najniebezpieczniejsze jest to, że ekologię rozgrywa się do celów politycznych. To jest chore. Nigdy się w to mocno nie zagłębiałem, ale jak patrzę na aktywistów przykuwających się do drzew, to też różne myśli przychodzą mi do głowy. Dlaczego pojawiają się akurat w tych miejscach? Czy nie są opłacani i wykorzystywani do celów politycznych? Dla mnie ważne jest, aby człowiek umiał się w przyrodzie odnaleźć, umiał ją docenić i uszanować. Żeby nie brał jej dla siebie, ale się nią dzielił. Bóg dał nam ziemię poddaną. My jesteśmy odpowiedzialni za ten świat, bo człowiek ma rozum, powinien wartościować co jest dobre, a co złe, jak korzystać z tego świata, by przyszłe pokolenia nie zarzuciły nam, że my go zniszczyliśmy.

Fotowoltaiczny krzyż pojawił się na kościele w Pleszewie. "To w trosce o nasz wspólny dom"

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto