Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Każdą wolną chwilę poświęca pielęgnowaniu wspaniałych roślin. Gerard Kowalski z Lutyni bohaterem kolejnej wystawy z cyklu "Mam pasję"

Damian Cieślak
Damian Cieślak
Gminna Biblioteka Publiczna w Dobrzycy nie próżnuje i wyszukuje kolejnych ludzi z pasją. Tym razem padło na Gerarda Kowalskiego, mieszkańca Lutyni, kolekcjonującego i uprawiającego kaktusy.

Bohater już 10. wystawy z cyklu "Mam pasję" z wykształcenia i z zawodu jest ogrodnikiem. Jego fascynacja tą dziedziną narodziła się już w szkole podstawowej. Pasję postanowił przekuć w zawód. Ukończył szkołę ogrodniczą w Tarcach. Dziś pracuje w gospodarstwie ogrodniczym. Gdy po kilku godzinach wraca do domu wcale nie ma dość roślin. Wręcz przeciwnie, szybko sprawdza, co słychać u jego kaktusów. Ich pielęgnowaniu poświęca bardzo dużo czasu. Początki były dość niewinne. - Zobaczyłem w kwiaciarni kwitnącą mamilarię, która przykuła moją uwagę. Wtedy po raz pierwszy pomyślałem o hodowaniu kaktusów - opowiada Gerard Kowalski. Pomysł szybko został wcielony w życie. - Wtedy jeszcze nie miałem Internetu. Poczytałem troszeczkę książek, gazet i postanowiłem spróbować, choć wiedziałem, że te kolczaste piękności nie należą do roślin łatwych w uprawie. Zakupiłem pierwsze okazy w kwiaciarni i zacząłem hodowlę. Z czasem do najbardziej popularnych odmian zaczęły dochodzić nieco ciekawsze gatunki i tak to się zaczęło rozkręcać. Widziałem, że wszystko ładnie rośnie, więc kupowałem kolejne okazy - wspomina bohater wystawy zorganizowanej przez dobrzycką bibliotekę.

Z całego świata

Kolejny krok w rozwoju stanowiło nawiązanie kontaktu z osobami rozprowadzającymi rośliny i nasiona kaktusa. Pierwsze zamówienie okazało się celnym strzałem. Pan Gerard zakupił dorodne okazy, które pod jego ręką harmonijnie się rozwinęły. Na dłuższą metę kupowanie roślin byłoby jednak zbyt drogim interesem, dlatego mieszkaniec Lutyni postanowił inwestować w nasiona. - Na początku było różnie. Jedne kiełkowały, inne nie. Ja też nie miałem żadnego doświadczenia w tym zakresie. Do końca nie wiedziałem jak to robić, ale próbowałem. W końcu moja praca przyniosła efekt. Rośliny pięknie rosły i uznałem, że ta droga będzie dla mnie lepsza - podkreśla. Przy wysiewie kiełkuje znacznie więcej roślin niż pan Gerard potrzebuje. Nadwyżkę stara się sprzedać, wykorzystując do tego różne portale aukcyjne. Zarobione w ten sposób pieniądze przeznacza na kolejny sezon i zakup nowych nasion. A te ściąga z najróżniejszych zakątków Europy i świata: Hiszpanii, Szwecji, Niemiec, USA, Francji czy Czech.

Nasiona jak pyłek

W tym roku najbardziej zadowolony jest z gatunku o nazwie echinocereus. - To kaktusy, które w tym sezonie pięknie kwitną i mają bardzo ładne kwiaty. Bardzo mnie zaskoczyły - opowiada Gerard Kowalski. Nasz bohater uwielbia pracę przy swoich roślinach. Dogląda je, pielęgnuje, fotografuje, a następnie zdjęcia wrzuca na Facebooka, by cieszyły oko nie tylko gospodarza, ale również innych ludzi. - Cieszą się one sporym zainteresowaniem, kaktusy podobają się moim znajomym i nie tylko - podkreśla. Sam myśli o pozyskaniu nasion takich gatunków, jak strombocactus czy aztekium. - To cenne gatunki, które można wysiewać - ich nasiona są jak pyłek, ale z ich kiełkowaniem bywa różnie. Jeśli się uda to potrzeba przynajmniej kilku lat, żeby taka roślina zakwitła i urosła - tłumaczy mieszkaniec gminy Dobrzyca.

Swoją pasję Gerard Kowalski rozwija już 20 lat. Jest posiadaczem około 5 tys. sztuk kaktusów. Jak sam podkreśla dobrą rękę do roślin odziedziczył po babci i tacie.

Dorosłe kangury poznały osierocone maluchy

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto