Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak wybierano Jana Pawła II

[email protected]
16 października 1978 roku o godzinie 18.18 nad Kaplicą Sykstyńską w Watykanie ukazał się biały dym. Kardynał Percile Felici oznajmił „Habemus Papam: Eminentissimum ac Recerndissimus Dominum, Dominum Carolum ...

16 października 1978 roku o godzinie 18.18 nad Kaplicą Sykstyńską w Watykanie ukazał się biały dym. Kardynał Percile Felici oznajmił „Habemus Papam: Eminentissimum ac Recerndissimus Dominum, Dominum Carolum Sanctae Romanae Ecclesiae Cardinalem Wojtyla qui sibi nomen imposuit Joannis Pauli II”. 111-osobowe konklawe wybrało na papieża
– 264. z kolei zwierzchnika Kościoła katolickiego – arcybiskupa i metropolitę Krakowa, 58-letniego kardynała Karola Wojtyłę, który przybrał imię Jan Paweł II.

Nie ma chyba obrad tak wielkiej rangi otoczonych tajemnicą większą niż konklawe, czyli wybory papieża. Uczestniczą w nich tylko kardynałowie. Nikt inny, żaden sekretarz, asystent, czy choćby osoby od podawania kawy, nie mogą nawet przebywać w pobliżu. Obrady nie są protokołowane, a kartki do głosowania – są palone zaraz po wykorzystaniu. Sami kardynałowie zaś zobowiązani są do zachowania bezwzględnej tajemnicy konklawe.

Toteż niemieckie czasopismo „Focus”, ze zrozumiałych względów, pisząc w 1998 r. o kulisach wyboru Wojtyły, nie przytacza nazwisk informatorów. Z tych samych jednak względów trudno potwierdzić autentyczność dziennikarskiego śledztwa. Kulisy wyboru krakowskiego metropolity Karola Wojtyły na papieża nie do końca więc mogły wyglądać tak, jak opisuje je „Focus”.


Na pogrzebie

Tak naprawdę konklawe nie zaczyna się po wejściu kolegium kardynalskiego do odciętych od świata pomieszczeń obok Kaplicy Sykstyńskiej, tylko już podczas przygotowań do pogrzebu zmarłego papieża. To wtedy bowiem kardynałowie zaczynają wzajemnie się badać, ustalać, który z nich ma szanse lub powinien zostać kolejnym papieżem.

Najmniej szans mają ci, którzy promują samych siebie. Dlatego arcybiskup Mediolanu, kardynał Siri, ostatecznie nie miał szans – za dużo obaw wzbudził eksponując samego siebie. To właśnie podczas jednego z takich spotkań miało po raz pierwszy paść nazwisko stosunkowo młodego, bo 58-letniego kardynała z Krakowa.

Poprzedniego papieża, kardynała Lucianiego, patriarchę Wenecji, wybrano w wyniku kompromisu między zwolennikami reform w Kościele a zachowawczymi kardynałami watykańskimi. Coraz mocniej jednak wśród kardynałów dojrzewała myśl, że Kościół potrzebuje kogoś, kto przy zachowaniu wierności Watykanowi, jest jednocześnie świadomy tego, co dzieje się w świecie. Coraz groźniejsze dla Kościoła wydawały się południowoamerykańskie próby łączenia Ewangelii z marksizmem.

W tym kontekście doświadczenie Kościoła polskiego, z masową religijnością przeciwstawioną marksistowskiej doktrynie, na dodatek reprezentowane przez kardynała, który dał się już poznać podczas Soboru, mogły wydać się właściwym wyborem. Kardynałom podobało się też, że w dyskretnych rozmowach na ten temat Wojtyła wydawał się być zakłopotany.


Czarny dym

Przed kolegium kardynalskim stał jednak na razie inny problem – tradycja. Od ponad 450 lat papieżem nie został nikt spoza Włoch. Ale właśnie ta przyczyna spowodowała, że kardynałowie nie mogli dojść do porozumienia. W czterech głosowaniach pierwszego dnia obrad padły bowiem nazwiska samych Włochów. Żaden nawet nie zbliżył się do 74 głosów, liczby potrzebnej do wyboru.

Papieża wybiera kolegium kardynałów, które tworzy poprzedni papież. Przez wieki dominowali tu Włosi, bo też początkowo kolegium stanowili proboszczowie rzymskich parafii. Paweł VI zmienił nieco te proporcje, ale w dalszym ciągu na tamtym konklawe ze 111 kardynałów co czwarty był Włochem. Za dużo, aby dopuścić kogoś innego, jednak za mało, aby bez poparcia zdobyć upragnioną większość dwóch trzecich głosów.

Obrady 15 października 1978 r. kończył więc czarny dym znad dachu Kaplicy Sykstyńskiej. Kardynałowie rozeszli się na odpoczynek. Wśród największych zwolenników pomysłu o papieżu z Europy Wschodniej, jeszcze przed konklawe, był arcybiskup Wiednia Franz Koenig. I to on rozpoczął otwartą agitację za Wojtyłą wśród Amerykanów (wśród nich był wpływowy kardynał Król z Filadelfii, syn polskich emigrantów, dobry znajomy Wojtyły z jego biskupich wizyt u Polonii), Hiszpanów, Niemców.


Habemus Papam

Następnego dnia w piątym głosowaniu konklawe było widać, że Włosi wzajemnie się zablokowali – otrzymywali coraz mniej głosów. Koenig głośno przekonywał, że przełamać pat może wybór kogoś, kto nie jest Włochem, np. Wojtyły. W kolejnych dwóch głosowaniach Polak zdobywał coraz więcej głosów. Ale dopiero głos wpływowego kardynała Baggio, Włocha i prefekta kongregacji ds. biskupów, spowodował, że w ósmym głosowaniu dokonał się przełom – Wojtyła uzyskał 99 głosów.

Po chwili z komina nad Watykanem uniósł się biały dym. W oknie balkonu Bazyliki ukazał się kardynał Felici i oznajmił: „Habemus Papam”. Po nim pojawił się nowy papież, Jan Paweł II, Polak.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na bielawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto