Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gminna Spółka Wodna chce ściągnąć należności od mieszkańców. Wybuchło zamieszanie, bo wezwanie dostali Ci, którzy płacili, a nawet zmarli

Damian Cieślak
archiwum naszemiasto.pl
Prezes Gminnej Spółki Wodnej w Gizałkach postanowił rozprawić się z dłużnikami i ściągnąć należności. Bez ostrzeżenia, bez upomnienia, od razu wytoczył najcięższe działo i egzekucję zlecił firmie windykacyjnej. Problem w tym, że wezwanie dostali Ci, którzy regularnie płacili, a nawet... zmarli.

W związku z brakiem opłat za składki melioracyjne na rzecz Gminnej Spółki Wodnej z siedzibą w Gizałkach państwa dług na podstawie cesji wierzytelności został sprzedany do Kancelarii Radcy Prawnego z siedzibą we Wrocławiu. Wyzywa się Kowalski Jan do uregulowania zobowiązania (w tym miejscu padała kwota, np. 500 zł) do 20 czerwca 2019 r. W celu rozłożenia zadłużenia na raty prosimy o natychmiastowy kontakt. Niedotrzymanie w/w terminu lub brak kontaktu z naszą Kancelarią będzie traktowany jako odmowa polubownej spłaty zadłużenia, co może skutkować skierowaniem postępowania na etap Sądowy w celu uzyskania Sądowego Nakazu Zapłaty, a w konsekwencji do przeprowadzenia egzekucji komorniczej - pisma takiej treści otrzymała spora liczba mieszkańców gminy Gizałki. Od razu rozdzwoniły się telefony, a zainteresowani szukali wyjaśnień, pomocy u radnych i wójta.

1000 zł do zapłaty

- Rzeczywiście w ostatnich dniach odebrałem wiele telefonów w tej sprawie - mówi Robert Łoza, gospodarz Gizałek. Choć spółka ma w nazwie słowo „gminna” to jest to samodzielny i niezależny podmiot nie mający praktycznie nic wspólnego z samorządem. - Otrzymują od gminy raz w roku dotację w wysokości 7 tys. zł. i to jest wszystko - tłumaczy wójt.

- Ja też miałem dużo sygnałów dotyczących tych wezwań. Ludzie są zdezorientowani. Nagle mają uiścić zaległości z 10 lat, choć regularnie płacili. Niektórzy mają po 1000 zł upomnienia - dzieli się spostrzeżeniami Kazimierz Woźniak. Jak podkreśla radny był nawet przypadek, że wezwanie przyszło na osobę, która już nie żyje. - Z tego, co wiem to regularnie opłacała te składki - dodaje zastępca przewodniczącego Komisji Rewizyjnej. Gwoli ścisłości należy podkreślić, że na dokumencie znalazła się adnotacja następującej treści: „w przypadku sprzedaży gruntów, darowizn bądź zgonu osoby wskazanej do zapłaty prosimy o odesłanie dokumentacji potwierdzającej zaistniały fakt na adres e-mail lub adres siedziby firmy”.

Samodzielna decyzja

Zaskoczenia decyzją prezesa nie ukrywają również radni związani - w różnych rolach, jako przewodniczący komisji, członkowie zarządu, delegaci - ze spółką. - Jest wiele osób, które nie płacą notorycznie. Miały zostać podjęte działania w kierunku ściągnięcia tych środków, ale prezes podjął decyzję samodzielnie, nie konsultując jej z nikim - mówi Jacek Janiszewski. - Ja też jestem zaskoczony. Przecież nikt przez 10 lat nie trzyma potwierdzenia zapłaty. Mieszkańcy te kwity mają maksymalnie z ostatnich 5 lat - podkreśla Andrzej Kaczmarek.

Wójt Robert Łoza w ubiegłym tygodniu spotkał się z prezesem Gminnej Spółki Wodnej Waldemarem Cichym. - Otrzymałem zapewnienie, że prezes będzie odbierał telefony i spotykał się z osobami, które mają nakaz zapłaty. Spółka zleciła firmie windykacyjnej ściągnięcie zaległości. Prezes zapewnia, że jeśli ktoś otrzymał wezwanie, a zaległości nie ma, to po przedstawieniu potwierdzenia zapłaty, nakaz zostanie wycofany - relacjonuje gospodarz Gizałek. - Do tej pory był problem z dodzwonieniem się do prezesa i spotkaniem z nim. Prosiłem go, żeby przynajmniej przez najbliższy tydzień był w domu i przyjął mieszkańców. Są ludzie zorientowani w temacie i tacy, którzy zupełnie nie wiedzą dlaczego mają zapłacić firmie z Wrocławia, dlatego trzeba tych ludzi informować. Tyle mogę zrobić ze swojej strony - podkreśla wójt.

Starsi mogą zapłacić po raz drugi

Naszą redakcję również odwiedził zaniepokojony mieszkaniec gminy Gizałki. W jego przypadku wezwanie do zapłaty przyszło na ojca. - Jest to starszy człowiek, wystraszył się, był już gotowy wsiąść w samochód i jechać zapłacić. Na szczęście znaleźliśmy dokumenty potwierdzające, że na bieżąco regulowaliśmy należności. Osoby starsze, które mieszkają same mogą się wystraszyć na tyle, że zapłacą po raz drugi za to samo - zwraca uwagę na kolejny aspekt sprawy mieszkaniec gminy.

Prezes uspokaja i wyjaśnia

Prezes spółki Waldemar Cichy stara się uspokoić sytuację. - Wszystko jest wyjaśniane na bieżąco, nie ma problemu. Jeśli ktoś nie zapłacił, to wiadomo, że musi to uiścić. A jeżeli ktoś nie żyje to nakaz zapłaty jest wycofywany. Być może zdarzyła się jakaś pomyłka albo wpłata nie została odnotowana i dlatego dokumenty dotarły do osób, które regulowały należności. Proszę o kontakt. Będziemy wszystko wyjaśniać - podkreśla.

Szczeciński sąd zwolnił z aresztu kierowcę, który spowodował śmiertelny wypadek na A6

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto