Przeprowadzili konserwację, śmieci zostawili na polu. Spór o rów melioracyjny
Do zadań spółek wodnych należy m.in. prowadzenie racjonalnej gospodarki wodnej na terenach zmeliorowanych oraz utrzymanie i eksploatacja urządzeń melioracji wodnych, czyli czyszczenie i utrzymanie rowów oraz drenaży. Takie cele realizuje również tego rodzaju organizacja w gminie Gizałki. Nie zawsze jednak końcowy efekt zadowala mieszkańców. Tak jest w przypadku konserwacji rowu w Białobłotach. - Dla mnie to nie jest zakończona praca. Pod koniec ubiegłego roku rów został wyczyszczony, ale wszystkie śmieci trafiły na moje pole. To chyba nie powinno tak wyglądać? Nie po to płacę składki, żebym teraz za kogoś miał wykonywać robotę. Pracuję w Poznaniu, przyjeżdżam tylko na weekend. Przed świętami nie chciałem się denerwować, ale już w nowym roku dzwoniłem do prezesa spółki i nic. Nie widzi problemu - mówi właściciel gruntu. - Po drugiej stronie jest jeszcze jeden rów, który czeka na konserwację, ale jak tak ma to wyglądać, to lepiej niech nie wchodzą, bo spotkamy się w sądzie - podkreśla.
Co na to prezes Gminnej Spółki Wodnej w Gizałkach?. - Do niedawna składka wynosiła 13 zł od hektara, podczas tegorocznego posiedzenia Zarządu zwiększyliśmy tę kwotę do 14 zł, ale tak naprawdę to musiałoby 28-30 zł. Na konserwację idą spore pieniądze, nie na wszystko nas stać. Te kilkanaście złotych trzeba wypracować, dlatego porządek po czyszczeniu rowów należy zrobić samemu. Tak jest i to się nie zmieni. Konserwacja nie jest przeprowadzana każdego roku, tylko co kilka lat - tłumaczy prezes Waldemar Cichy.
Dziennik Zachodni / Wielki Piątek
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?