Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Gdyby uruchomił wszystkie, potężny hałas nie pozwoliłby mu zasnąć. Marcin Kolmer kolekcjonuje zegary z duszą

Damian Cieślak
Damian Cieślak
Gdyby uruchomił wszystkie, potężny hałas nie pozwoliłby mu zasnąć. Pleszewianin Marcin Kolmer kolekcjonuje zegary z duszą.

Większość z nich znajduje się w jednym - mającym około 20 metrów kwadratowych - pokoju. 10 wiszących, 4 stojące, 10 kominkowych. Głównie są to zegary eklektyczne i gabinetowe. W kolekcji posiada również kukułki szwarcwaldzkie, stojący zegar z wymuszonym kwadransem, kwadransowe zegary kominkowe, zegary francuskie Comtoise, miniaturki zegarów ściennych, kilka zegarów dziecięcych. Wymieniać można długo. W sumie ponad 50 sztuk. Większość z nich działa, kilka jest w trakcie naprawy, ale oczywiście dla dobra swojego słuchu i domowników Marcin zatrzymuje je i uruchamia tylko przy specjalnych okazjach. - Trudno byłoby zasnąć przy takim hałasie - mówi.

W drobny mak

Zegary budziły ciekawość pleszewianina już w dzieciństwie. W domu babci, która mieszkała po drugiej stronie ogrodu, w korytarzu wisiał zegar - Babcia go nakręcała, ruszała wskazówkami. Zawsze byłem ciekawy, jak to funkcjonuje. Mnóstwo trybików, części i to wszystko tworzy jedną całość, która działa - opowiada nasz bohater. Na piętrze w szafie znajdował się jeszcze jeden czasomierz - Majak radzieckiej produkcji. - Babcia nigdy nie pozwała mi go dotykać, bo bała się, że go zepsuję - śmieje się. W końcu jednak Marcin zabrał zegar do domu i postanowił przywrócić do życia. Szukał pomocy u zegarmistrza, ale ten nie podjął wyzwania. Naprawił więc go sam.

Udało mi się. Byłem zadowolony i poszedłem za ciosem. W innym domu był jeszcze jeden zegar rodzinny, po prababci. Dość stary, zjedzony przez robaki, wymagał gruntowanej renowacji. Postanowiłem go naprawić własnymi siłami, w tajemnicy przed domownikami, bo inaczej nie zgodziliby się, abym coś przy nim majstrował. Zaryzykowałem, ale tak nieumiejętnie zabrałem się do pracy, że wszystko wystrzeliło i rozsypało się w drobny mak. Zegar był nakręcony, a nie wiedziałem jeszcze do końca jak te mechanizmy działają. Szukałem bardzo długo kogoś, kto mi pomoże. W końcu znalazłem pracownię renowacji mebli i konserwacji zegarów. Zegarmistrz i zarazem stolarz podjął się reanimacji zegara. Moja radość była ogromna - opowiada pleszewianin. Tak wyglądały początki przygody, która trwa do dziś.

Marcin zaczął się dokształcać w tym temacie, szukał informacji w sieci, chętnie korzystał z podpowiedzi i rad doświadczonych zegarmistrzów. Z czasem jego kolekcja zaczęła się rozrastać. Nowe egzemplarze do swojej kolekcji wyszukuje na portalach internetowych, giełdach staroci. Możliwości jest wiele. - Szukam okazji. Patrzę, czy zegar jest kompletny czy jest w ładnej skrzyni. Kupuję raczej tanio, naprawiam, przeprowadzam renowację – opowiada. Naprawa jednego zegara zajmuje zazwyczaj 2-3 dni. - Mechanizm rozkładam do części pierwszych, myję w specjalnych płynach. Potem wszystko składam i reguluję. Gorzej jeśli skrzynia jest zniszczona. Wtedy daję ją do stolarni, bo sam nie jestem w stanie jej naprawić - podkreśla.

Czasami zdarza się, że Marcin sprzeda zegar - przykładowo gabinetowy kosztuje między 200 a 500 zł, a po odnowieniu jest warty nawet dwa razy więcej - ale dzieje się tak rzadko, bo jak przyznaje, jeśli czasomierz trafi do jego kolekcji, to później jest mu już bardzo trudno się z nim rozstać.

Chińskim podróbkom mówi NIE

Pleszewianina interesuję zegary mechaniczne przedwojenne lub z okresu międzywojennego. Chińskie repliki, których jest pełno na rynku zupełnie go nie zajmują. - Zegar musi mieć to coś, musi mieć duszę - mówi. Do najcenniejszych okazów w swojej kolekcji zalicza - ze względów sentymentalnych - odnowiony zegar po babci, a także pochodzący z 1879 roku - wagowy Gustav Becker. - Każdy ma dla mnie sporą wartość, z każdym wiąże się jakaś historia - opowiada. Kolekcjonerskie marzenia? To m.in. kwadransowy linkowy Gustav Becker lub zegar stojący kwadransowy. To ładne, ale dość drogie zegary.

Nasz bohater raz prezentował swoje zbiory na Pleszewskich Spotkaniach Kolekcjonerskich. Wtedy jego kolekcja była uboższa, liczyła ponad 20 sztuk. - Jeśli uda się zorganizować kolejną edycję, to na pewno będę chciał zaprezentować zegary, choć teraz przywiezienie i ustawienie ich, zajmie mi sporo czasu - mówi ze śmiechem.

Czy zdarza mu się spóźnić?

Czy mając w pokoju ponad 50 zegarów Marcin pozwala sobie na niepunktualność? - Staram się być zawsze na czas, o umówionej godzinie, bo to po prostu dobrze świadczy o człowieku - podkreśla. Zegary traktuje jako hobby. Nie myślał na poważnie o tym, żeby zainteresowania połączyć z pracą. - Zegarmistrz nie jest wg mnie zawodem przyszłości - mówi. Po ukończeniu Liceum Ogólnokształcącego pleszewianin podjął pracę w gastronomii jako kelner. Myśli o tym, żeby pójść na studia. Interesuje się również krawiectwem, fotografią, rękodziełem i florystyką.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Ma 800 butelek różnego rodzaju trunków, a żadnej nigdy nawet...

Damian Szwedziak z miłości do wspinaczki... zbudował campervana

Numizmatyką interesuje się od dziecka. W kolekcji ma około 5...

Kiedyś gościły niemal w każdym domu. Dziś stanowią gratkę dl...

Cezary Pazura o swoim kanale na YouTube: To, że jestem znanym aktorem, bardzo mi pomogło osiągnąć pewien poziom subskrybentów, a potem to już jest walka

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto