- Dla wielu jesteśmy nie wygodni. Chcą nas zamieść pod dywan, bo im przeszkadzamy i najchętniej zaorali by nas - zauważa Jerzy Tilgner, właściciel firmy „Tilgner” i dodaje, że „gdyby Pleszew można było odstrzelić, to największe firmy w kraju odżyłyby”.
To będzie koniec?
Mimo wielu przeciwności, które pojawiają się na drodze, pleszewskie firmy nie składają broni i działają. Piszą listy do ministerstwa, próbują dostać się do minister Andżeliki Możdżanowskiej, ale póki co bez żadnego skutku i odzewu. Stworzyli również wspólnie z Pleszewskim Klastrem Kotlarskim dwa kotły i kolejne dwa są w trakcie opracowywania. Wszystko po to, aby nie zniknąć z rynku.
- Nam nie wolno produkować kotłów innych niż 5. klasy. Najśmieszniejsze w całej sytuacji jest to, że w pozostałych krajach Unii Europejskiej można wyprodukować kotły 3 i 4 klasy, eksportować je i sprzedawać w naszym kraju, a rząd, zgodnie z prawem europejskim o sprawiedliwym handlu, takiego eksportu zablokować nie może - tłumaczył Jerzy Tilgner na zebraniu Pleszewskiej Izby Gospodarczej. Podkreślił również, że firmy mogą obecnie sprzedawać kotły niższej klasy pod warunkiem, że zostały wyprodukowane wcześniej i znalazły się na liście podczas inwentury.
Jerzy Tilgner zaznaczył, że chcą ich zniszczyć. - W tym momencie wiele firm jest w potrzasku. Działamy i próbujemy, aby wprowadzono dla nas okres vacatio legis (przyp. red.: okres między publikacją aktu prawnego a jego wejściem w życie) do 2020 roku - tłumaczył.
Przesłali uwagi
Pleszewska firma „Tilgner” jako jedyna z powiatu pleszewskiego znalazła się w gronie 35 firm z całego kraju, które konsultowały projekt przedstawiony im przez Ministerstwo. Wszystkie ich uwagi i propozycje zostały przesłane do Warszawy, ale okazało się, że minister podpisał rozporządzenie, w którym nie wprowadzono żadnych zmian. - Minister podpisał bubel prawny, a największe firmy w kraju będą robić wszystko, żeby w tej materii nic się nie zmieniło - tłumaczy Jerzy Tilgner.
Jak zauważył właściciel pleszewskiej firmy, Polska otrzymała wyjątkowy prezent w postaci kotłów 5 klasy. - Nikt nie zwróci nam zainwestowanych środków. Średnio na jeden kocioł badanie kosztuje 15 tys. złotych. M y przeprowadzamy ich około 20. W sumie mój zakład musiał wydać na ten cel 0,5 mln złotych, a teraz wszystko będzie można wyrzucić do kosza - podkreśla i dodaje, że na nowe rozporządzenie nie są również przygotowane polskie kopalnie. - Żeby spełnić warunki 5 klasy potrzeba dobrego węgla, którego obecnie wydobywa się 350 tys. ton na rok , a potrzebnych jest 2 mln ton - zakończył.
Przegląd kulturalny - na co warto wybrać się do kina?
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?