Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Finał Miss Polski od kuchni

Paulina Latosińska
Daria Martyka z Pleszewa w sobotę w amfiteatrze w Płocku walczyła o tytuł Miss Polski. Pomimo tego, że nie udało jej się zdobyć korony najpiękniejszej Polki to z występu jest bardzo zadowolona. Tylko nam opowiedziała, jak wyglądał finałowy dzień konkursu.

I tak jesteś naszą Miss, jesteś najlepsza – takie smsy od przyjaciół po gali finałowej Miss Polski otrzymała Daria Martyka. Mimo, że pleszewiance nie udało się zdobyć korony najpiękniejszej to jest z siebie dumna. - Myślę, że na scenie wypadłam na piątkę z plusem, wyróżniałam się wzrostem, co podkreślił jeden z dziennikarzy i organizatorów – mówi Daria.

Dodaje, że ostatnie dwa tygodnie przed galą spędziła bardzo aktywnie na zgrupowaniu w Ciechocinku. – Codziennie próby, sesje zdjęciowe, układy i przymiarki – wymienia. Jednak mimo wszystko cieszy się, że tam się znalazła. - Przez ten okres nawiązałam nowe znajomości, pracowałam z dziennikarzami, przyglądałam się jak powstają kulisy Miss Polski , w końcu sama włożyłam ogromną pracę. Przez 2 tygodnie trenowałyśmy pod okiem wspaniałych choreografów, którzy podkreślili, iż ładnie się poruszam – opowiada. Bardzo zżyła się z dziewczynami, z którymi dzieliła pokój. Kiedy się rozstawały to płakały.

Daria podkreśla, że najgorętszy był ostatnim dzień, czyli finał Miss Polski. W sobotę dzień dla kandydatek do tytułu Miss Polski zaczął się bardzo wcześnie. Wstały o godzinie 6.00. Potem śniadanie i od 8.00 do 17.00 była próba generalna. - W między czasie zdążyłyśmy dosłownie w biegu skonsumować kawałek pizzy, coś słodkiego i piłyśmy dużą ilość wody, aby utrzymać się na nóżkach – mówi. O 18.00 „trafiły” w ręce fryzjerów i kosmetyczek. - Przy moich długich włosach pani fryzjerka nie mogła sobie poradzić i tuż przed samym koncertem finałowym czesały mnie ostatecznie 3 fryzjerki i równocześnie robiono mi makijaż – opowiada. W biegu też musiała się przebierać. Kiedy wybiła godzina 20.00 i rozpoczęła się gala na scenę kroczyło dwanaście finalistek. Daria z numerem 12 za kulisami w bieliźnie czekała na drugie wejście. - Mówią, że pierwsze wyjście jest najgorsze, ja przyznam, iż w ogóle nie zjadła mnie trema, byłam spokojna i czułam się swobodnie – relacjonuje Miss Wielkopolski. Na scenę w bieliźnie firmy Self Colection wyszła, kiedy na Sali rozbrzmiał utwór Jennifer Lopez „On the floor”.

Dodaje, że ten układ był bardzo energiczny. To wtedy też Krzysztof Ibisz wyczytywał numery startowe dziewczyn, wiek i miejscowość. Po bikini przyszedł czas na pokaz kolekcji jesienno zimowej firmy Trussardi. To było już ostatnie wyjście, po którym ogłoszono finałową 10. Niestety Pleszewianka do pierwszej dziesiątki nie zakwalifikowała się. Wtedy w głębi sali ujrzała przyjaciół, rodzinę z wielkim banerem „Daria na Miss nr 12”. - Widząc to poczułam przypływ pozytywnej energii co pozwoliło mi się swobodnie uśmiechać. Nie czuje się przegrana, doszłam tak daleko, to duży sukces – mówi Miss Wielkopolski. - Miss Polski to wspomnienia, które pozostaną na długo w mej pamięci i życzę każdej dziewczynie, aby spełniły się jej marzenia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto