Kontakt z pielęgniarkami miała już w dzieciństwie. Mówi, że już wtedy urzekły ją panie w białych, wykrochmalonych fartu-chach i czepkach. – Jawiły mi się te panie, jako dobre anioły i wtedy pomyślałam, że też chciałabym być takim dobrym aniołem – tłumaczy siostra Ula, bo tak o niej mówią w Choczu. Jak widać, marzenie się spełniło. Ukończyła Liceum Medyczne w Kaliszu. Pierwszą pracę podjęła w Zespole Opieki Zdrowotnej w Pleszewie. Pracowała tam 11 lat. – Zaczęłam pracę na oddziale chirurgicznym, a później zostałam przeniesiona na oddział noworodkowy – mówi. Ze względu na odległość zdecydowała się podjąć pracę w dawnym Gminnym Ośrodku Zdrowia w Choczu.
Dodaje, że zaczęła pracować na stanowisku pielęgniarka - higienistka. Na początku jej to nie odpowiadało. – Była to praca bardziej biurowa, natomiast ja czułam się do czegoś innego powołana – wyjaśnia. Została przesunięta na stanowisko pielęgniarki ds. szczepień. – Szczepiłam maluszki i to zdecydowanie bardziej mi odpowiadało – tłumaczy siostra Ula. Po dwóch latach została pielęgniarką zabiegową. Po reorganizacji służby zdrowia, została pielęgniarką kontraktową, z czego jest bardzo zadowolona. – Jest to system, który daje większą samodzielność i możliwość doskonalenia zawodowego – wyjaśnia. Jednak, jak wszystko, ten zawód też ma swoje plusy i minusy. – Mam bardzo dużo pracy i ciężko znaleźć chwilę dla siebie. Ciągle się uczę.
Zdobyłam tytuł pielęgniarki środowiskowo - rodzinnej, uczestniczę w kursach – tłumaczy. Mimo wszystko lubi to, co robi. – Uwielbiam swoją pracę i nie wyobrażam sobie siebie w innym zawodzie - mówi. Dodaje, że satysfakcję sprawia jej przynoszenie pacjentowi ulgi. – Że zrobię zastrzyk i mija ból – wyjaśnia. Ze swoimi podopiecznymi bardzo łatwo nawiązuje kontakt. – Jestem gadułą i z pacjentami rozmawiam o wszystkim. O chorobie też – tłumaczy.– Bardzo przeżywam ich choroby i nie mogę pogodzić się ze świadomością, że niektórym nie można pomóc – wyznaje. Dzień w pracy organizuje sobie sama. Odwiedza swoich pacjentów w domu.
– Zazwyczaj planuję od 7 do 10 odwiedzin w ciągu dnia.Obowiązkowym zestawem siostry jest duża torba, w której ma wszystko, co niezbędne jest w pracy pielęgniarki. Śmieje się, że w gminie Chocz nie ma domu, którego by nie odwiedziła. Zna wszystkie drogi, dróżki w gminie. Do swoich pacjentów dotrze zawsze.
– Nieważne czy są to święta czy bardzo trudne warunki atmosferyczne – mówi. W samochodzie wozi nawet kalosze. – Mam pacjenta, do którego nie mogę bezpośrednio dojechać, to zostawiam samochód przy lesie, ubieram kalosze i kilkadziesiąt metrów idę na nogach – wyjaśnia.
Nieraz zdarzyło jej się utknąć w zaspie. Kiedy musi, to jeździ do pacjentów w nocy lub w święta. Całkowicie poświęciła się swojej pracy. – Jestem osobą samotną i pewnie dlatego bardzo się w nią zaangażowałam – wyjaśnia. Dopiero od dwóch lat ma wakacje. – Staram się wygospodarować czas dla siebie, jednak nie jest to więcej niż dwa tygodnie – tłumaczy.
Kiedy ma chwilę wolną sięga po książki Katarzyny Grocholi. – Bardzo lubię ją czytać – wyznaje. Pani Ula miała nadzieję, że córka pójdzie w jej ślady. – Jola jest ekonomistką – tłumaczy dumna mama. Siostra pani Uli Małgorzata też chodzi w białym fartuszku. jest położną i jednocześnie radną gminy Chocz. Dodaje, że czasami jej zazdrości. – Spotyka się na co dzień ze szczęściem, jakim są narodziny dziecka, a ja muszę zmagać się z ludzkim bólem i cierpieniem – tłumaczy.
Kto musi dopłacić do podatków?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?