Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Czy pomoc dla pana Grzegorza przyszła za późno? Sprawę zbada prokuratura

Redakcja
archiwum rodzinne
Czy pomoc dla pana Grzegorza przyszła za późno? Jak mówi zrozpaczona żona 38-letniego mieszkańca Lenartowic, w ciągu doby trzykrotnie szukali pomocy na pleszewskim Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Gdy w końcu trafił do szpitala, po kilku godzinach zmarł, zostawiając pogrążoną w smutku żonę i zaledwie 13-miesięczną córeczkę Helenkę.

38-letni Grzegorz Porzucek z Lenartowic na nerki chorował już w 2015 roku. Wówczas w szpitalu na ul. Szwajcarskiej w Poznaniu miał usuwane kamienie. 17 października poczuł silny ból - tak silny, że zaniepokoiło to żonę tego rosłego, wysokiego i ważącego 140 kg, mężczyzny.

Niestety - jak relacjonuje pani Izabela, która na co dzień spełnia się społecznie jako sołtyska Lenartowic - kolejne wizyty na pogotowiu - nie kończyły się położeniem pana Grzegorza na szpitalnym łóżku, mimo że z każdą godziną słabł i od wielu godzin nie oddawał moczu, co w jego sytuacji zdrowotnej było bardzo niepokojącym sygnałem. Leki przeciwbólowe, podane na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym, nie wystarczały. Pani Izabeli zasugerowano poszukiwania oddziału urologicznego w innym mieście na własną rękę. Gdy udało jej się skontaktować z kaliskim urologiem, który był na dyżurze i zapewnił o chęci pomocy, pan Grzegorz był już zbyt słaby, by dojechać do Kalisza. Wezwała karetkę. W słuchawce usłyszała, że nie wiadomo, kiedy będzie mogła przyjechać. Jak opowiada, zupełnie nie wiedziała, co robić. I gdy już chciała przekonać męża, żeby spróbowali pojechać do Kalisza i zadzwoniła, by zrezygnować z przyjazdu ambulansu, usłyszała, że karetka już do nich jedzie. Ze łzami w oczach opowiada, że przed wyjazdem mąż się z nią pożegnał.

- Jakby przeczuwał

- rozpacza kobieta.

Ona sama czuła ulgę, że po blisko dobie starań mąż jest wreszcie na szpitalnym łóżku, bezpieczny, pod dobrą opieką. To uczucie nie trwało jednak długo. Niedługo po przyjęciu na oddział, pan Grzegorz przekazał żonie, że ból ustał, ale za to doskwierają mu silne duszności. Wkrótce przestał odbierać od niej telefony. Kilkanaście połączeń. Pojechała do szpitala, gdzie usłyszała, że stan męża jest krytyczny. Pan Grzegorz zmarł tej samej nocy, a pani Izabela nie potrafi się z tym pogodzić. Czy gdyby pomoc przyszła wcześniej, mężczyznę można było uratować? Sprawdzi to prokuratura.

Prokuratora Rejonowa w Pleszewie rozpoczęła postępowanie w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci Grzegorza Porzucka. Zobowiązano szpital do wydania pełnej dokumentacji pacjenta z 17 i 18 października, zwalniając jednocześnie z tajemnicy lekarskiej.

W związku z postępowaniem prokuratorskim, Pleszewskie Centrum Medyczne na razie nie będzie odnosić się do szczegółów sprawy.

- Podczas pobytu na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym doszło do nagłego zatrzymania krążenia i pomimo natychmiastowej resuscytacji życia pacjenta nie udało się uratować. Na razie przyczyna zgonu nie jest znana. Sprawa objęta jest postępowaniem prokuratorskim, w ramach którego zarządzono sekcję zwłok. W związku z powyższym do czasu zakończenia toczącego się postępowania nie możemy udzielać żadnych szczegółowych informacji w tej sprawie

- poinformował nas Ireneusz Praczyk, rzecznik pleszewskiego szpitala.

We wtorek, 27 października przeprowadzona zostanie sekcja zwłok pana Grzegorza. Do tego tragicznego tematu wrócimy, gdy znane będą jej wyniki.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto