O podwyżki dla nauczycieli starają się obecnie cztery związki: Związek Nauczycielstwa Polskiego, Solidarność, Forum Związków Zawodowych oraz Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych. Największe z nich: ZNP oraz „S” przedstawiły rozbieżne postulaty. Pierwszy żąda podwyżki o 1000 zł. Przedstawiciele Solidarności chcą natomiast, aby pensja pracowników oświaty wzrosła o 15 procent. Czy w związku z brakiem porozumienie z resortem edukacji możliwy jest ogólnopolski strajk nauczycieli?
Takiej sytuacji nie wyklucza Piotr Kowalik, szef pleszewskich struktur ZNP i wiceprezes Oddziału Terenowego, pod którego skrzydłami znajduje się blisko 200 nauczycieli z powiatu pleszewskiego. Ze względu na okres ferii w województwie wielkopolskim żadne konkretne decyzje jeszcze nie zapadły. Oddziały terenowe w tej sprawie muszą się wypowiedzieć do 31 stycznia.
Końcówka roku szkolnego może być naprawdę gorąca. Jak zdradza Piotr Kowalik, szef pleszewskich struktur ZNP nauczyciele mogą zastrajkować w kluczowych momentach życia szkół: egzaminów ośmioklasistów, egzaminów gimnazjalnych oraz matur.
Jednocześnie Zarząd Główny ZNP podjął działania w oparciu o ustawę o o rozwiązywaniu sporów zbiorowych. Teraz każdy z oddziałów terenowych musi podjąć stosowną uchwałę. Z informacji przekazanych przez Piotra Kowalika wynika, że takie czynności zostaną podjęte bezpośrednio po zakończeniu ferii zimowych. Dopiero wówczas w szkołach przeprowadzone zostanie referendum strajkowe i na podstawie opinii pracowników oświaty, będą podjęte dalsze kroki.
Wiele wskazuje na to, że nauczyciele pójdą śladem policjantów, którzy masowo poszli na zwolnienia lekarskie. Takie działania mają już miejsce w wielu szkołach naszego kraju. Piotr Kowalik w rozmowie z „Gazetą Pleszewską” przypomina, że nauczyciele w okresie jesienno - zimowych często przychodzą do szkół przeziębieni. - Jeżeli nagle się okazuje, że ilość zwolnień wzrosła, to tylko z tego powodu, że nauczyciele też mają prawo chorować - mówi stanowczo wiceprezes Zarządu Terenowego ZNP.
Pleszewski związkowiec w dużej mierze za zamieszanie w oświacie wini minister Annę Zalewską. Według niego jest ona oderwana od rzeczywistości. - Pani minister zapomina, że obiecanki, które wprowadza mają się nijak do tego, czy premier da jej pieniądze. Budżet został uchwalony i nie ma w nim pieniędzy, które obiecuje Anna Zalewska - podkreśla.
Jak komentuje Olga Zielińska, rzecznik prasowa oświatowej Solidarności Ministerstwo zaproponowało 15 proc. podwyżki, ale rozłożone w czasie (w każdym roku o 5 proc. - dop. red). Postulowana przez „S” 15-procentowa podwyżka miałaby natomiast obowiązywać od razu . - Naszym postulatem jest również uzależnienie pensji nauczycieli od średniego wynagrodzenia w kraju - dodaje rzeczniczka.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?