Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chocz. "Wij się i pleć wiklino", czyli z historii jednego zakładu

Damian Cieślak
Damian Cieślak
archiwum Zdzisławy Flisińskiej
Wikliniarstwo przez lata było w Choczu zawodem wykonywanym z dziada pradziada. W drugiej połowie XX wieku funkcjonował tutaj zakład, z którego wyroby płynęły do USA, Kanady i Szwecji, docierały także do Szwajcarii, Danii czy Niemiec.

Wikliniarstwo często nazywane również koszykarstwem miało w Choczu i najbliższej okolicy długoletnią tradycję. Wyrabiano tu sukna, toczono garnki, pleciono kosze oraz meble z wikliny. - Wiklina, czyli młodociane pędy różnorodnych typów wierzb, rosła na nadprośniańskich łęgach zawsze, stąd też wikliniarstwo było chockim przemysłem - opowiada Zdzisława Flisińska, emerytowana nauczycielka i lokalna pasjonatka historii. - Rozkwit wikliniarstwa w Choczu nastąpił po 1870 roku, gdy car rosyjski i zarazem król Polski, Aleksander II pozbawił Chocz praw miejskich. Wtedy nastąpiła dotąd niespotykana skala emigracji. Emigrantom potrzebne były walizy podróżne i kosze. I na tych wyrobach skupiła się praca tutejszych wikliniarzy. Choczanie głównie wyjeżdżali do Francji i Stanów Zjednoczonych - dodaje. Osoby zajmujące się koszykarstwem jeździły ze swoimi wyrobami do Gniezna, Jarocina, Koła, Ostrowa, Słupcy czy Turku.

Wikliniarna w Choczu. Wyroby trafiały za granicę

W 1959 roku w Choczu powstał zakład należący do pleszewskiego przemysłu terenowego. Zorganizował go Stefan Woldański, później pełniący funkcję magazyniera. Przedsięwzięciu patronował dyrektor Michał Przybylski. Co robiono w chockiej wikliniarni? Leniwce, czyli wygodne fotele, stołki barowe, taborety kuchenne i plażowe, szampanówki - kosze, do których kładło się jedzenie wybierając się na weekendowy wypoczynek. Po opróżnieniu, kosz po prostu zostawiało się w miejscu biwakowania. Stąd też było na nie duże zapotrzebowanie, zwłaszcza za granicą. Wyroby z miejscowego zakładu płynęły do USA, Kanady i Szwecji, docierały także do Szwajcarii, Danii czy Niemiec.

Pięć lat po otwarciu zakładu, do Chocza zawitał Kajetan Kosiński, redaktor "Gazety Poznańskiej". Dzięki niemu wiemy, że wówczas w wikliniarni pracowało 70 osób. 60% załogi stanowiły kobiety. Z artykułu dowiadujemy się również, że od 1965 roku zakład będzie miał własną plantację, bo otrzymał z Funduszu Ziemi 5,5 ha ziemi. - Żeby tak było 40 ha, to by nam wystarczyło - mówił wówczas Kazimierz Flisiński, majster zakładu. - A gdyby 90 to moglibyśmy wysyłać wiklinę nawet do świętej Galicji... - dodawał. Wikliniarnia surowiec otrzymywała m.in. z Pyzdr, Zbąszynia czy Nowego Tomyśla.

- Modele wykonuje Jan Jurga, także koszykarz z dziada pradziada. Argusowym okiem, czyli brakarzem mającym za zadanie nie wypuszczanie złej produkcji z zakładu jest Czesław Mroziński, całością zaś kieruje Jan Szymański - pisał Kajetan Kosiński.

Zarobki kształtowały się na poziomie od 810 do 2000 ówczesnych złotych. - W niebogatym Choczu i to się liczy. To już jest pieniądz. I liczy się jeszcze jedna sprawa: zręczne palce chockich wiklinarzy przynoszą państwo cenne dewizy - podsumowywał redaktor Kosiński. Rocznie zakład dawał nawet 2 miliony dewizowych złotych.

* Historia zakładu dobiegła końca w latach 90.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Chocz. Trwa rewitalizacja Placu 1 Maja. Prace zakończą się n...

park na Placu 1 Maja, początek lat 60.

Chocz i jego mieszkańcy na zdjęciach z lat 50. i 60. Warto zobaczyć!

Pleszew, ul. 70 Pułku Piechoty
Cena: 198 000 zł
Powierzchnia: 42,55 m²
Liczba pokoi: 2
Szczegóły: otodom.pl

Powiat pleszewski. Mieszkania do kupienia w Pleszewie i powi...

Zespół Szkół Usługowo-Gospodarczych w Pleszewie na przełomie stuleci

"Wszyscy są zdziwieni". Były więzień obozu skrytykował powołanie B. Szydło do Rady Muzeum Auschwitz-Birkenau

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto