Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

100 lat Janiny Orkowskiej z Piły! Jubilatka doczekała wyjątkowych urodzin w bardzo dobrej formie

Damian Cieślak
Urodziła się 22 marca 1918 r. Jak łatwo policzyć niedawno świętowała setne urodziny. Janina Orkowska z Piły (gm. Chocz) opowiedziała nam o swoim życiu

Jubilatka urodziny świętowała w towarzystwie najbliższej rodziny i sąsiadów. Mieszkańcy Piły przygotowali dla niej niespodziankę w Agroturystyce Mirabelka Bon Séjour. Były występy artystyczne, prezenty i kwiaty. Pani Janina tego dnia osobiście zaśpiewała kilka pieśni, recytowała wiersze. Jej wystąpienie spotkało się z entuzjastycznym przyjęciem.

W dniu urodzin została odprawiona msza św. w intencji jubilatki. Pojawili się na niej władze gminy z burmistrzem Marianem Wielgosikiem na czele. Towarzyszyli mu przewodniczący Rady Miejskiej Jan Woldański i kierownik USC Izabella Woldańska. Po zakończeniu liturgii przyszedł czas na podziękowania i życzenia. Pani Janina otrzymała również list gratulacyjny od władz państwowych.

W dobrej formie

100-latka mieszka sama. Do rodziny, mimo propozycji, przenieść się nie chce. - Człowiek jest nauczony do tego miejsca. Nie przykrzy mi się, syn Jan mnie codziennie odwiedza, dogląda, sama też jeszcze coś w domu zrobię - opowiada pani Janina. Mało tego, cały czas uprawia ogródek z warzywami.

Do życia podchodzi optymistycznie, nie skarży się na problemy ze zdrowiem, wręcz przeciwnie. - Jak na te lata to można powiedzieć, że jestem zdrowa. Zimą miałam trochę kłopotów z poruszaniem się, ale teraz jest już lepiej. Dziękuję Bogu, że mogłam dożyć tylu lat - podkreśla mieszkanka Piły.

Pani Janina lubi słuchać radia, telewizji unika. - Od tego mnie oczy bolą. Czasami syn proponuje, żebym coś obejrzała, ale zawsze odpowiadam, żeby dał mi spokój - śmieje się 100-latka.

Jubilatka cały swoje życie mieszka w Pile. Jej rodzicami byli Władysław Juszczak i Julianna z domu Mączka. Pani Janina miała dwóch braci i siostrę. Uczęszczała do szkoły w Kuźni, szkoły znajdującej się w bezpośrednim sąsiedztwie jej rodzinnego domu. Ukończyła 5 klas. Po zakończeniu edukacji pracowała w gospodarstwie rodziców.

Praca na roli

W 1936 r. poślubiła pochodzącego z Józefowa Bogumiła Orkowskiego. Małżonkowie wspólnie prowadzili gospodarstwo. - Pomagaliśmy sobie nawzajem. Pracy było dużo. Cały dzień spędzaliśmy na polu, wracaliśmy to było ciemno i zimo. Na nic innego nie było czasu - wspomina. Państwo Orkowscy uprawiali m.in. buraki pastewne i cukrowe, owies, mieszankę, kartofle, na słabszych ziemiach żyto.

- Mąż zmarł 45 lat temu - mówi. Wspólnie doczekali się trzech synów Kazimierza, Jana i Józefa oraz córki Czesławy. Dwoje ostatnich już nie żyje. Najmłodszy syn, który mieszkał z panią Janiną, zmarł dwa lata temu. - Jemu przekazaliśmy gospodarstwo. Niestety, nie miał dzieci, zdrowie też nie pozwalało mu pracować i zdecydował się sprzedać gospodarstwo - opowiada mieszkanka Piły. Syn Kazimierz mieszka w Kaliszu, a Jan w Kuźni.

Wojenna zawierucha

Życie pani Janiny przypadło na trudne czasy. Miała 21 lata gdy wybuchła II wojna światowa. Jeszcze przed jej rozpoczęciem w Pile przeprowadzono komasację gruntów. Mamie pani Janiny przypadła ta działka, na której stoi dom, w którym aktualnie mieszka 100-latka. Na krótko przed 1939 r. robiono drogę, kładziono bruk. Pani Janina pamięta dobrze wielki wybuch na początku wojny, a miał on związek z wysadzeniem przez Polaków mostu na Prośnie w miejscowości Bogusław.

W Pile szybko pojawili się Niemcy, którzy zabrali mieszkańcom najlepsze ziemie, a przydzielili im te najniższej klasy. Z czasów okupacji zapamiętała kilka wydarzeń. Przypomina sobie jak jeden z mieszkańców Brudzewka podpadł Niemcom.

Żandarm pojechał po niego rowerem. Przykuł go łańcuchem do jednośladu, za którym biedak musiał biec. Żandarm eskortował go aż do Chocza. Na miejscu objechał jeszcze z nim dookoła rynek i dopiero odstawił na komendę. Pani Orkowska do dziś pamięta jak mężczyzna łapał oddech podczas biegu.

Innym wydarzeniem, które zapadło jej w pamięci to pijany Niemiec z Chocza o imieniu Eryk. Mężczyzna jednego razu urządził demolkę w Pile i Kuźni. Wpadał do mieszkań i rozbijał palące się lampy naftowe. Potem na Kuźni mocno pobił jednego mieszkańca.

* Artykuł został napisany na podstawie rozmów przeprowadzonych z Janiną Orkowską przez autora tekstu oraz Zdzisławę Flisińską.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomocnik rolnika przy zbiorach - zasady zatrudnienia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto