Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mają pomysł i cel!

Marta Maciejewska
Młody, pełen zapału i przekonania, że jest skazany na sukces. Adam Wierzbicki, który w ubiegłym roku biegł z Chodzieży do Ustronia Morskiego, teraz wraz z kolegami przygotowuje się do wyprawy do czeskiej Pragi.

Młody, pełen zapału i przekonania, że jest skazany na sukces. Adam Wierzbicki, który w ubiegłym roku biegł z Chodzieży do Ustronia Morskiego, teraz wraz z kolegami przygotowuje się do wyprawy do czeskiej Pragi. Czy im się uda? Chodzieżanie są pewni, że tak i dają sobie na to siedem dni.
Pan Adam w szkole wcale w biegach najlepszy nie był.
– Zawsze byłem dopiero czwarty, więc podium i wszelkie wyjazdy na zawody mnie omijały – wspomina.
Pięć lat temu postanowił jednak sprawdzić swoje możliwości i ostro zaczął trenować. Dziennie przebiegał około 40 kilometrów i z czasem stwierdził, że wychodzi mu to na tyle dobrze, że z chęcią pobiegnie nad morze. Choć pomysł wydawał się dość abstrakcyjny, to bieganie sprawiało mu tak wiele satysfakcji, że nie zamierzał się poddać. Pomysł zrealizował, a zainteresowanie ludzi jego wyczynem sprawiło, że stwierdził, iż sława jest naprawdę fajna.
– Nawiązałem kontakt z radiem Koszalin i dzięki temu sporo osób dzwoniło do rozgłośni i pytało, czy udało mi się dobiec, czy nie miałem kontuzji i czy dobrze się czuję.
A pan Adam miał się naprawdę dobrze. Codziennie zamierzał przebiec swoje 40 kilometrów, a w trakcie wyprawy okazało się, że dziennie jest w stanie pokonać nawet 10 kilometrów więcej. Bez kontuzji jednak też się nie obeszło. Gdy zaczęły się problemy z wiązadłem, pojawiła się też chwilowa myśl o przerwaniu biegu.
– Na szczęście wtedy było w pobliżu jezioro, które mnie bardzo uspokaja i sprawia, że mogę spokojnie pomyśleć – mówi pan Adam. – Zastanowiłem się, zabandażowałem nogę i biegłem dalej.
Pomysł zakończył się sukcesem, a ten z kolei sprawił, że przyszła chęć na kolejną eskapadę. W wyprawie do Pragi, w którą wyruszy 11 lipca, będą mu towarzyszyły jeszcze dwie osoby: Antoni Kozłowski, który jest maratończykiem i jednocześnie trenerem oraz Łukasz Kapłon, który trenuje od dawna i wielokrotnie brał udział w triathlonie.
Dystans 750 kilometrów sportowcy pokonają częściowo biegnąc, a częściowo jadąc na rowerach.
– Planujemy jednego dnia przebiec 30 kilometrów, a kolejnego pokonać na rowerze 150 kilometrów – mówi pan Adam. – Wszystko jest już dokładnie zaplanowane i wynika z tego, że wyprawa zajmie nam siedem dni. Musi się udać, bo jesteśmy skazani na sukces.
A dla powodzenia grupa jest w stanie zrobić wiele. Pan Adam jazdę na rowerze trenuje dopiero od dwóch tygodni, a pan Łukasz wyjechał do Anglii, aby zarobić na dobrej jakości kolarzówkę.
– Chciał nawet z tej Anglii potem wrócić na nowym rowerze – dodaje Adam.
Antoni Kozłowski natomiast, jako doświadczony maratończyk oprócz biegu, będzie też czuwał nad tym, aby jego koledzy nie przeholowali. Zna się on bowiem doskonale na tym co podczas tak długiego wysiłku fizycznego trzeba jeść, pić i w jaki sposób pokonywać trasę.
– On jest takim moim Aniołem Stróżem – dodaje pan Adam, któremu też się marzy wystartować w prawdziwym maratonie. Wie już nawet, że będzie to w przyszłym roku i że wystartuje w Berlinie. Choć nie liczy na wygraną, to ma nadzieję, że uda mu się maraton ukończyć. A to już będzie bardzo duży sukces.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto