Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Farmaceuci podkreślają, że klucze do aptek mają nadal aptekarze

PF
Nadal nie widać końca sporu na linii aptekarze - Starostwo Powiatowe. Temat dotyczący zapewnienia dyżurów w porze nocnej powrócił po raz kolejny wraz z nową uchwałą Rady Powiatu. Aptekarze nie chcą dyżurować w nocy, bo wiąże się to z uciążliwościami oraz kosztami

Aptekarze biją więc na alarm i uważają, że nie powinni być zmuszani do dyżurów, bo jest to wbrew prawu wolnego rynku. Farmaceuci uważają, że takie rozwiązanie może doprowadzić nawet do likwidacji niektórych punktów. Dlatego decydują się na ograniczenia godzinowe dyżurów, a nawet zrezygnowanie z nich.

- Klucze do aptek nadal mają aptekarze - podkreśla mgr farmacji Mariusz Politowicz i dodaje, że nie jest to możliwe, by człowiek pracował cały dzień i całą noc. Zmusza się nas do pracy ponad siły. Pracując non stop sami, jesteśmy przemęczeni, co w konsekwencji może zagrozić życiu bądź zdrowiu nie tylko pacjenta, ale również samego farmaceuty - podkreśla.

Ubiegłoroczna decyzja Rady Powiatu to konsekwencja uporu lokalnych samorządowców, według których wcześniejsze dyżury aptek nie zaspokajały potrzeb mieszkańców. A Mariusz Politowicz opowiada i o innych sytuacjach, które czynią bezsensownymi, wymuszane przez powiat dyżury aptek. - Każdemu pacjentowi, który trafia na pogotowie, lekarz udziela porady, wystawia receptę, ale również powinien przekazać niezbędne leki, które zabezpieczają go do rana - podkreśla.

Rada Powiatu ustaliła godziny dyżurowania aptek, nie biorąc pod uwagę apeli i opinii farmaceutów. Aptekarze z kolei zaskarżyli ubiegłoroczną uchwałę Rady Powiatu do sądu.

Do niedawna sądy trzymały stronę samorządowców, ale Sąd Administracyjny w Poznaniu przyznał rację trojgu aptekarzy z naszego miasta. Uzasadniając, że: szczególna rola apteki nie może być podstawą do nadmiernego obciążania obowiązkiem pracy we wskazanych porach (...)”. Sąd dodał, że samorządy powinny stosować się do przesłanki, która jest w prawie farmaceutycznym, czyli dyżury „dostosowywać do potrzeb ludności”.

Samorząd w tym przypadku zlekceważył wnioski aptekarzy, wskazując brak takiej potrzeby, a sąd uznał, że uchwała została podjęta z naruszeniem dóbr materialnych i pozostaje w sprzeczności z art. 2 Konstytucji RP.

Tak było decyzją sądu w ubiegłym roku, ale wszystko wskazuje na to, że sytuacja powtórzy się również w 2017. - Żenadą do kwadratu jest, że będę musiał w tym roku robić dokładnie to samo. Decyzja sądu była pstryczkiem w nos dla starostwa, które świadomie lekceważy jego wyrok. Dla nich, to będzie tylko wstyd, bo nową uchwałą zakpili sobie z obywateli i z sądu, ale również z prawa - podkreśla Mariusz Politowicz.

Co gorsza dla starostwa, aptekarze są pewni, że nowa uchwała wcale nie obowiązuje. -Trudno wymagać od aptekarzy, aby ją respektowały - mówi Mariusz Politowicz. Do 2015 roku w każdej aptece znajdowała się tabliczka z nazwą dyżurującej apteki. Teraz można szukać jej na próżno. Zniknęły bo jak tłumaczy, nie ma on pewności czy dana apteka pełni dyżur skoro uchwała jest nieważna, a aptekarze nie wyrazili zgody na pracę w innych dniach lub godzinach. - Nie jesteśmy pracownikami starostwa.

Na tym jednak nie koniec. - Ustawa o swobodzie działalności gospodarczej ma prymat nad uchwałą Rady Powiatu, każdy właściciel czy kierownik apteki może więc ustalać godziny pracy samodzielnie i wicestarosta Małecki jako były wojewoda kaliski powinien to znać, a jeśli jest inaczej, to nie wiem jak został wojewodą- zaznacza Politowicz i dodaje, że farmaceuci pracują zgodnie z własnymi harmonogramami, w zgodzie z prawem, z opinią Ministerstwa Zdrowia, według której nie muszą brać pod uwagę uchwały Rady Powiatu. - Za znany w całej Polsce konflikt z pleszewskimi aptekarzami, całkowitą winę ponoszą starostowie i grupka niekompetentnych radnych z powiatowej Komisji Zdrowia - tłumaczy.

Zawód aptekarza to jedyny zawód zaufania publicznego, który za pracę w porze nocnej, niedziele i święta nie jest wynagradzany. Farmaceuci może byliby skłonni znieść wszelkie niedogodności nocnej pracy, gdyby to się opłacało. Ale to się im nie opłaca. Prowadzą prywatne biznesy. - Dlaczego w nocy mamy do nich dokładać, żeby z konieczności, dla niezbędnego odpoczynku, zamknąć apteki w dzień? - pyta Politowicz. - To nie aptekarze po latach bezpłatnej dodatkowej pracy przyszli do starostwa po pieniądze. To starostwo i Rada Powiatu bezrefleksyjnie zażądały naszej bezpłatnej pracy ponad siły. - tłumaczy i dodaje, że za ochronę zdrowia na terenie powiatu odpowiada powiat, a nie indywidualni lekarze lub farmaceuci. - Za to biorą wysokie diety i wynagrodzenia, żeby najpierw myśleli, a nie tworzyli martwe prawo miejscowe. - zaznacza

Dlatego większość aptekarzy zbuntowało się i przestało dyżurować, a Mariusz Politowicz nie wyklucza, że do tego grona dołączą kolejne apteki. Dodaje również, że skoro powiat pleszewski zdecydował się na kupno traktora do wycinania krzewów przy drogach powiatowych za 350 tysięcy złotych, to lepszą decyzją byłoby przeznaczenie takiej kwoty dla dyżurujących aptek. - 350 tysięcy podzielić przez 50, to daje około 7 tysięcy na tydzień, a na dzień jest to tysiąc złotych. Czy krzewy i trawa są ważniejsze dla starostwa niż dyżury aptek? - pyta.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wybory Losowanie kandydatów

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto