Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chocz. Czy w pałacu straszy nadal duch Kazimierza Lipskiego

Damian Cieślak
Czy wiecie, że pałac infułatów w Choczu zamieszkiwany jest przez ducha. Jego pojawieniu towarzyszy brzęczenie kluczy i szelest przewracanych kartek. Niektórzy to słyszeli

Choć jedni zarzekają się, że je słyszeli, drudzy widzieli, a trzeci nawet filmowali, to większość z nas nie traktuje poważnie opowieści o duchach. Bogaty w opowiadania z duchami w roli głównej jest również powiat pleszewski. Kilka tygodni temu na naszych łamach opisaliśmy historię ducha aktorki Heleny Modrzejewskiej, ciągle powracającej do Żegocina, dziś zabieramy Cię, drogi czytelniku, na pełną tajemnic wycieczką do Chocza.
Tutaj od lat żywe są opowieści księży przekonujących, że w pałacu infułatów zamieszkuje duch. Czasami pojawiał się bezszelestnie, innym razem ukazywała się zamglona sylwetka. Jego pojawieniu się towarzyszyło brzęczenie kluczy i szelest przewracanych kartek w wielu księgach.

Jeden z młodych prefektów opowiadał, że kiedy w pałacu infułatów zostawał sam, czuł na sobie zimny, świszczący oddech. Kim jest pałacowy duch, który wraca, ciągle czegoś szuka, sprawdza, a tym samym zakłóca spokój mieszkańców plebani? Duch, który ciężkim krokiem, po skrzypiącej podłodze, przemieszcza się z sali rodowej do małego pomieszczenia, które kiedyś było najprawdopodobniej jego kancelarią, wzbudzając uczucie strachu i niepewności? - Nie może być to nikt inny, jak dawniejszy właściciel Chocza i jego dóbr, opat, prepozyt, infułat i spadkobierca rodu Lipskich – Kazimierz – uważa Zdzisława Flisińska, pasjonatka lokalnej historii.

Był on protegowanym prymasa Ostrowskiego i objął stanowisko po opacie lubińskim i referendarzu koronnym – Michale Lipskim, zmarłym w 1780 r. W tym czasie mury chockiego kościoła groziły zawaleniem, budynek był w fatalnym stanie. W równie kiepskim stanie był dawna siedziba prepozytów, co czytamy w jego opisie: „Zamek/…/ na kopcu, który z jednej strony oblewa rzeka Prosna, z drugiej kanał, był zgoła/…/ zrujnowany, do mieszkania niezdatny i niebezpieczny.” Kazimierz Lipski zamieszkał w budynku folwarku podmiejskiego i żywiołowo przystąpił do prac budowlanych, które prawdopodobnie zostały zakończone ok.1788-1789 r. Natomiast dekorowanie wnętrz kontynuowano w latach 1790-1793.

Chcąc ratować majątek rodzinny i zadbać o splendor rodu Lipskich herbu Grabie , przywłaszczył sobie dobra chockich mieszczan. - Zabrał miejskie grunty, zakazał wypasu bydła na tych terenach. Odebrał mieszczanom browar i gorzelnię, zakazał im pędzenia wódki i warzenia piwa, mimo tego, że ta działalność była obwarowana przywilejem nadanym przez biskupa Andrzeja Lipskiego. Sam za to pędził wódkę we własnej gorzelni i sprzedawał w swym szynku – opowiada Zdzisława Flisińska.

Dodatkowo zabrał jednemu mieszczaninowi ziemię, by wydobywać glinę na budowę. Przywłaszczył sobie miejski młyn, zabronił wycinki drzew w lesie, do czego przez lata mieszkańcy Chocza mieli prawo. Odtąd za wszystko musieli opatowi płacić. Mieszczanie przez lata procesowali się z Lipskim w sądach grodzkich i ziemskich.
Ponadto opat Lipski skonfliktował się z Żydem Szlamą Efromowiczem, z którym zawarł umowę o założenie w Choczu manufaktury.

Oszukał dzierżawcę majątku Antoniego Owsianego. Kazimierz Lipski nie przebierał w środkach, by zdobyć jak najwięcej funduszy na remont dwóch prestiżowych budowli w Choczu – kolegiaty i pałacu.
To, że przez niego miasteczko upadało, a mieszkańcy zubożeli i zanikło życie gospodarcze, dotąd wartko płynące, nie miało dla opata żadnego znaczenia – tłumaczy Zdzisława Flisińska. Do dziś żywa jest legenda o ukrytych przez niego siedmiu beczkach zapełnionych srebrem.

Kazimierz Lipski długo nie nacieszył się tym, co zbudował. 19 czerwca lub 9 lipca 1797r. na trasie Janków-Kalisz został zamordowany przez własnego stajennego o nazwisku Wargoński. Miejsce pochówku opata owiane jest tajemnicą. W kolegiacie po lewej stronie przed prezbiterium stoi fragment zniszczonego epitafium infułata Kazimierza Lipskiego. Jest to stiukowa postać kobieca wsparta o kolumnę. Kto zniszczył nagrobek i w jakich okolicznościach znalazł się w kolegiacie, dotąd nie wiadomo.

Dlaczego więc jego duch wraca do pałacu? Być może chce się nacieszyć wspaniała siedzibą, którą tak krótko mógł podziwiać za swojego życia? Może chce z zaświatów załatwić sprawy, których nie zdążył dokończyć, bo śmierć przyszła nagle i nieoczekiwanie? Aktualnie pałac infułatów nie jest zamieszkiwany przez ojców franciszkanów, budynek oczekuje na remont. Po zakończeniu prac, pewnie znów zamieszkają w nim księża. Ciekawe, czy wtedy powróci również duch Kazimierza Lipskiego?

od 7 lat
Wideo

echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wielkopolskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto