Bohaterem sierpnia jest Grzegorz Bielawski, dziennikarz i prezes Pogotowia i Straży dla Zwierząt w Trzciance, który przerwał dramat koni ze stadniny w Prądzewie koło Łęczycy. Zwierzęta od miesięcy żyły w odchodach, bez ściółki i czystej wody, a wiele z nich miało otwarte, nieleczone rany. Teraz konie są już bezpieczne.
Może gdyby święty Franciszek żył w XXI wieku, to też byłby taki jak on – kochający zwierzęta miłością bezwarunkową i bezlitosny dla tych, którzy je krzywdzą. Dla tych pierwszych – zagłodzonych, chorych i skatowanych, potrafi w środku nocy jechać na drugi koniec Polski, by uratować je przed kolejnym ciosem, zerwać zbyt krótki łańcuch, wyprowadzić z nor, do których nawet światło nie miało dostępu. Nigdy przy tym nie pyta, kto za to zapłaci; płaci przeważnie z własnej kieszeni, jeździ prywatnym samochodem. Śpi może trzy, cztery godziny na dobę; telefon dzwoni cały czas. Dlaczego to robi?
– Nie ma chyba bardziej bezbronnej miłości od miłości zwierzęcia do swojego pana, nawet jeżeli ten jest ich katem – mówi Grzegorz Bielawski. – Dlatego kiedy je zabieramy, są przerażone. Oswajają się dopiero po kilku dniach. Jeszcze nie wierzą w to, że już nikt ich nie uderzy, a potem jest tak, jakby już zrozumiały. I wtedy dziękują. I kiedy mnie pytasz dlaczego warto to robić, to właśnie dla tego „dziękuję”.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?