Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bezdomna armia brata Alberta

Irena Kuczyńska
U nas nie wolno pić, kto wypije idzie na ,,traperkę'' i chodzi po mieście tak długo, dopóki nie wytrzeźwieje. Jak jest ,,wyzerowany'', to go wpuszczamy - mówi Kieriwnik Scheoniska dla bezdomnych w Pleszewie Ireneusz ...

U nas nie wolno pić, kto wypije idzie na ,,traperkę'' i chodzi po mieście tak długo, dopóki nie wytrzeźwieje. Jak jest ,,wyzerowany'', to go wpuszczamy - mówi Kieriwnik Scheoniska dla bezdomnych w Pleszewie Ireneusz Stefaniak

Najdłużej w schronisku jest Andrzej J. - Prawie od początku - mówi kierownik Ireneusz Stefaniak, który dla swoich podopiecznych jest ,,jak ojciec’’. Jak trzeba pochwali, kiedy indziej po ojcowsku skarci. - Słuchajcie kierownika, to dobrze wyjdziecie- twierdzi Kaziu. W schronisku jest osiem lat, odkąd przestał pić, jest prawą ręką szefa, zaraz po opiekunie Jarku Kowalskim. Mówią o nim paskuda, bo kiedy nie ma kierownika, pilnuje, żeby nie pili. Prawie wszyscy podopieczni schroniska, a w ciągu 13 lat przewinęło się ich ponad 2000, mają problem alkoholowy.

 - Stoczyć się bardzo łatwo - mówi Kaziu. - Mieliśmy go-spodarstwo, po śmierci ojca, matka zdała ziemię państwu za rentę. A ja miałem kolegów, trochę się piło, trochę dorabiałem u okolicznych rolników, w matka przeniosła się w końcu do siostry. Zostałem sam. Od wódki wysiadło mi serce, gdyby sołtys nie wezwał karetki, nie wiem, co by było - mówi Kaziu. Z szpitala wyszedł w piżamie i bez butów. - Wysadzili go z karetki, dwóch pielęgniarzy go prowadziło, bo ledwo powłóczył nogami. Ja mówię ,,puść!’’. Prawie się przewrócił. A my przyjmujemy tylko tych, którzy potrafią sami koło siebie zrobić i stoją na własnych nogach - mówi Stefaniak. Czasem jednak takich słabych też przyjmuje. Wtedy koledzy muszą się nim opiekować. - To jest nawet trochę wychowawcze, bo każdy z nich może tej opieki potrzebować - mówi kierownik.

Takim wymagającym opieki jest wspomniany na początku AndrzeJ., stały ,,klient’’ schroniska Towarzystwa Pomocy im. Brata Alberta w Pleszewie. Kiedy w latach 90. popadł w konflikt z żoną, zamieszkał w lesie, w jamie. - Zaniedbany, zmarznięty, brudny trafił do schroniska. Chciał zerwać z nałogiem, nawet kilkuletni syn był tu u niego na wakacjach - mówi Stefaniak. Potem w schronisku zakumplował się z innym pijaczkiem, nieżyjącym już Stasiem Sz. Kiedy zaczęli pić, zostali wyrzuceni ze schroniska. - Wracali kilka razy, w co-raz gorszym stanie. Stasiu Sz. dawno umarł, Andrzej ostatnio mieszkał w przychodni przy ul. Poznańskiej. Przed świętami przyszedł do nas. Jest popuchnięty i prawie ślepy. Denaturat zrobił swoje - mówi Stefaniak. - Powinien iść do szpitala, nie ma ubezpieczenia, ani nowego dowodu.

Do schroniska trafiają różni. Jedni ,,na hotel’’, inni na stałe.
Tych bez skierowania kierownik prześwietla. - Dzwonię na 997 i sprawdzam. Kiedyś przyjechał jakiś bezdomny z Kalisza, a kiedy zadzwoniłem na policję, okazało się, że to groźny przestępca. Przyjechali i go wzięli - mówi Ste-faniak. Tych z Pleszewa nie prześwietla, bo wszystkich zna. Wie nawet, kto i kiedy może przyjść. Współpracuje w tym zakresie ze strażą miejską. Wiedział np., że trzydziestolatek ostatnio zameldowany w Gdańsku, przed świętami przyjdzie. I rzeczywiście dotarł z przychodni, gdzie z czworgiem innych do świąt wegetował. - Uciekł od swojego gdańskiego środowiska, był u nas, zaczął pić, wyrzuciliśmy go, był w przychodni, teraz nie pije i u nas czeka na skierowanie na leczenie. On ma szansę na wyjście z alkoholizmu - mówi kierownik.

Skierowanie do Alberta ma też inny mieszkaniec przychodni o pseudonimie Bin Laden, ale kiedy zamykaliśmy gazetę, jeszcze do noclegowni nie dotarł. Koczował w dawnym starostwie w jednym pokoju i na jednym barłogu z parą, która, nade wszystko ceni sobie wolność, czyli możliwość picia.
Towarzyszył ,,góralce’’, która uciekła od męża i wybrała wolność w lodowatej przychodni.
Bo w schronisku nie wolno nie wolno pić. I to jest największy problem. - Kto wypije, idzie na traperkę, dopóki nie wytrzeźwieje. Jak jest ,,wyze-rowany’’ - wpuszczam go z powrotem. Najczęściej jest to ranek następnego dnia - mówi Stefaniak. Poziom alkoholu kierownik bada alkomatem. - Alkomat ma atest, raz w roku jest poddawany kalibracji. Zdarza się, że bezdomny wychodzi i nie wraca kilka dni, a potem przywozi go karetka ze szpitala, gdzie był na odtruciu.

Bezdomnym można zostać łatwo - twierdzą mieszkańcy domku na Piaskowej. Najczęściej do schroniska trafiają przez wódkę. - Najpierw tracą pracę i stają się w domu pasożytami, jeśli to jest dom teściów - zostają z niego wyrzuceni, czasem żony też wyrzucają pijaka na bruk. I tak trafia na melinę a potem do nas - mówi opiekun Jarosław Ko-walski. Tak do schroniska trafił Waldek z Jarocina, który j robi za kucharza. Raz dziennie gotuje dla kolegów smakowitą zupę. - Po rozwodzie nie miałem gdzie się podziać, rodziców nie miałem, rodzeństwa też, w 2007 w październiku straciłem pracę w Hydrobudowie w Poznaniu i nie miałem pieniędzy na wynajem mieszkania. Przyjechałem tu. Pracuję i czekam na lokal socjalny w Jarocinie. Płacę alimenty na synów i nie załamuję się - mówi Waldek. Stefaniak pamięta zdolnego inżyniera z Pleszewa. Jak zaczął pić, żona wyjechała z dziećmi do Poznania, on został, trafił do schroniska, gdzie zmarł.

- Co ze zmarłym? - Jeżeli umrze przy mnie - nie ma problemu, ja zaświadczam, że zmarł śmiercią naturalną. Jeśli mnie nie ma, wtedy policja i prokurator ustalają, że zmarł ,,sam’’ - mówi kierownik. Tak było w ub. roku. - Wrócili z pracy, jeden usiadł na leżance i masował nogi, drugi wyszedł na chwilę, kiedy wrócił, kolega był sztywny - dodaje. Czasem bezdomnego cho-wa rodzina, ostatnio jednego żona pochowała. Najczęściej to robi Miejsko - Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej z tej miejscowości, z której pochodzi. Zawsze jest msza i ksiądz, który chowa za darmo. Na pogrzeb idą wszyscy, czasem przyjeżdża rodzina.
Mieszkańcy schroniska nie mogą pić i powinni pracować. Takie dwa przykazania tu obowiązują i tego się przestrzega. O to, żeby każdy miał zajęcie, musi zadbać kierownik. - Jedni pracują przy rozbudowie schroniska, inni dorabiają gdzieś na budowie, pomagają przy organizowaniu imprez w mieście np. przed wigilią dla samotnych zabili i sprawili 140 kg karpia. Bezdomni pomagają też przy wywózce śmieci z cmentarza przy ul. Kaliskiej. Jeden z panów zapoznał w Pleszewie kobietę i u niej pomaga, od czasu do czasu pomieszkuje u niej po kilka dni. - Ostatnio nie było go 3 tygodnie - mówi kierownik.

Na utrzymanie bezdomnych płacą gminy, z których oni pochodzą. Pleszewski samorząd w tym roku da na schronisko 36 tys. złotych. - To mało, szczególnie w lecie, kiedy w schronisku jest mało ludzi ze świata, a koszty stałe są takie same - mówi dyrektor.
Bezdomny otrzymuje jeden ciepły posiłek dziennie i chleba do woli. Resztę trzeba zorganizować. - Jedni chodzą ,,na orkę’’, drudzy ,,na wędkę’’, czyli jedni chodzą na żebry po domach, drudzy stoją i żebrzą pod marketami - tłumaczy Jarosław Kowalski. Czasem sponsorzy coś dowiozą np. Michał Vogt ciasto, albo restauracje to, co zostanie po przyjęciach. We wtorek z Baksa przysłali galarty i przekąski. - Po trzy na osobę, wydaj przy obiedzie - zarządził Waldkowi kierownik. Kuchnia przez cały dzień jest zamknięta, można z niej skorzystać w porze posiłków.

- Czy z bezdomności można wyjść - pytam Ireneusza Stefaniaka. - Trudno, bo to jest równoznaczne z zaprzestaniem picia alkoholu. Nie przypominam sobie... - Ach, był jeden, dostał mieszkanie socjalne w Jarocinie - mówi kierownik. Kaziu przestał pić, bo mu wszczepili rozrusznik, ale w schronisku pozostanie, chyba, że dostanie I grupę inwalidzką i miejsce w Domu Pomocy Społecznej.
Większość jednak kluczy pomiędzy wódką i stabilizacją. Nawet taką jak w schronisku. Są też wędrowcy. W środę przyszedł Tadzio z Łęczyc. (za Zahodniopomorskiego)Przychodzi raz do roku na dzień lub dwa, umyje się, prześpi się na korytarzu i idzie dalej. - Mówi, że szuka pracy - wyjaśnia Stefaniak.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto