Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

27.12 - 25. ROCZNICA STANU WOJENNEGO W PLESZEWIE - Chodzili po mieście czwórkami

Irena Kuczyńska
- Drugi klinem, środkiem ulicy, podwójnie w tyralierze. Odstępy między funkcjonariuszami wynoszą do jednego kroku, a między klinami pół kroku – tak szkolono milicjantów przed wybuchem stanu wojennego – ...

- Drugi klinem, środkiem ulicy, podwójnie w tyralierze. Odstępy między funkcjonariuszami wynoszą do jednego kroku, a między klinami pół kroku – tak szkolono milicjantów przed wybuchem stanu wojennego – wspomina były oficer Jerzy Całka.

Do milicji wstąpił po studiach na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza. Miał być kierownikiem kredytów w banku z pensją 2900 złotych. W milicji dawali 5400 zł plus dodatki. – Wybrałem milicję. Byłem kierownikiem referatu dzielnicowych i posterunkowych w komisariacie w Pleszewie. Zapisałem się do PSL, bo gdzieś trzeba było należeć – wspomina Jerzy Całka, dziś emeryt, prezes Stowarzyszenia na rzecz Osób Niepełnosprawnych, który przyszedł do redakcji, aby podzielić się refleksjami ze stanu wojennego.

Co robić w stanie zagrożenia?
- Jesienią 1981 roku coraz częściej przyjeżdżali z Kalisza oficerowie służby bezpieczeństwa (SB). Jednak rozmawiali tylko z komendantem Kowańdym. My jeździliśmy do Kalisza na Kordeckiego, gdzie nas uczono, ,,jak się zachować w stanach zagrożenia’’. W instrukcji nawet odstępy pomiędzy milicjantami były podane – mówi Całka i pokazuje pożółkły zeszyt z odręcznymi zapiskami. Pamięta, że 13 grudnia rano pod jego dom podjechał gazik, a milicjant z prewencji przyniósł rozkaz. – Jest stan wojenny, mam przygotować torbę na wyjazdy, spakować rzeczy osobiste i przyjechać – wspomina.

Zamknięty za Wałęsę
W komendzie już wszyscy biegali w ,,moro’’ (mundury polowe). W pokojach przesłuchiwano działaczy ,,Solidarności’’ -mówi Całka. – W jednym pokoju przesłuchiwano Stanisława Kuczyńskiego. Znałem go, bo mieszkaliśmy na tym samym piętrze w akademiku.
W areszcie zamknęli jednego człowieka z Dobrzycy, krzyczeli, żeby do niego nie wchodzić, bo chciałem mu dać papierosy – mówi były oficer. Potwierdza on, że jeden człowiek z Pleszewa, Bogdan Adamkiewicz był internowany. – Podejrzewano, że w jego rodzinie ktoś nazywa się Wałęsa, dlatego siedział w Ostrowie trzy tygodnie – mówi były oficer milicji.

Dwójkami za działaczami
13 grudnia wieczorem żona Całki otrzymała zawiadomienie, że mąż został powołany do Zmilitaryzowanych Oddziałów Milicji Obywatelskiej. – Zamieszkaliśmy w restauracji Baks. W Marszewie była druga grupa zomowców. Byłem jednym z dowódców, kierowałem plutonem. Ponad 100 mężczyzn spało w dużej sali tanecznej. W dzień chodziliśmy na patrole po Pleszewie i Kaliszu, dwójkami, czwórkami, szóstkami. Po godzinie 22 legitymowaliśmy wszystkich, większe pakunki przeszukiwano. Szukaliśmy ulotek – mówi Jerzy Całka. Zatrzymanych po godzinie policyjnej, zamykaliśmy ,,na dołku’’, znajomych czasem odwoziliśmy do domu.
– Mówiliśmy tym z Kalisza, że pociąg się spóźnił. Zomo miało za zadanie śledzenie tych, którzy zagrażają ustrojowi. – Wiedzieliśmy, że Kuczyńscy, Kubisz, Szac, Pera spotykają się u księży i w klasztorku – mówi Jerzy Całka.

Sylwester bez szampana
- Czy było tak, że ludzie spluwali na wasz widok ? – Nie, bo w Pleszewie wszyscy się znali, czasem mówili ,,fe’’ idzie milicjant. W Kaliszu było gorzej, rzucali butelkami, doniczkami – tłumaczy Całka. Zomowcy przeszukiwali też meliny pijackie. – W nocy zgłosił ktoś, że w Pleszewie na Kaliskiej jest ,,burdel’’. Jedziemy – cisza. Pukamy – cisza. Wchodzimy – a tam pijany, nagi mężczyzna natrzymuje pijaną, nagą żonę nad nocnikiem. Była to już cisza po libacji. Wycofaliśmy się i dopiero na schodach ha, ha, ha – wspomina. Kiedy indziej interweniowali u pani J., do której stała kolejka po denaturat. - Odbieraliśmy dzieci i wieźliśmy do pogotowia opiekuńczego – mówi.
Wojenne Święta i sylwestra zomowcy spędzali na służbie. Ci z Pleszewa wpadali do domu i przynosili jedzenie tym z daleka. Po służbie grano w siatkę, w ping ponga. - Była choinka, ale kolęd nikt nie śpiewał – mówi Całka.
Osoby, które mają ciekawe wspomnienia lub zdjęcia ze stanu wojennego, proszone są o kontakt
z redakcją tel. 0 660 693 841

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziennik Zachodni / Wielki Piątek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: 27.12 - 25. ROCZNICA STANU WOJENNEGO W PLESZEWIE - Chodzili po mieście czwórkami - Pleszew Nasze Miasto

Wróć na pleszew.naszemiasto.pl Nasze Miasto